Zamieszanie, skargi na brakujące karty do głosowania listownego i długie kolejki w niektórych lokalach wyborczych zakłóciły wtorkowe prawybory w ośmiu stanach USA i Dystrykcie Kolumbii - wskazuje Reuters, pisząc o największym dotąd w USA teście głosowania w dobie epidemii.
Pensylwania i trzy inne stany - Indiana, Maryland i Rhode Island - opóźniły swoje prawybory, żeby uniknąć najgorszego w czasie epidemii, w wyniku której w USA śmierć poniosło do tej pory 106 tys. ludzi. We wtorek głosowano także w stanie Iowa, Montanie, Nowym Meksyku, Dakocie Południowej i Dystrykcie Kolumbii.Prawybory, zakrojone na najszerszą skalę, od kiedy w połowie marca epidemia koronawirusa spowodowała ogólnokrajowe ograniczenia, m.in. w poruszaniu się, posłużyły jako "sucha zaprawa" przed wyborami prezydenckimi zaplanowanymi na 3 listopada - ocenia agencja Reutera. Dodaje, że prawybory te dały również wyobrażenie, z jakimi wyzwaniami trzeba będzie się zmierzyć w skali kraju, jeśli głosowanie 3 listopada zostanie przeprowadzone w sytuacji utrzymującego się zagrożenia z powodu Covid-19.Władze wszystkich stanów głosujących we wtorek zachęcały do głosowania korespondencyjnego lub rozszerzały je o to rozwiązanie i zdecydowanie zmniejszyły liczbę miejsc, gdzie można było głosować osobiście, m.in. dlatego, że urzędnicy mieli problemy z rekrutacją osób do prowadzenia takich lokali. W rezultacie w wielu stanach doprowadziło to do rekordowej liczby wniosków o możliwość głosowania korespondencyjnego; do władz napływały także skargi w związku z nieotrzymaniem wymaganych kart do głosowania i pytania o miejsca do głosowania po tym, jak je skonsolidowano - odnotowuje Reuters.
Tymczasowa dyrektorka rządowego organu nadzorczego Common Cause Pennsylvania Suzanne Almeida zwróciła uwagę na "zamieszanie, jakie panowało wśród wyborców" w Pensylwanii. Kilka miejsc do głosowania w co najmniej czterech hrabstwach stanu otwarto później niż zapowiadano, a niektóre urządzenia do głosowania zawiodły w co najmniej trzech hrabstwach - Filadelfii, Bucks i Lancaster.
Spytana o doniesienia o awarii urządzeń rzeczniczka Departamentu Stanu w Pensylwanii Wanda Murren powiedziała, że "naprawdę bardzo mała liczba urządzeń do głosowania miała problemy", ale nie podała konkretnej liczby.
Organizacje praw wyborczych w Indianie poinformowały, że od wielu osób słyszały, iż nie otrzymały one korespondencyjnych kart do głosowania, o które zwracały się do władz.
"To z pewnością przyczyniło się do długich kolejek (do lokali wyborczych) w hrabstwie Marion" - powiedziała dyrektorka ds. polityki organu nadzorczego Common Cause Indiana Julia Vaughn. Hrabstwo Marion, w tym Indianapolis, skonsolidowało swoje lokale wyborcze i we wtorek otworzyło tylko 22 takie miejsca - pisze Reuters.
Nauczycielka ze szkoły podstawowej w Indianapolis, Emily Hodson, powiedziała, że wraz z mężem przed upływem terminu złożyła wniosek o możliwość głosowania korespondencyjnego i otrzymała potwierdzenie, że karty do głosowania są w drodze, ale nigdy ich nie dostała. "Musieliśmy głosować osobiście. Byliśmy trochę zdenerwowani z uwagi na Covid-19" - przyznała Hudson.
Biuro sekretarza stanu Indiany nie odpowiedziało Reuterowi na prośbę o komentarz.
Agencja podkreśla, że w większości miejsc, gdzie głosowano osobiście, na terenie całego kraju obowiązywały rozbudowane protokoły bezpieczeństwa - należało nosić maski ochronne, używać środków dezynfekujących i utrzymywać dystans społeczny w kolejkach.
W niektórych rejonach kraju głosowanie było też utrudnione ze względu na masowe protesty po zabiciu 25 maja przez policję czarnoskórego George'a Floyda w Minnesocie. Burmistrz Filadelfii Jim Kenney powiedział, że godzina policyjna zostanie wprowadzona dopiero 30 minut po zamknięciu lokali wyborczych. Z kolei burmistrz Dystryktu Kolumbii Muriel Bowser powiedziała, że w Waszyngtonie wyborcy i pracownicy lokali do głosowania powinni zostać zwolnieni z godziny policyjnej.
Cytowany przez Reutera 54-letni Robert Wood przyznał, że nie bierze udziału w wyborach z uwagi na podwójne zagrożenie koronawirusem i zamieszkami.
Według władz stanowych liczenie ogromnej liczby kart do głosowania korespondencyjnego może opóźnić wyniki. W Pensylwanii gubernator Tom Wolf przedłużył termin nadsyłania kart pocztą do 9 czerwca w sześciu hrabstwach, w tym w Filadelfii.
Wtorkowe prawybory odbyły się w tle sporu o głosowanie korespondencyjne, które Demokraci uważają za bezpieczne, a republikański prezydent Donald Trump ostro krytykuje jako podatne na oszustwa. Liczne badania wykazały jednak niewiele dowodów na oszustwa wyborcze podczas głosowania korespondencyjnego - pisze Reuters.
Agencja wskazuje, że były wiceprezydent USA Joe Biden zasadniczo zapewnił już sobie nominację Demokratów w wyborach prezydenckich, w których ma rywalizować z Trumpem. (PAP)
Reklama