Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 00:46
Reklama KD Market

Iskra

Nikomu nie trzeba chyba specjalnie tłumaczyć, że wystarczy iskra, by rozpalić wielki ogień. Pamiętam, jak przed laty śpiewało się o tym w oazowej piosence. Tyle, że w znaczeniu pozytywnym, ewangelizacyjnym. Tam chodziło o ogień, który ma rozpalać serca ludzi, o miłość, która ma dosłownie, zalać cały świat. Ale ogień ma wiele znaczeń. Może ogrzewać, ratować życie, służyć, by ugotować na nim posiłek, daje światło. Może jednak też niszczyć, spalać, burzyć, zabijać. W życiu wciąż doświadczamy działania iskier zarówno wokół siebie, jak i w sobie. Świat ludzkich uczuć jest przebogaty. Każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego, że jest zdolny do tego, by kochać, ale także do tego, by nienawidzić. Ostatnie dni pokazują, jak wielka jest skala nienawiści. Kiedy człowiek nienawidzi drugiego człowieka za jego inność. Kolor skóry, język, religia, poglądy polityczne, orientacja seksualna, wykształcenie, poziom inteligencji, wygląd, stan posiadania. Wszystko może stać się przedmiotem nienawiści. Tylko tu nie o przedmiot chodzi, a o podmiot, którym jest człowiek. I to na nim skupia się cała złość. Zarówno ta, która pozostaje niewzruszona, gdy ten leżąc prosi o wyrozumiałość, bo nie może oddychać, jak i ta, która dziko niszczy, co popadnie, kradnie, bije i zabija na oślep. Jest pożar. I sporo czasu będzie trzeba, aby go ugasić. Iskra, która go zapaliła, ona tliła się od dawna. Teolog powie, że od chwili grzechu pierworodnego. I będzie miał rację. Czyż Kain nie zabił swojego brata Abla? Powodem była nienawiść, a przed nią zazdrość, że powodziło się mu lepiej i Bóg mu błogosławił. Ten pożar wybucha raz po raz. A może nawet zawsze jest, w różnych miejscach kuli ziemskiej. W bardzo różnej postaci i na różną skalę, ale jest. I nie wystarczą modlitwy o pokój, deklaracje i nawoływania. Żeby go jakoś opanować, trzeba przede wszystkim zlokalizować jego źródło w sobie. Nie w innych, ale w sobie. I tu zaczyna się problem. Bo jak można to zrobić, kiedy nie widzi się w sobie problemów, kiedy uważa się siebie za stworzenie doskonałe, bez grzechu? Nie tak jest? Ile razy ludzie reagują obrazą, kiedy ktoś zwróci im uwagę, a tym samym dotknie przewrażliwionego „ego”? A już w ogóle jest problem, gdy ktoś pokaże mi coś, czego wolałbym nie widzieć, przed czym chciałbym uciec, schować głęboko, zapomnieć? Jak wielu katolików na przykład ma problem ze spowiedzią. Tłumaczą, że „grzechów nie mają”, albo „jakie to grzechy mogę mieć”? Problem jest, gdy człowiek nie ma wglądu w siebie, nie potrafi nazwać po imieniu tego, co dobre i co złe, a także swoich uczuć, emocji, potrzeb. I wtedy łatwiej przychodzi mu zacisnąć pięść. Uruchamiając język, który jak sztylet będzie ranił, biorąc do ręki kamień lub kij bejsbolowy, by rozbijać, uderzać, zabijać lub wykorzystując siłę fizyczną, by deptać, kopać i dusić. Dziś jest jeszcze jedna, bardzo mocna arena wyrażania nienawiści. To przestrzeń mediów społecznościowych. Jak wiele jest tam opinii i komentarzy, których nawet nie da się czytać, a które są iskrą, rozpalającą ogień hejtu! Złość, nienawiść, zwana dziś częściej w języku globalnym hejtem, są zawsze jakąś manifestacją, wołaniem o to, by zwrócić na coś uwagę. I znowu gdzieś najgłębiej chodzi o człowieka. Z jednej strony jest to manifestacja krzywdy, braku zrozumienia, nierówności, których nie tylko wiele w społeczeństwach, ale które to są coraz bardziej nierówne. Z drugiej strony jest pogarda jednych do drugich wraz z silną potrzebą, by im dołożyć. Na jednym ze zdjęć zrobionych po rozboju w centrum Chicago, ktoś na szklanych drzwiach bardzo ekskluzywnego sklepu z odzieżą wysprejował hasło: „Eat the Rich” („jeść bogatych”). Za tym aktem wandalizmu kryje się jednak bardzo konkretny komunikat. On był wyrażany zawsze, teraz jednak, iskra spowodowała, że się wylał w bardzo niebezpieczny sposób. Wandalizmu, agresji i w ogóle jakichkolwiek form przemocy tolerować w żaden sposób nie można. Od najwcześniejszych lat rodzice, mądrze wychowujący swoje dzieci, zwracają uwagę na agresję. Uczą, jak sobie z nią radzić, że trzeba przeprosić, wybaczać. Gorzej jednak, kiedy uczą, że trzeba oddać, w myśl zasady z kodeksu Hammurabiego: „Oko za oko ząb za ząb”. Niestety, często jest ona stosowana na różny sposób nawet przez chrześcijan, którym Pan Jezus zalecił zamienić ją na postawę trudną, ale możliwą: „jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.” Czemu jednak uczniowie Jezusa tak rzadko się do niej stosują? Złość, podobnie jak inne uczucia, ma swoje źródło w sercu każdego człowieka. Warto przyjrzeć się sobie, spróbować nazwać swoje uczucia, popracować nad emocjami. Iskra, która wywołała silne reakcje na ulicach miast, ta sama iskra może wywołać pogłębioną refleksję nad sobą i swoim odniesieniem do innych i do świata w ogóle. Nienawiść łatwo się rozmnaża, zadając ból innym, zabijając, budząc także pogardę i stawiając w postawie „anty”. I tak, jak potępić trzeba wandalizm, również te postawy „anty” domagają się potępienia. Zwłaszcza, gdy są wymierzone w drugiego człowieka. Jeśli możemy piętnować zachowania ludzi, to nie możemy nigdy piętnować człowieka, bez względu na to jaki jest. Bo jest być może bardzo pogubiony wewnętrznie, poraniony, cierpiący. Każdy ma swoją godność! I tej godności trzeba bezwzględnie i do końca bronić. I nie wolno jej deptać za żadną cenę. Nie w imię tolerancji, ale w imię miłości. I warto pamiętać, że iskra nie wywołuje tylko zła i zniszczenia, może też wywołać dobro i poprawę. Oby tak było w każdej, najmniejszej nawet sytuacji! ks. Łukasz Kleczka Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Od lipca 2018 r. wikariusz w parafii św. Jana Pawła II w Bayonne, w New Jersey.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama