Nowy pakiet ustawodawczy dotyczący koronawirusa powinien przewidywać dodatkowe środki na głosowanie korespondencyjne - uznała w środę szefowa amerykańskiej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.
Pelosi twierdzi, że potrzeba co najmniej 2 miliardów USD, by umożliwić sprawne głosowanie w ten sposób. W przyjętym już przez Kongres i podpisanym przez prezydenta pakiecie stymulacyjnym przewidziano na to ok. 400 mln USD. Środki te mają otrzymać władze stanowe, by odpowiednio przygotowały się do wyborów oraz prawyborów.
Na 3 listopada zaplanowano w USA wybory prezydenckie. Proces prawyborów - wyłaniania partyjnego kandydata - zakłócił w USA koronawirus. Z uwagi na epidemię pretendenci do partyjnej nominacji Demokratów oraz urzędujący prezydent Donald Trump, który zamierza startować z ramienia Republikanów, nie organizują wieców wyborczych.
Z obawy o zdrowie głosujących kilkanaście stanów przełożyło swoje prawybory.
Najbliższe mają planowo odbyć się we wtorek w Wisconsin; prawo do ich odwołania ma sąd federalny. Władze tego stanu na północy USA przygotowują się do głosowania, ale - jak pisze portal Politico - trudno jest znaleźć chętnych do pracy w komisjach. Mieszkańcom Wisconsin - podobnie jak większości Amerykanów - nakazano pozostać w domach i opuszczać je jedynie wtedy, gdy jest to rzeczywiście konieczne.
Według Trumpa w przegłosowanym już, wartym ponad 2 bln USD pakiecie stymulacyjnym Demokraci chcieli zawrzeć "szalone rzeczy" w kwestii głosowania. W poniedziałkowym wywiadzie dla telewizji Fox przywódca USA ocenił, że gdyby przystano na ich propozycje, to w USA "już nigdy Republikanin nie zostałby prezydentem".
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Reklama