Mężczyzna z południowo-zachodnich przedmieść zastrzelił partnerkę, a potem siebie z obawy, że para jest zakażona koronawirusem. Sekcja zwłok wykazała, że nie byli chorzy.
Funkcjonariusze z biura szeryfa w czwartek 2 kwietnia udali się do domu w Lockport na południowo-zachodnich przedmieściach na prośbę zaniepokojonej rodziny, która nie mogła skontaktować się z mieszkającymi tam krewnymi. W domu, w oddzielnych pokojach znaleziono ciała 54-letniego Patricka Jesernika i 59-letniej Cheryl Schriefer. Oboje mieli rany postrzałowe głowy.
Obok ciała mężczyzny znaleziono pistolet. Śledztwo ustaliło, że Jesernik najpierw strzelił swojej partnerce w tył głowy, a następnie popełnił samobójstwo. W domu nie było śladów kłótni. Para mieszkała ze sobą od ośmiu lat.
Krewni powiedzieli śledczym, że Jesernik był zaniepokojony, że zarazili się koronawirusem, gdyż jego partnerka zaczęła mieć trudności z oddychaniem. Para poddała się testowi dwa dni przed śmiercią, ale zdaniem władz, do chwili tragicznego zdarzenia nie otrzymała wyników.
Przeprowadzona w piątek sekcja zwłok wykazała, że ofiary nie były chore na COVID-19.
Według biura szeryfa powiatu Will od czasu wybuchu pandemii wzrosła liczba wezwań dotyczących przemocy domowej oraz kryzysów zdrowia psychicznego.
(jm)
Reklama