Gubernator Andrew Cuomo poinformował w poniedziałek, że ostatnia doba była w stanie Nowy Jork drugą bez znacznego jak wcześniej wzrostu przypadków śmiertelnych - zmarło 599 osób. Kryzys związany z konawirusem, określił jako wciąż tragiczny.
Zdaniem gubernatora występują oznaki spowolnienia epidemii. Najwięcej zgonów odnotowano w piątek, kiedy w ciągu doby zmarło 630 osób.
W trakcie briefingu w stolicy stanu Nowy Jork – Albany, Cuomo powiadomił, że statystyki sugerują zbliżanie się szczytu rozprzestrzeniania się wirusa w tym stanie. Wskazał zarazem na wciąż istniejące duże zagrożenie.
„Jeśli jest to płaskowyż, to płaskowyż na bardzo wysokim poziomie, a system opieki zdrowotnej jest bardzo obciążony. Jest nadzieja, ale nie ma pewności i wciąż zależy od tego, co robimy” – podkreślił Cuomo.
W ocenie gubernatora pomimo pewnych zachęcających oznak, niezwykle ważne jest, aby nowojorczycy przestrzegali restrykcji. Przedłużył okres zamknięcia szkół i mniej istotnych dla funkcjonowania stanu firm do końca miesiąca. Krytykował ludzi za nieprzestrzeganie w niedzielny, słoneczny dzień zasad dystansu społecznego.
„To jest po prostu całkowicie nie do przyjęcia. Ludzie umierają. Ludzie z systemu opieki zdrowotnej codziennie narażają się w izbach przyjęć na ogromne ryzyko. (…) Nie macie prawa wystawiać na niebezpieczeństwo cudzego życia” – argumentował.
Cuomo podwyższył grzywnę z 500 do 1000 dolarów za naruszenie przepisów o zakazie zgromadzeń i dystansu społecznego.
Według ostatnich statystyk w stanie Nowy Jork zmarło 4 758 ludzi, co stanowi wzrost o 599 w zestawieniu 4 159 w niedzielę rano. Potwierdzono 130 689 przypadków wirusa w porównaniu z 122 031 w dzień wcześniej.
W ciągu ostatniej doby w mieście Nowy Jork liczba ofiar śmiertelnych Covid-19 wyniosła 219 zwiększając łączną od wybuchu epidemii do 2475. Przed wybuchem wirusa średnio umierało 158 osób dziennie. Jak napisał dziennik „New York Times” oznacza to, że wirus zabija obecnie znacznie więcej ludzi, niż wszystkie inne przyczyny łącznie.
„Czy uratowaliśmy wszystkich? Nie. Ale czy kogoś straciliśmy, ponieważ nie mieliśmy łóżka, nie mieliśmy respiratora lub personelu medycznego? Nie” – przekonywał Cuomo.
Za pozytywny znak uznaje się znaczny spadek wzrostu odsetka nowojorczyków poddanych hospitalizacji. Zgodnie z poniedziałkowymi danymi w szpitalach przebywało 16 837 osób co stanowiło wzrost o 2 proc. od niedzieli. Władze zwracają uwagę, że był to trzeci dzień jednocyfrowego wzrostu procentowego, po długim okresie, kiedy w szpitalach przybywało o 20 lub 30 proc. chorych dziennie.
Najniższy od co najmniej dwóch tygodni był wzrost liczby osób z powikłaniami spowodowanymi przez wirusa na oddziałach intensywnej terapii. Zarejestrowano ich 4 504, o 2 procent więcej niż niedzielę.
Gubernator wskazał na rolę przenoszenia tysięcy respiratorów do szpitali, w których obecnie są naprawdę nieodzowne z tych, gdzie nie ma w tej chwili tak nagłej potrzeby. W jego opinii w żadnym szpitalu nie brakuje obecnie respiratorów, bądź używanych w ich zastępstwie urządzeń.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama