Sądziłam, że nie ma jajek faszerowanych bez majonezu. Jakoś mi się tak to zawsze dobrze komponowało ze sobą. Jednak trzeba wychodzić ze swojej strefy komfortu i zmieniać coś od czasu do czasu. Zatem dzisiaj jajka bez majonezu, dlatego zdrowsze i lepsze dla linii, ale naprawdę pyszne.
To już Wielkanoc proszę Państwa. I choć to co wokół nas, jakby nie sprzyja świętowaniu, to jednak warto się oderwać od złych wiadomości i zebrać tych wszystkich, których mamy w domu i spotkać się przy jednym stole. Może będzie skromniej i inaczej, ale w końcu nie jest najważniejsze, żeby stół uginał się od jadła. Ważne, że jest się wśród bliskich i można spędzić razem Wielkanoc.
A że to święta, które jajkami stoją, to przyrządźmy takie małe śniadanko albo przystawkę. Trzeba czerpać radość z tego, co się da. Nawet jeśli będą to właśnie takie jajka na wielkanocne śniadanie. Postarajmy się przyozdobić je wiosennie. Można o to poprosić maluchy, jeśli są takie w domu. One uwielbiają pomagać w kuchni, a szczególnie teraz, jak nie mają nic lepszego do roboty.
Życzę udanej i radosnej Wielkanocy i pamiętajmy – będzie dobrze! Alleluja ?
6 jaj ugotowanych na twardo i obranych
15 sztuk oliwek zielonych nadziewanych papryką + 2-3 oliwki do dekoracji
1 łyżka kaparów
6 suszonych pomidorów w oliwie
1 łyżeczka oliwy z suszonych pomidorów
1-2 ząbki czosnku
Szczypta mielonego pieprzu
Świeże zioła do posypania albo np. rzeżucha
Czas przygotowania: 15 min
Porcje: 4-6 osoby
6 jaj przekrój na pół i ostrożnie wydrąż żółtka. Kapary opłucz lekko pod wodą. Do malaksera wrzuć oliwki, posiekane pomidory, żółtka jaj, posiekany lub przeciśnięty przez praskę czosnek, oliwę i przyprawy. Zmiksuj na pastę. Ewentualnie dopraw.
Przełóż masę do rękawa cukierniczego z szeroką końcówką gwiazdką. Połówki jaj napełnij pastą, wierzch udekoruj kawałkami oliwek i świeżymi ziołami.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
fot.arch. Kasi Marks
Reklama