Chicagowska policja okryła się żałobą po tym, jak pierwszy funkcjonariusz zmarł na skutek koronawirusa. Do środy w policji było już ponad 60 zachorowań.
Pierwszą ofiarą COVID-19 w chicagowskiej policji jest 50-letni Marco Di Franco, który w CPD pracował od 21 lat, ostatnio w wydziale narkotykowym. Funkcjonariusz zachorował w zeszłym tygodniu, a w miniony weekend trafił do szpitala.
O śmierci oficera Di Franco poinformowali wspólnie na czwartkowej konferencji prasowej burmistrz Lori Lightfoot i p.o. szefa chicagowskiej policji Charlie Beck.
W czwartek nie było jasne, czy policjant cierpiał na inne choroby. Di Franco był Amerykaninem w pierwszym pokoleniu z rodziny włoskich imigrantów. Pozostawił żonę i dwoje dzieci w wieku 7 i 10 lat. Brat zmarłego oficera również pracuje w chicagowskiej policji, również w wydziale narkotykowym.
Rzecznik chicagowskiej policji napisał w oświadczeniu, że CPD jest zdewastowany śmiercią funkcjonariusza. Zdaniem władz, jego śmierć powinna być przypomnieniem o poświęceniach, jakich dokonują służby, które nie mogą pozostać w domu, żeby chronić innych. Tym bardziej, jak zaznaczono, mieszkańcy powinni traktować poważnie stanowy zakaz pozostania w domach. „Uhonorujmy jego życie i służbę przez zrobienie tego, co do nas należy – zostanie w domu” – mówiła podczas konferencji poruszona burmistrz Lightfoot.
Do środy w chicagowskiej policji zdiagnozowano ponad 60 przypadków zachorowań na COVID-19. We wtorek rzecznik chicagowskiej policji Anthony Guglielmi informował, że hospitalizowanych z powodu wirusa jest co najmniej czterech innych oficerów, z których jeden był w stanie krytycznym.
Pandemia koronawirusa odciska piętno na pracy chicagowskiej policji. W minionym tygodniu około 7 proc. wszystkich pracowników policji wzięło chorobowe. Tylko w poniedziałek 30 marca 800 pracowników nie przyszło do pracy – nie jest jasne, ilu spośród z nich zdradzało objawy choroby, a ilu wzięło wolne w ramach środków zapobiegawczych.
We wtorek władze Chicago ogłosiły, że udostępnią blisko trzysta pokojów hotelowych przedstawicielom służb pierwszego kontaktu, w tym policjantom, którzy na co dzień walczą z pandemią koronawirusa, a którzy jednocześnie obawiają się, że wracając do swoich domów mogą zarazić bliskich.
274 pokoje w hotelu Essex w śródmieściu Chicago przeznaczonych będzie dla policji, strażaków i ratowników medycznych, którzy wolą tymczasowo odizolować się od swoich bliskich w obawie, by nie zakazić ich wirusem COVID-19 – ogłosiła we wtorek burmistrz Chicago Lori Lightfoot.
Również we wtorek burmistrz przywitała 34 nowych ratowników medycznych, którzy oficjalnie zakończyli naukę w trybie przyspieszonym, aby mogli jak najszybciej dołączyć do służb walczących z pandemią koronawirusa.
(jm)
Reklama