Niedzielne manifestacje przeciwko brutalności policji miały w Nowym Jorku na ogół spokojny przebieg. Przewodnim hasłem tysięcy demonstrantów dopuszczonych po raz pierwszy na Times Square było „Afroamerykańskie życie ma znaczenie. Hasło skandowano i widniało ono na wielu planszach.
Times Square był dotąd zamknięty dla uczestników protestów wyrażających oburzenie z powodu śmierci 25 maja w Minneapolis Afroamerykanina George'a Floyda podczas policyjnej interwencji. Funkcjonariusze NYPD przestali blokować plac dopiero po niedzielnej decyzji burmistrza Billa de Blasio o zniesieniu dzień przed planowanym terminem godziny policyjnej.
Tak jak w poprzednich dniach uczestnikami protestów byli w większości młodzi ludzie, reprezentujący różne grupy etniczne. Przemaszerowali przez Times Square kierując się w południową stronę Manhattanu. Wznosili okrzyki „Floyd, Floyd” „Nie mogę oddychać”, „Nie ma dla mnie sprawiedliwości” itp.
Za demonstrującymi podążała grupa policjantów. Nie było ich wielu i starali się utrzymać dystans.
Manifestacje, które trwały od rana miały miejsce w różnych miejscach. Na Manhattanie ludzie gromadzili się m.in. na Union Square, w Central Parku, Bryant Park, na Broadwayu oraz koło oficjalnej siedziby nowojorskich burmistrzów Gracie Mansion. Wzorem poprzednich dni niektóre grupy przemieszczały się w różne części miasta, aby utrudnić policji monitorowanie.
Kilku funkcjonariuszy w mundurach jakich używają jednostki do tłumienia zamieszek stało naprzeciw Trump International Hotel and Tower, koło którego przechodzili protestujący. Demonstranci przystanęli tam i skandowali: „Wygłosujcie go!”
Podczas przemarszów ludzie zatrzymywali się klękając w hołdzie ofiarom brutalności policji i czcili zabitych chwilą ciszy. Skandowali też „Nie ma sprawiedliwości – nie ma pokoju” i „Twórzmy historię”.
„Tak tworzymy historię. Czegoś takiego za naszego życia jeszcze nie było. Musimy zrobić wszystko, żeby nasz wysiłek się nie zmarnował” – powiedział jeden z uczestników protestu, który przyjechał na rowerze z Queensu.
Na Brooklynie protesty i marsze z apelami o sprawiedliwość odbywały się m.in. w McCarren Park, Grand Army Plaza i Crown Heights. W Fort Greene demonstrującym kobieta rozdawała zupę i chleb.
Miejski rzecznik praw obywatelskich Jumaane Williams, znany z krytyki burmistrza de Blasio, przyłączył się do setek protestujących w części Bronksu, która mocno ucierpiała z powodu wcześniejszych grabieży w trakcie manifestacji.
Podczas gdy większość demonstrantów miało zakryte twarze, zwracali oni uwagę, że policjanci są na ogół bez masek. „Jeśli mają nas chronić, powinni nas chronić również przed Covidem” – mówił jeden z uczestników protestów.
„Hej, hej, ho-ho. De Blasio has got to go” (musi odejść)- skandowali inni ku zadowoleniu, jak podkreślały lokalne media, obserwujących ich funkcjonariuszy.
W odpowiedzi na protesty burmistrz zaproponował w sobotę projekt reform. Obejmowałyby m.in. przeniesienie części funduszy przeznaczonych dla policji na usługi socjalne oraz programy dla młodzieży, upublicznienie akt dyscyplinarnych karanych funkcjonariuszy jak też zaangażowanie tzw. ambasadorów społeczności w celu usprawnienia kontaktów ludności z wyższymi władzami NYPD.
„To początek. Chcę, aby było to całkowicie jasne dla wszystkich nowojorczyków. To są pierwsze kroki w ciągu 18 miesięcy dokonywania intensywnych zmian w tym mieście” – deklarował de Blasio.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama