Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 22 grudnia 2024 17:56
Reklama KD Market

Czy Dreamersi śpią spokojnie?

Ostatnie tygodnie okazały się łaskawe dla Dreamersów, czyli nielegalnych imigrantów, których przywieziono do USA jako dzieci lub osoby nieletnie co najmniej dekadę temu. Sąd Najwyższy, ku powszechnemu zaskoczeniu nie zgodził się na zakończenie programu Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA), przyznającego ochronę przed deportacją co najmniej 650 tysiącom osób, w tym wielu Polakom. Ten promyk nadziei nie oznacza jednak, że Dreamersi mogą czuć się do końca bezpiecznie. Na to orzeczenie czekano z wielkim niepokojem. W Sądzie Najwyższym przewagę mają dziś konserwatyści, którzy w sprawach prezydenckich rozporządzeń wykonawczych zwykle opowiadali się po stronie administracji.  Kiedy więc sprawa legalności zamknięcia DACA dotarła do najwyższej instancji ,,trzeciej władzy” nie brakowało pesymistów. Tymczasem Sąd Najwyższy stosunkiem głosów 5:4 orzekł, że administracja nie może z dnia na dzień zamknąć programu i pozbawić jego uczestników ochrony przed deportacją. O wydaniu takiej decyzji zadecydował głos konserwatywnego przewodniczącego Sądu Najwyższego, Johna Robertsa, który tym razem opowiedział się po stronie liberalniej nastawionych sędziów. Przepiszcie to jeszcze raz To jednak tylko mały promyk nadziei, ponieważ orzeczenie SN miało przede wszystkim techniczny charakter. Mówiąc wprost – najwyższe sędziowie gremium wskazało administracji Donalda Trumpa właściwą ścieżkę prawną, którą należy podążyć, aby stopniowo wygasić DACA. W opinii większości sędzia Roberts uznał, iż administracja naruszyła prawo federalne regulujące funkcjonowanie instytucji władzy wykonawczej oraz nie wzięła pod uwagę praw uczestników DACA do ochrony przed deportacją. Sąd Najwyższy nie rozstrzygał jednak o legalności czy nielegalności programu. Stwierdził jedynie, że administracja nie przedstawiła ,,odpowiedniego uzasadnienia” przemawiającego za zamknięciem programu. W praktyce oznacza to, że Departament Bezpieczeństwa Krajowego będzie mógł opracować nowy projekt wygaszenia DACA. Dał temu wyraz sędzia Brett Kavanaugh, autor jednej z dwóch opinii mniejszości, stwierdzając, że jedyną praktyczną konsekwencją czerwcowego orzeczenia Sądu Najwyższego będzie ,,pewne opóźnienie” zamknięcia DACA.  I rzeczywiście Biały Dom zapowiedział już przygotowanie nowych dokumentów w tej sprawie, które nie powinny wzbudzić już zastrzeżeń Sądu Najwyższego. Czas się jednak liczy Czynnik czasu jest jednak ważny, bo kontynuowany od ponad 7 lat program daje setkom tysięcy ludzi szansę na w miarę normalne życie, a każde przedłużenie statusu – kolejne dwa lata nadziei, że może dojść do permanentnego rozwiązania sytuacji imigracyjnej tej grupy osób. Opóźnienie, o którym pisał sędzia Kavanaugh może mieć dla uczestników DACA pozytywne konsekwencje. Jeśli procedury zamknięcia programu przedłużą się do wyborów, może się okazać, iż kolejna administracja będzie już dużo życzliwiej nastawiona do Dreamersów. To jednak jedynie promyk nadziei opierający się na założeniu, że republikański kandydat przegra listopadową batalię o kolejne cztery lata w Białym Domu, a w Kongresie znajdzie się większość do przegłosowania ustawy regulującej ich status. Krótki kurs DACA Program Deferred Action for Childhood Arrivals pojawił się w 2012 roku jako rodzaj prawnej ochrony dla młodych imigrantów, których status imigracyjny wielokrotnie próbowano uregulować w Kongresie. Po kolejnej nieudanej próbie przegłosowania Development, Relief and Education for Alien Minors Act (w skrócie DREAM Act – stąd nazwa Dreamersi) ówczesny prezydent Barack Obama postanowił rozpiąć nad tą grupą osób tarczę ochronną, przynajmniej do czasu uchwalenia reformy imigracyjnej lub ustawowego uregulowania ich statusu. Program DACA powstał w wyniki rozporządzenia wykonawczego Białego Domu (executive order) i objął osoby, które przywieziono do USA przed czerwcem 2007 roku (w 2014 przesunięto datę graniczną na 2010 rok) i które w momencie przyjazdu nie ukończyły 16 lat. Otrzymały one prawo do pracy, odnawialne co dwa lata, oraz możliwość otrzymania prawa jazdy. Warunkiem jest wykształcenie (co najmniej szkoła średnia) lub służba w wojsku. No i oczywiście niekaralność i niestwarzanie zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego. Zmieniła się jednak administracja, a Donald Trump mimo wcześniejszych zapowiedzi rozwiązania kwestii Dreamersów okazał się zagorzałym przeciwnikiem programu. We wrześniu 2017 roku Biały Dom ogłosił zamknięcie DACA. Decyzję tę udało się zablokować w sądach federalnych niższego szczebla i uczestnicy programu wciąż mieli prawo do przedłużenia swojego statusu, chroniącego ich przed deportacją. Jednak administracji udało się zablokować włączanie do DACA nowych osób. Ochronę przed deportacją mogli utrzymać tylko ci, którzy zgłosili się wcześniej. Wydawało się, że sprawę zamknie orzeczenie Sądu Najwyższego, ale wydał on taką decyzję, że już dziś wiadomo, że to nie koniec prawnej epopei. Trump: polityczna decyzja Orzeczenie Sądu Najwyższego nie mogło spodobać się w Białym Domu. Donald Trump na Twitterze określił ją jako ,,umotywowaną politycznie”. ,,Niezależnie od wszystkiego będę działał jedynie w najlepszym interesie Stanów Zjednoczonych Ameryki” – zapewnił przy tej okazji. Kierujący Departamentem Bezpieczeństwa Krajowego Chad Wolf posunął ich jeszcze dalej i stwierdził, że uczestnicy DACA potrzebują informacji dotyczących definitywnego zamknięcia ich statusu w USA, a Sąd Najwyższy ich tego pozbawił. Tak, jakby zamknięcie DACA było już kwestią przesądzoną. Radości nie kryli natomiast sami Dreamersi, którzy od wielu miesięcy żyją w strachu przed deportacjami. Ich lęk potęguje to, że służby imigracyjne dysponują informacjami na ich temat w odróżnieniu od ,,zwykłych” nielegalnych imigrantów, którym przez lata udaje się żyć w ukryciu. Niemal wszyscy, z którymi rozmawiają dziennikarze nie kryli też zaskoczenia, bo nie spodziewali się od Sądu Najwyższego orzeczenia na ich korzyść. Radości i satysfakcji nie krył także autor DACA, były prezydent Barack Obama, a także organizacje broniące praw obywatelskich, jak American Civil Liberties Union (ACLU). Wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że wiele zależeć będzie teraz od czynnika czasu – od tego kiedy administracja przygotuje nowe rozporządzenie wykonawcze o zamknięciu DACA wraz z nowym uzasadnieniem i jak będzie przebiegać kolejna sądowa batalia. Upór, z jakim Biały Dom walczy z tym programem musi dziwić, bo Dreamersi są grupą imigrantów cieszącą się powszechną sympatią zarówno demokratów jak i republikanów. Jolanta Telega [email protected]
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama