Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 00:38
Reklama KD Market

Każdego dnia wybierać muszę

Chyba nie ma dnia, w którym nie musielibyśmy dokonywać jakichś wyborów. Podobno jest ich czasami nawet kilkaset na dzień. Często nawet nie zwracamy na to uwagi, tak bardzo stało się to powszechne. Wśród różnorodnych poradników, są także takie, które uczą sztuki mądrego podejmowania decyzji, gdyż jak doskonale wiadomo, nie każdy wybór jest mądry. Św. Augustyn mówił: „Raz wybrawszy codziennie wybierać muszę”. Bardzo prawdziwe te słowa! Inne mądre zdanie mówi, że całe życie jest sztuką wyborów. I zawsze chodzi w nich o jakieś dobro, choć zdarza się i to nierzadko, że wybieramy zło, czasem jednak zakamuflowane, skryte i niewidoczne, przyczajone, by w chwili, gdy wybór staje się decyzją, pokazać swoje prawdziwe oblicze. Myśl o wyborach przychodzi mi w dniu, w którym Polacy w Polsce dokonują wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej. A żyjący poza jej granicami dokonali w tym roku korespondencyjnie, na kilka dni wcześniej. Z długiej, jedenastoosobowej listy trzeba było wybrać tego jednego, który w opinii wyborcy będzie najlepszym przywódcą i ojcem narodu, a także reprezentantem Ojczyzny na arenie światowej. Taki wybór nie zawsze jest łatwy, gdyż tak, jak różni są kandydaci w ich osobowości, polityce, poglądach na wiele spraw, tak różnymi są ich wyborcy. Każde wybory, chyba na całym świecie, to eksplozje emocji, spory, kłótnie, walka o zdobycie wystarczającej ilości głosów. Nieraz ta walka jest bardzo ostra i potrafi mocno podzielić i tak już podzielony naród. A przy tym fale hejtu, arogancji, pokazujących prawdziwe oblicze wszystkich, którzy za tym stoją. Myślę, że tym razem bardzo wielu oczekuje w napięciu ogłoszenia wyników głosowania. Od tego zależy przecież nie tylko to, jakie będzie oblicze naszej Ojczyzny w następnych latach, ale w ogóle jakim krajem będzie Polska i Polacy. Powagę nadają także informacje o rekordowej ilości tych, którzy zdecydowali się pójść do wyborów. Ktoś zadał mi nawet pytanie, czemu tak jest? Czy dlatego, że społeczeństwo poczuło odpowiedzialność i obowiązek obywatelski, czy dlatego, by sprzymierzyć się, aby wygrał ten jeden, który rozłoży na łopatki drugiego? Oczywiście w tym momencie nie chodzi o domysły i opcje, wszak zawsze jeden wygrywa, drugi przegrywa, niezależnie od tego kim są i co prezentują. Odkąd uzyskałem głos wyborczy, czyli od 18. roku życia, nie opuściłem żadnych wyborów. Niestety w 1989 roku nie miałem jeszcze głosu, ale już w kolejnych wyborach tak. Wybory są ważne niezależnie od tego, czy wybiera się prezydenta, czy parlament, czy władze samorządowe. Jako zakonnik regularnie też co kilka lat wybieram przełożonego. Jest zatem tych wyborów wiele. Są takie, w których zwycięzca wygrywa w pierwszej turze, ale są także drugie tury. Zasadę mam jedną: Idę głosować! Nawet jeśli sporo już lat mieszkam i pracuję za  granicą, głosuję! Są tacy, którzy krzyczą, żeby odebrać głos żyjącym poza Ojczyzną. Są też tacy, którzy żyjąc poza nią mówią, że nie angażują się w wybory, bo ich to nie interesuje. Smutne to trochę. Póki co mam tylko jedno obywatelstwo: polskie. Jestem Polakiem, moja Ojczyzna jest moim domem, o ten dom będę dbał i mam do tego prawo. Kilkanaście lat temu podróżując autobusem w pewnym regionie Polski widziałem sporo biedy, zaniedbanych domostw i bałaganu. Kilka lat później pokonywałem tę samą trasę i nie mogłem się napatrzeć, jak bardzo się zmieniło! Czysto, kwitnąco, wyremontowane i zadbane domy. Zmieniło się bardzo wiele. Ktoś mi to wyjaśnił, że z jednej strony samorządy i ich działalność, ale z drugiej… wiele rodzin ma swoich zagranicą, albo też pracują. I choć do domu zaglądają tylko od czasu do czasu, to jednak w te domy inwestują i dbają o nie, niezależnie od tego, że aktualnie żyją na emigracji. Stąd mając prawo do głosu, oddaję go zawsze nie bacząc na ocenę innych. W każdym wyborze w życiu trzeba być mądrym i odpowiedzialnym lub też, dojrzałym. Stąd ważne jest to, by wiedzieć kogo i co wybieram. Brak takiej wiedzy zakrawa o ignorancję. Dobrze jest też, kiedy mam własne zdanie. Dostałem przecież od Stwórcy najcenniejszy dar, którym jest rozum. To dzięki niemu także jestem w stanie dokonywać mądrych wyborów. Jeśli polegam tylko na tym, co mówią inni i według zasady „wchodząc między wrony, kraczę jak one”, nie mając własnego zdania, nie jest to dobre. Ulegam tłumowi, nie chcąc się narażać. Oczywiście wybory są tajne, jednak czy nie powinno być tak, że z tym – co lub kogo wybieram, jakoś się utożsamiam? Jest jeszcze coś bardzo ważnego. Mianowicie to, by podczas wybierania nie brał góry egoizm i tylko osobiste interesy. Są takie wybory, w których chodzi o dobro wszystkich, narodu i Ojczyzny, która jest jego domem. Chodzi o przyszłość, która da stabilność, rozwój i siłę z przekonaniem, że w takim domu żyje się bezpiecznie. I ponownie – taka postawa dotyczy wszystkich szczebli, na których dokonuje się wyborów. Czasami trzeba bardzo głęboko przemyśleć swoje preferencje i ocenić, czy służą one większemu dobru, czy też doprowadzą do ruiny. Dojrzałe wybory nie są łatwą sprawą, są sztuką. Ale trzeba się odważyć i ich dokonywać. Podobnie jak i te, przed którymi każdy staje każdego dnia. Św. Jan Paweł II zostawił cenną radę. Od młodości, zaraz po przebudzeniu odmawiał modlitwę o dary Ducha Świętego, której nauczył go jego tata: „Duchu Święty, proszę Cię o dar mądrości do lepszego poznawania Ciebie i Twoich doskonałości Bożych, / o dar rozumu do lepszego zrozumienia ducha tajemnic wiary świętej, / o dar umiejętności, abym w życiu kierował się zasadami tejże wiary, / o dar rady, abym we wszystkim u Ciebie szukał rady i u Ciebie ją zawsze znajdował, / o dar męstwa, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie nie mogły mnie od Ciebie oderwać, / o dar pobożności, abym zawsze służył Twojemu Majestatowi z synowską miłością, / o dar bojaźni Bożej, abym lękał się grzechu, / który Ciebie, o Boże, obraża. Amen.” Potrzeba jeszcze szeroko otwartych oczu i uszu oraz wrażliwego serca, aby właściwie przyjąć i ocenić to, co mam wybrać, nie tylko dla własnego dobra, ale też dla dobra innych! ks. Łukasz Kleczka Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Od lipca 2018 r. wikariusz w parafii św. Jana Pawła II w Bayonne, w New Jersey.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama