Łącznie w USA zmarło 3002 chorych na Covid-19 - wynika z danych dziennika "New York Times". To liczba większa niż ofiar śmiertelnych zamachów terrorystycznych z 11 września 2001 roku, w których zginęło niecałe 3 tys. osób.
Najwięcej chorych z SARS-Cov-2 zmarło w USA w stanie Nowy Jork. Na poniedziałek wieczór czasu miejscowego odnotowano tu ponad 1,2 tys. zgonów.
W USA wykonano ponad milion testów; ponad 160 tys. z nich dało wynik pozytywny. W kwietniu do amerykańskich szpitali mają trafić urządzenia z szybkimi, kilkunastominutowymi testami.
Tylko w stanie Nowy Jork zdiagnozowano jak do tej pory jedynie o ok. tysiąc mniej przypadków koronawirusa niż w chińskiej prowincji Hubei - informuje Uniwersytet Johnsa Hopkinsa.
Szpitale w mieście Nowy Jork są przeciążone, brakuje w nich środków ochronnych; niektóre pielęgniarki noszą te same maseczki ochronne przez kilka dni. Władze ostrzegają, że niedługo nie będzie dla wszystkich pacjentów respiratorów i łóżek dla chorych. Zazwyczaj tętniące życiem miasto całkowicie wymarło.
Do terminala przy rzece Hudson na nowojorskim Manhattanie dotarł w poniedziałek statek-szpital marynarki wojennej USA, Comfort. Przyjmie na pokład pacjentów bez koronawirusa, by odciążyć szpitale w Nowym Jorku.
Duże ogniska choroby występują w USA też w stanach Waszyngton, Kalifornia, Michigan, Luizjana i New Jersey.
"Jeśli będziemy działać razem, prawie perfekcyjnie, to możemy mieć od 100 do 200 tys. ofiar śmiertelnych" - o takim scenariuszu mówiła w poniedziałek doktor Debora Birx, przewodząca grupy zadaniowej powołanej przez Biały Dom w związku z epidemią koronawirusa. Modele zakładające brak działań przewidują gorszy scenariusz - nawet ponad 2 mln zmarłych w USA. Birx przyznała, że w niektórych amerykańskich miastach "spóźniono się" z wprowadzaniem ograniczeń i to mogło mieć wpływ na rozwój epidemii.
W poniedziałek nakaz pozostania w domach wprowadziły kolejne stany - Maryland i Wirginia. Tym samym takie prawo obowiązuje ponad dwie trzecie Amerykanów. Miejsce zamieszkania można opuścić jedynie w wyjątkowych przypadkach, m.in. by pójść do pracy czy na zakupy oraz uprawiać sport.
Gospodarka amerykańska jest sparaliżowana - zamknięte są sklepy, bary i restauracje, firmy upadają, a miliony ludzi tracą pracę. Na ratunek gospodarce Kongres przyjął, a prezydent Donald Trump podpisał rekordowy pakiet stymulacyjny o wartości ok. 2,2 bln USD (ok. 10 proc. PKB USA). Politycy negocjują już kolejny pakiet; część z nich uznaje, że dotychczasowe dofinansowanie gospodarki może okazać się niewystarczające.
W walce o życia Amerykanów kluczowe jest wyposażenie szpitali w środki ochronne oraz respiratory. Koncern motoryzacyjny Ford zapowiedział w poniedziałek, że wyprodukuje 50 tys. respiratorów w ciągu stu dni. Później będzie w stanie wytwarzać ok. 30 tys. tych urządzeń miesięcznie. Uproszczony model respiratora ma być dostosowany do potrzeb pacjentów z Covid-19.
W celu zwiększenia produkcji respiratorów amerykańskie władze współpracują z ponad 10 firmami. Trump wyraził w poniedziałek gotowość do wysłania tych urządzeń do Włoch, Francji, Hiszpanii oraz innych państw dotkniętych epidemią. Nastąpić to może - jak zastrzegł - po wystarczającym zaopatrzeniu w nie szpitali w USA.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Reklama