W Polsce obchodzone jest wciąż w czwartek po Niedzieli Trójcy Świętej, w USA i wielu innych krajach przeniesione na niedzielę. Boże Ciało, czyli w Kościele katolickim święto Eucharystii lub w pełnej nazwie: Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Chociaż każdego roku w Wielki Czwartek wspomina się w Kościele ustanowienie Eucharystii, to od XIII wieku osobnym świętem wierni dziękują Panu Bogu za ten dar. Katolicy wierzą w realną, czyli prawdziwą obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii. W encyklopedycznym, teologicznym opisie czytam: „Na czym ta obecność polega? Opłatek, który jest dobrze wypieczonym chlebem pszennym, po wypowiedzeniu przez kapłana słów przeistoczenia, mocą Ducha Świętego staje się Ciałem Pana Jezusa, a wino – Jego Krwią. Substancja chleba (opłatka) przechodzi w substancję Ciała Pańskiego, a substancja wina przechodzi w substancję Krwi Pańskiej. Taką władzę powierzył kapłanom sam Chrystus, kiedy powiedział przy Ostatniej Wieczerzy: ‘To czyńcie na moją pamiątkę’. Tymi słowami polecił Apostołom i ich następcom przeistaczanie (przemienianie) chleba w Ciało Pańskie, a wina w Krew Pańską. Spełniła się w ten sposób obietnica: ,,A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.
Dla ludzi wierzących Eucharystia, uczestnictwo we Mszy świętej, przyjmowanie komunii świętej, a także pobożność i adoracja eucharystyczna są prawdziwą esencją życia. Kiedy w ostatnich miesiącach z wiadomej przyczyny, jaką jest pandemia, nakazano zamknięcie kościołów, żeby uniknąć tworzenia ognisk zapalnych koronawirusa, wiele osób przyjęło tę konieczność ze smutkiem i żalem. Te bardzo słuszne reakcje, którym osobiście nie dziwię się, gdyż sam, jako ksiądz przeżywam bardzo brak mszy i nabożeństw w kościele, ograniczone kontakty z ludźmi. Ktoś niedawno na ulicy zaatakował mnie słownie, że to nasza, czyli księży wina, że się boimy, że trzeba było inaczej. Oczywiście nie jest tak i każdy zdrowo myślący człowiek to wie. Niestety, nie wszyscy tak to odbierają. Jeśli jednak ten czas pozwolił komuś odczuć głód Eucharystii, uczestnictwa we Mszy świętej, to będzie to dobry znak, by powrót do kościoła stał się okazją do zupełnie nowego bycia w relacji z Panem Bogiem i wspólnotą wierzących.
Pobożność eucharystyczna zawsze była czymś bardzo szczególnym w Kościele. Kiedy pojawił się zwyczaj przechowywania Najświętszego Sakramentu, gdyż msze nie były sprawowane codziennie, a w tabernakulum, czyli specjalnej szafce, której łacińska nazwa oznacza „namiot”, wierni zaczęli oddawać cześć obecnemu Chrystusowi. Wprawdzie komunię przechowywano najpierw dla umierających, na „ostatnią drogę”, czyli wiatyk, z czasem pojawił się zwyczaj nawiedzenia Chrystusa eucharystycznego. Od XVI wieku przyjęła się w Kościele praktyka czterdziestogodzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Praktykę tę wprowadził do Mediolanu św. Karol Boromeusz, a św. Filip Nereusz propagował ją w Rzymie. Jest ona wciąż bardzo popularna w wielu parafiach polonijnych na Wschodnim Wybrzeżu USA i praktykowana każdego roku wraz z uroczystym zakończeniem w niedzielne popołudnie. W wielu miejscach są także kaplice adoracji Najświętszego Sakramentu, także tej tak zwanej „wieczystej”, która trwa dzień i noc. Wierni zapisują się tak, aby zawsze ktoś był obecny na adoracji.
Inicjatorką ustanowienia święta Bożego Ciała była św. Julianna z Cornillon. Kiedy była przeoryszą klasztoru augustianek w pobliżu Liege, w Belgii, dostąpiła objawień, w których Chrystus żądał ustanowienia osobnego święta ku czci Najświętszej Eucharystii. Nie wszystko jednak szło tak prosto, zanim do takiego ustanowienia doszło, Julianna mało co nie została oskarżona o herezję. Dopiero w roku 1264 papież Urban IV wprowadził w Rzymie uroczystość Bożego Ciała. Ze świętem związana jest także procesja eucharystyczna, praktykowana do czterech udekorowanych przez ludzi ołtarzy. Dla wielu święto to może być formą kościelnego folkloru. Rzeczywiście jest w jego oprawie wiele pięknych ludowych motywów i pobożności. Jednak jego cel wskazuje na głębię Bożej obecności w tym świecie i w każdym, kto na tę obecność jest otwarty i nią żyje.
Chociaż w tym roku będzie bez wielkich procesji, każdy jest zaproszony, by Boże Ciało pozwoliło pogłębić nasze relacje z Bogiem i wspólnotą Kościoła. Czas pandemii pokazuje, jak bardzo potrzeba w naszych kościołach prostej katechezy, wyjaśniania znaczenia, symboli, relacji z Bogiem. Potrzeba ciągłego pogłębiania pobożności, tak, aby była ona właściwie ukierunkowana. Mocny podział, do którego niestety doszło w związku z zamkniętymi na czas epidemii kościołami, pokazuje jak wiele niezrozumienia rzeczywistości wiary jest w „wierzących”. Niestety zdarza się to także księżom i osobom zakonnym, wykształconym w tych kwestiach. Odpowiedzią bywa agresja i posądzanie biskupów, odpowiedzialnych za decyzje, o brak wiary. Także kwestia przyjmowania komunii św. „na rękę” wzbudzała wiele kontrowersji. A przecież nie jest ona żadną nowością. Już od III wieku była ona praktykowana w ten sposób. Ludzie podchodzili do ołtarza na stojąco, procesyjnie, a to także forma postawy modlitewnej i przyjmowali komunię „na tronie” swoich otwartych dłoni, przyjmując Ciało Króla. Dopiero w IX wieku postanowiono, że komunia ma być udzielana do ust, a w XI wieku, klęcząc. Sobór Watykański II zezwolił na możliwość przyjmowania komunii na rękę i na stojąco. Ale o czym nie wolno nigdy zapominać, to, żeby przyjmować Ciało Pańskie w sposób godny, będąc w stanie łaski uświęcającej, czyli oczyszczone od grzechu. Postawa wyciszenia i adoracji towarzysząc człowiekowi w czasie przyjmowania komunii jest najbardziej godnym skupieniem się na istocie, a nie na formie. Warto o tym nie zapominać. Oby powrót do otwartych kościołów oraz uczestnictwa w liturgii zachęcał do pogłębienia wiary i wdzięczności za obecność Boga we wspólnocie Kościoła.
ks. Łukasz Kleczka
Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Od lipca 2018 r. wikariusz w parafii św. Jana Pawła II w Bayonne, w New Jersey.
Reklama