Jest to ewidentnie kampanijna wizyta - w ten sposób przyszłotygodniowy wyjazd prezydenta Andrzeja Dudy do USA ocenił w piątek marszałek Senatu Tomasz Grodzki (KO). Wyraził jednocześnie wątpliwość, czy taka podróż na finiszu kampanii wyborczej będzie dla Dudy korzystna.
Andrzej Duda ma w najbliższą środę spotkać się z prezydentem Donaldem Trumpem. Główne tematy rozmowy to - według głowy polskiego państwa - współpraca militarna, współpraca handlowa i energetyka.
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki stwierdził w piątek, że wyjazd prezydenta do Waszyngtonu ma charakter kampanijny. "Nie wiem kto zbiegał o tę wizytę, czy prezydent Trump czy prezydent Duda. Ewidentnie jest to wizyta kampanijna" - powiedział w TVN24.
Poddał jednocześnie w wątpliwość, czy "opuszczanie wyborców w kraju na trzy dni w ogniu kampanii, tuż przed wyborami "będzie dla Dudy korzystne. "Poza tym za tą wycieczkę pana prezydenta Dudy pewnie przyjdzie nam sporo zapłacić, bo w Ameryce jest takie powiedzenie, że +nie ma darmowych lunchy+, więc jeżeli pan prezydent Duda podaje prezydentowi Trumpowi koło ratunkowe czy odwrotnie, to nie będzie to za darmo" - powiedział Grodzki.
Marszałek Senatu ocenił przy tym, że obaj prezydenci - i Duda i Trump - "mają spory talent do dzielenia swoich narodów zamiast budowania wspólnoty". "I to oznacza, że w ogniu kampanii, która w Polsce jest już na finiszu, a w Ameryce będzie trwała do listopada i jednemu i drugiemu - jak sądzę - nie przyniesie to korzyści, a więcej szkód. Obyśmy ekonomicznie nie musieli za tę wizytę za dużo płacić" - zaznaczył senator.
Grodzki został też zapytany o Richarda Grenella, doradcę prezydenta Trumpa, który - jak informował we wtorek "Dziennik Gazeta Prawa" - jest zaangażowany w negocjacje dotyczące ewentualnego przeniesienia części żołnierzy amerykańskich z Niemiec do Polski (USA mają zredukować swój kontyngent w tym kraju o ok. 9,5 tys. żołnierzy; według spekulacji medialnych część z nich mogłaby trafić do Polski). Grenell jest zdeklarowanym gejem, zaangażowanym w walkę z dyskryminacją wobec środowisk LGBT. "DGP" pisał we wtorek, że ambasada USA miała interweniować w sprawie ostatnich wypowiedzi prezydenta Dudy na temat "ideologii LGBT" (ambasador USA Georgette Mosbacher zaprzeczyła informacjom dziennika; podkreśliła jednak, że USA potępiają dyskryminację i nienawiść na tle rasowym, religijnym, pochodzenia lub orientacji seksualnej).
Zdaniem marszałka Senatu wypowiedzi prezydenta Dudy i posła PiS Przemysława Czarnka na tematów osób LGBT były "absolutnie nie do zaakceptowania". "Czy nam się podoba czy nie wszyscy ludzie są równi i wszyscy tworzymy wspólnotę Polaków: biedni, bogaci, mądrzy, mniej mądrzy, o tej czy innej preferencji politycznej czy orientacji seksualnej i zadaniem prezydenta RP jest nas wszystkich spajać i łączyć, a nie dzielić na gorszy sort, lepszy sort, na tych, dla których chce być prezydentem czy dla tych, dla których nie chce być prezydentem. To są słowa, które z ust prezydenta RP absolutnie nie powinny padać" - podkreślił Grodzki. (PAP)
Reklama