Nie ma świąt wielkanocnych bez babki. Tradycyjnie robi się babę drożdżową, ale nie każdemu ona wychodzi. Dlatego można zrobić ucieraną i też będzie pysznie. Poza tym taka ucierana daje duże możliwości dobrania odpowiedniego smaku.
Ja postanowiłam w tym roku poeksperymentować ze smakiem i zrobić taką bardzo wielkanocną. I tak drogą dedukcji doszłam do ajerkoniaku. No bo w końcu, jak Wielkanoc to jajka, a ajerkoniak przecież jest z jajek.
Babka jest bardzo dobra i delikatna. Ciasto rozpływa się w ustach. Na dodatek ma prześliczny żółty kolor, który świetnie pasuje do Wielkanocy. No i na wierzchu oczywiście lukier, bo czymże by była wielkanocna babka bez likieru.
A skoro o nim mowa, to wymyśliłam do tego lukier z ajerkoniakiem i wg mnie był to strzał w 10. Oczywiście to tylko w wersji, gdy ciasta nie będą jadły dzieci. W cieście alkohol całkowicie wietrzeje i spokojnie można nią poczęstować każdego. Jednak w lukrze alkohol pozostaje, więc jeśli chodzi o małych konsumentów lub osoby, które nie piją alkoholu, to lepiej zrobić inny lukier.
Ciasto:
¾ szklanki drobnego cukru
½ szklanki mąki pszennej
¾ szklanki masła (miękkiego)
½ szklanki ajerkoniaku
4 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Lukier:
4 łyżki cukru pudru
2 ½ łyżki ajerkoniaku
Czas przygotowania: 20 min
Czas pieczenia: 60 min
Porcje: dla 12 osób
Przygotuj formę do babki, dobrze natłuść ją i lekko wysyp mąką.
Piekarnik nagrzej do 350℉.
Mąkę przesiej z proszkiem do pieczenia do miski.
Masło utrzyj z cukrem na puszystą i jasną masę. Kolejno wbijaj jajka, ucieraj dokłanie po każdy.
Następnie dodawaj na przemian mąkę i ajerkoniak, dokładnie wymieszaj.
Ciasto przelej do przygotowanej formy. Włóż do nagrzanego piekarnika i piecz 1 godzinę do tzw. suchego patyczka.
Po upieczeniu ciasto zostaw na 10 min w formie, a następnie przełóż na kratkę do studzenia.
Przygotuj lukier: w niedużej miseczce wymieszaj cukier puder i ajerkoniak. Jeśli lukier jest za gęsty dodaj jeszcze ¼ łyżeczki alkoholu. Lukrem polej lekko ciepłą babkę i zostaw do ostygnięcia.
Żeby babka nie czerstwiała możesz owinąć ją w folię spożywczą.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
fot.arch. Kasi Marks
Reklama