Zapowiedź reform nie osłabiła nowojorskich protestów przeciw brutalności policji
- 06/14/2020 05:33 PM
W Nowym Jorku nieprzerwanie trwają demonstracje przeciw brutalności policji i nierówności rasowej. Mimo zapowiedzi reform, a także wezwania gubernatora Andrew Cuomo, by przedstawić projekt dodatkowych zmian i zakończyć protesty, na ulice miasta w sobotę znowu wyległy tłumy.
Manifestacje odbyły się od Harlemu, przez centrum Manhattanu, po Brooklyn. Lokalne media szacują, że we wszystkich pięciu dzielnicach miasta protesty przyciągnęły w sumie kilkadziesiąt tysięcy ludzi, najwięcej od "eksplozji gniewu" po brutalnym zabiciu 25 maja przez białego policjanta w Minneapolis czarnoskórego George'a Floyda.
Ruch niezadowolenia przebiegający m.in. pod hasłem Black Lives Matter (Życie Afroamerykanów ma znaczenie) zasilili w zorganizowany sposób Azjaci. Przybyli na Washington Square Park z planszami, na których widniały napisy solidaryzujące się z czarnoskórymi, takie jak np. "Asians4BlackLives" (Azjaci za Afroamerykanami).
Niektóre protesty zaczęły się w sobotę zaraz po wschodzie słońca. Koncentrowały się na obszarach zamieszkanych głównie przez białych. Ich uczestnicy argumentowali, że Afroamerykanie są już świadomi, jak wygląda sytuacja. Wznosili okrzyki: "Nie ma sprawiedliwości, nie ma snu".
"Aby zrobić coś innego, musisz się obudzić, bez sprawiedliwości, nie ma snu" – tłumaczył telewizji NBC jeden z protestujących.
Na Manhattanie manifestacje odbyły się m.in. w uczęszczanych licznie miejscach, jak Union Square czy Columbus Circle. Ludzie przybyli też pod główną siedzibę nowojorskiej policji (NYPD) w południowej części dzielnicy.
Setki protestujących zgromadziło się na Grand Army Plaza w pobliżu Łuku Pamięci Żołnierzy i Marynarzy (Soldiers' and Sailors' Arch) na Brooklynie. Monument jest poświęcony obrońcom Unii podczas wojny secesyjnej (1861-1865). W ostatnich dniach demonstranci w różnych amerykańskich miastach podjęli akcję niszczenia pomników żołnierzy Konfederacji pragnącej utrzymania niewolnictwa.
Impetu sobotnich demonstrantów nie osłabiło podpisanie przez gubernatora Nowego Jorku Andrew Cuomo reformy policji. Obejmuje ona zakaz przyduszania zatrzymanych oraz uchylenie prawa uniemożliwiającego upublicznienie akt spraw dyscyplinarnych funkcjonariuszy policji, osądzonych o łamanie prawa.
Cuomo wydał także rozporządzenie wykonawcze zobowiązujące samorządy do uchwalenia własnych reform uwzględniających potrzeby danego środowiska. Gubernator, wielokrotnie podkreślając, że sympatyzuje z demonstrantami, wzywał ich do wyartykułowania żądań także na poziomie federalnym.
Jednocześnie ostrzegał przed groźbą rozprzestrzeniania się koronawirusa w trakcie protestów z udziałem tysięcy ludzi; nie wszyscy noszą maski i nie zawsze można zachować dystans społeczny.
Gubernator podkreślał, że "demonstracja, ustawodawstwo i pojednanie" są sposobem na wprowadzenie zmian. "Słyszeliśmy was (...), zgadzamy się z protestującymi (...), powiedzcie nam teraz, jak powinny wyglądać siły policyjne. Nie musicie protestować, wygraliście. Osiągnęliście swój cel" - mówił w sobotę gubernator.
Nie jest jeszcze jasne, jak na protesty w Nowym Jorku wpłynie zabicie w piątek przez policjanta w Atlancie w stanie Georgia 27-letniego Afroamerykanina Raysharda Brooksa. Tamtejsi demonstranci w sobotę wybili okna w restauracji sieci Wendy's, gdzie doszło do strzelaniny, a potem wybuchł tam pożar. Zablokowali też pobliską autostradę.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama