Od kilku lat firma Amazon jest zdecydowanym potentatem, jeśli chodzi o internetowe zakupy. Jednak to, co jeszcze do niedawna było tylko wygodnym dodatkiem w życiu milionów konsumentów, dziś jest zupełnie czymś innym. Pandemia koronowirusa zmieniła poważnie znaczenie firmy Jeffa Bezosa...
Zakupy co sekundę
On sam z pewnością nie może narzekać. W ostatnich tygodniach wzbogacił się o 24 miliardy dolarów, a notowania jego firmy znacznie przekraczają 2 tysiące dolarów za akcję. Jest to wynik między innymi tego, że w obliczu globalnego kryzysu i niemal całkowicie nieczynnego handlu detalicznego zakupy w Amazonie stały się dla wielu ludzi na całym świecie koniecznością. Jak twierdzą analitycy, w ostatnich dniach klienci kupują w tej firmie co sekundę (!) towary o wartości 11 tysięcy dolarów.
Bezos nie mógł oczywiście wiedzieć, że koronawirus zaatakuje świat. Jednak przez wiele lat inwestował ogromne sumy pieniędzy w komputerową infrastrukturę firmy, przez co dziś Amazon jest w stanie bez trudu radzić sobie z ogromnym wzrostem zamówień. Serwery koncernu pracują pełną parą i nie ma z nimi żadnych problemów, natomiast zaczyna brakować ludzi pracujących w centrach dystrybucyjnych.
Amazon zamierza w najbliższym czasie zatrudnić ponad 100 tysięcy nowych pracowników. Podpisał też z rządem Kanady umowę o dystrybucji sprzętu medycznego oraz z rządem Wielkiej Brytanii o dostawach testów na koronawirusa. W tym sensie Amazon nie jest już tylko wielkim sklepem internetowym, ale również instytucją publiczną. O porozumieniach z rządem USA na razie nie ma jednak mowy, gdyż Bezos, jako właściciel dziennika The Washington Post, jest dla Białego Domu wrogiem numer jeden.
Wszystko wskazuje na to, że Amazon będzie jedną z nielicznych firm, która na obecnej pandemii zarobi kolosalne sumy pieniędzy. Nie jest to oczywiście wina Bezosa. Można go jedynie oskarżać o to, że swoją firmę przygotował skutecznie na wszelkie możliwe scenariusze, łącznie z globalnym zagrożeniem niebezpieczną chorobą. Ponadto pod koniec ostatniej dekady XX wieku wydawał się rozumieć najlepiej to, że handel online ma przed sobą ogromną przyszłość, mimo że był to okres upadania wielu sieciowych firm. Warto pamiętać o tym, że jego początkową wizją było stworzenie internetowej księgarni i wizja ta została zrealizowana bezbłędnie. To, co wydarzyło się potem, było z pewnością zaskoczeniem dla wszystkich, łącznie z Bezosem.
Począwszy od roku 1997 Bezos promuje slogan „Day One”, który ma sugerować, że jego firma winna działać tak, jakby dopiero zaczynała wdzierać się na rynek. Jest to filozofia komercjalnej agresywności, czego rezultatem jest to, iż Amazon wart jest obecnie setki miliardów dolarów. Jednak za ten dynamiczny rozwój i niezwykle ważną pozycję na rynku niektórzy płacą słoną cenę, co wynika z tego, iż Bezos nie przykłada większej uwagi do etyki swoich poczynań. Bywa często krytykowany za „kowbojskie” traktowanie niższych rangą pracowników i za to, że prócz w miarę dobrych zarobków nie oferuje praktycznie żadnych świadczeń.
Plan na każdą ewentualność
Miliony ludzi robią zakupy w Amazonie, unikając w ten sposób potencjalnie niebezpiecznych wizyt w sklepach. Jednak pracownicy miejsc, w których pakowane są towary, coraz częściej narzekają na warunki pracy oraz na brak odpowiednich zabezpieczeń przed wirusem. Gdy ostatnio w jednej z placówek w Nowym Jorku pracownik próbował zorganizować strajk, został natychmiast zwolniony. W imperium Bezosa nie ma miejsca na protesty, a ci, którym nie podobają się warunki pracy, mogą z łatwością zostać zastąpieni nową kadrą.
Amazon różni się od wielu innych firm między innymi tym, że wobec wszystkich pracowników, łącznie z kierownictwem, stosowany jest maksymalny pułap zarobków. Reszta wynagrodzenia oferowana jest w postaci giełdowych akcji koncernu, których wartość nieustannie rośnie. Nie jest to jednak system, który zakłada jakikolwiek egalitaryzm. Bezos posiada obecnie 60 milionów akcji, podczas gdy jego bezpośredni podwładni mogą liczyć na znacznie mniejsze udziały. Pracownicy ośrodków dystrybucji jeszcze do niedawna dostawali jedną akcję rocznie tytułem premii, ale przed dwoma laty program ten został zlikwidowany.
Wszystko to nie zmienia faktu, iż firma Jeffa Bezosa jest dziś nie tylko potentatem, ale ważnym elementem globalnej gospodarki. W obliczu poważnych transformacji, wymuszonych na nas przez wybuch groźnej epidemii, normalne działanie Amazonu jest dziwnym symbolem tego, że coś nadal działa tak jak przedtem. Gdy ludzkość zapomni kiedyś o koronawirusie, świat będzie wyglądał zupełnie inaczej. Obecny kryzys powoduje poważne zmiany socjalne, ekonomiczne i polityczne. W USA programy pomocy finansowej dla przeciętnych ludzi jeszcze do niedawna byłyby zupełnie nie do pomyślenia i nie miałby szans na zatwierdzenie w Kongresie. Dziś jednak są akceptowane przez władze federalne w rekordowym tempie.
Powstaje pytanie – czym będzie Amazon za kilka lat, gdy wirus stanie się złym wspomnieniem? Nikt nie zna na razie odpowiedzi na to pytanie. Sam Bezos wyraził kiedyś pogląd, że jego firma kiedyś zbankrutuje, bo „jest to naturalna kolej rzeczy”. Na razie nic nie zapowiada rychłego krachu jego imperium. Jednak obecna rola koncernu z pewnością w jakiś sposób się zmieni, szczególnie z chwilą, gdy ludzie znów zaczną odwiedzać normalne, fizyczne sklepy i gdy poczucie kryzysowego oblężenia zniknie. Problem w tym, że trudno przewidzieć, kiedy to nastąpi. Ponadto może się okazać, że Bezos posiada własny plan na każdą ewentualność.
Krzysztof M. Kucharski
Reklama