Senatowi nie udało się w czwartkowym głosowaniu odrzucić weta prezydenta Donalda Trumpa do rezolucji, ograniczającej przywódcy USA możliwość doprowadzenia do konfliktu zbrojnego z Iranem bez zgody kongresmenów.
Za rezolucją opowiedziało się 49 senatorów, w tym siedmiu Republikanów; przeciwko było 44. Do odrzucenia weta prezydenta potrzebna jest większość co najmniej dwóch trzecich głosów.
Rezolucję w połowie marca przegłosowała Izba Reprezentantów, a miesiąc wcześniej została przyjęta przez Senat. Została ona zainicjowana przez Demokratę Tima Kaine'a i stanowiła, że po upływie 30 dni od rozpoczęcia działań wojennych z Iranem prezydent będzie musiał wycofać amerykańskich żołnierzy, jeśli Kongres nie zagłosuje za wypowiedzeniem wojny Iranowi, albo nie przedłuży zgody na użycie wojsk w Iranie.
Biały Dom od początku zapowiadał, że prezydent rezolucję zawetuje. Doszło do tego w środę. "To była bardzo obraźliwa rezolucja, stworzona przez Demokratów w ramach strategii wygrania wyborów 3 listopada poprzez doprowadzenie do podziału w Partii Republikańskiej" - ocenił Trump w oświadczeniu, wydanym przez Biały Dom.
Kością niezgody między Białym Domem i Partią Demokratyczną jest operacja sił USA w Bagdadzie, w której na początku stycznia wojska amerykańskie zabiły dowódcę elitarnej jednostki sił irańskich Al-Kuds Kasema Sulejmaniego. Atak ten pogorszył i tak już napięte relacje między Waszyngtonem i Teheranem, a władze Iranu w odwecie przeprowadziły ostrzał rakietowy baz USA w Iraku.
Demokraci podkreślają, że przed atakiem w Bagdadzie prezydent nie uzyskał parlamentarnej zgody na użycie sił zbrojnych, a operacja nie była konsultowana z Kongresem.
Szefowa Izby Reprezentantów Nancy Pelosi przekazała w styczniowym oświadczeniu, że niejawny dokument na temat akcji, przesłany parlamentowi przez Biały Dom po operacji w Bagdadzie, "rodzi poważne i pilne pytania w kwestii terminu, sposobu i uzasadnienia decyzji administracji dotyczącej podjęcia działań wymierzonych przeciwko Iranowi".
Z Demokratami nie zgadza się Trump, który podkreśla, że to on jako prezydent sprawuje kontrolę nad amerykańskimi siłami zbrojnymi.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Reklama