Przyznaję, że to miał być całkiem inny przepis. Konkretnie to kremówki miały dzisiaj być. Ale proszę się nie martwić, bo jeszcze będą. Jednak pojawiły się one – najbrzydsze ciasteczka. Proszę mi jednak wierzyć, że są tak przewyborne, że postanowiłam się nimi podzielić już teraz.
Robi się je szybciutko. Składniki też nieskomplikowane. No i wygląd – może to dlatego, że miałam mrożone jagody i one trochę puściły sok. Dlatego, jak zobaczyłam fioletowe ciasto to pomyślałam: ,,No nieźle, jakbym zrobiła ciastka z czerwonej (modrej) kapusty”. Mimo to postanowiłam się nie zrażać i upiec je.
Po wyjęciu z piekarnika nie zyskały na wyglądzie, ale… wielokrotnie nadrobiły to smakiem. Po pierwszym kęsie aż krzyknęłam: ,,O mamo, jakie to dobre!” Po kolejnych stwierdziłam, że już dawno nie zrobiłam takich dobrych ciasteczek. Nie przyznam się, ile ich już zjadłam, ale ręka sama się po nie wyciąga. Proszę zatem uwierzyć temu opisowi i wypróbować ciasteczka, choćby jutro.
Składniki:
1 ½ szklanki mąki
1 szklanka cukru
1 łyżeczka cynamonu
½ łyżeczki sody
½ łyżeczki soli
1 jajko, lekko ubite
½ szklanki masła, rozpuszczonego
¼ szklanki mleka
1 ½ szklanki płatków owsianych
1 szklanka chipsów z białej czekolady
1 szklanka czarnych jagód lub borówek (może dać mrożone, ale lepiej ich nie rozmrażać wcześniej)
Czas wykonania: 15 min
Czas pieczenia: 12-15 min
Porcje: ok. 40 ciasteczek
Nagrzej piekarnik do 350℉ i przygotuj dwie blachy wyłożone papierem.
W dużej misce wymieszaj mąkę, cukier, cynamon, sodę i sól. Następnie dodaj ubite jajko, rozpuszczone masło, mleko, płatki owsiane i chipsy czekoladowe. Wymieszaj wszystko.
Na końcu dodaj jagody i bardzo delikatnie wymieszaj. Jeśli puszczą sok to nic straszne, ale ciasto zabarwi się na fioletowo.
Ciastka układaj na przygotowanych blachach łyżką stołową lub łyżką do lodów. Zachowaj ok. 1 ½ inch odległości, bo ciasteczka się rozpływają.
Piecz 12-15 minut. Zostaw na 10 minut na blasze, a następnie przełóż na kratkę.
Ja polałam moje ciasteczka rozpuszczoną białą czekoladą, żeby choć trochę dodać im urody, ale nie jest to konieczne.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
fot.arch. Kasi Marks
Reklama