Nadwrażliwy samotnik, utalentowany i wszechstronny artysta, jeden z najwybitniejszych XIX-wiecznych rosyjskich kompozytorów – Piotr Czajkowski. Jego muzyka mówi o nim najwięcej i pod tym względem biografowie są zgodni: fenomenalny talent. Od lat trwa jednak spór o jego orientację seksualną a także prawdziwą przyczynę śmierci...
Urodził się w 1840 roku w Wotkińsku, miasteczku we wschodniej Rosji, ale jeszcze w jej europejskiej części. Kiedy miał 10 lat, rodzina Czajkowskich przeprowadziła się do Petersburga. Ojciec, Ilia Pietrowicz Czajkowski, pracował jako inspektor w rosyjskich kopalniach. Matka, Aleksandra Andriejewna z domu Assier (miała francuskie korzenie), zajmowała się domem. Rodzice wychowywali Piotra i jego rodzeństwo według ówczesnych norm społecznych, czyli najpierw szkoła z internatem, a potem studia. Do szkół chłopiec został wysłany, kiedy miał zaledwie 8 lat. Przy jego wrażliwości było to zapewne bolesne rozstanie. Przyszły kompozytor miał bowiem ogromne trudności z nawiązaniem bezpośrednich relacji z rówieśnikami, co przełożyło się też na jego dorosłe życie.
Po ukończeniu szkoły prawniczej rozpoczął pracę w Ministerstwie Sprawiedliwości. W tym samym czasie w Petersburgu otwarto Instytut Muzyczny, więc Czajkowski, który od dziecka grał na fortepianie i kochał muzykę, postanowił podjąć również studia muzyczne. Kiedy w 1865 roku uzyskał dyplom z kompozycji, dostał propozycję pracy w Konserwatorium Muzycznym w Moskwie. W tym czasie zaczął też pisać pierwsze utwory, ale nie był z nich zadowolony, wszystkie niszczył. Dopiero w latach 70. zaczynał odnosić pierwsze sukcesy jako kompozytor. Wtedy to powstały m.in. opera Eugeniusz Oniegin czy balet Jezioro łabędzie.
Mąż czy nie mąż?
W 1877 roku Czajkowski otrzymał dwa listy, które zaważyły na jego przyszłości. Obydwa od kobiet. Pierwszy był od młodziutkiej, 20-letniej Antoniny Iwanowny Milukowej. Milukowa okazała się jego zagorzałą fanką. Dziś powiedzielibyśmy nawet – psychofanką. Zasypywała kompozytora listami i groziła samobójstwem, jeśli ten się z nią nie ożeni. Czajkowski uległ jej szantażowi. Ich ślub odbył się 6 lipca, tego samego roku. Jak twierdzą wiarygodne źródła, w czasie nocy poślubnej młody małżonek uciekł z sypialni. Zresztą ich małżeństwo polegało na wiecznej ucieczce – kompozytor wyjeżdżał coraz częściej i coraz dalej. Ostatecznie rozwiedli się w 1881 roku, co artysta przypłacił załamaniem nerwowym, a jego eks-małżonka wylądowała w szpitalu dla obłąkanych.
Drugi list był od hrabiny Nadieżdy von Meck, jego wielkiej wielbicielki, która zaoferowała swoją przyjaźń i wsparcie finansowe. Przez wiele lat wypłacała Czajkowskiemu roczną pensję w wysokości 600 rubli. Hrabina była bogatą wdową po budowniczym rosyjskiej sieci kolejowej i mogła sobie na taki gest pozwolić. Ich relacja była specyficzna. Jej warunek był bowiem taki, że związek ten pozostanie jedynie korespondencyjny, że nigdy się nie spotkają. Neurastenicznemu kompozytorowi bardzo to odpowiadało.
Na szczęście oboje się lubili, cenili, pisali czasem kilka listów dziennie – w sumie wymienili 1100 listów! Czajkowski dzięki jej dotacji mógł podróżować po świecie, poznawać innych kompozytorów, śledzić, co się dzieje w środowisku muzycznym, gdyż Rosja była w tym czasie odciętą od świata artystyczną prowincją. Kompozytor poświęcił von Meck kilka swoich utworów, zwierzał się jej też ze swoich artystycznych rozterek.
Sekrety alkowy Czajkowskiego
Relacja kompozytora i hrabiny zakończyła się gwałtownie w 1890 roku. Nagle von Meck przestała odpowiadać na listy, ignorowała też prośby o podanie przyczyny swojego milczenia. Czajkowski był już wówczas stosunkowo zamożny, ale chciał znać powód zerwania ich kilkunastoletniej przyjaźni. Nie doczekał się. Jego biografowie są niemal pewni, że do cnotliwej hrabiny dotarły wiarygodne relacje o homoseksualizmie jej podopiecznego. Plotki zapewne puszczała mimo uszu, ale wówczas najwyraźniej albo zobaczyła dowód (może list?), albo usłyszała tę informację z wiarygodnego źródła.
Za życia Czajkowskiego jego orientacja seksualna była tuszowana, choć też, jak twierdzi Christopher Harrity z The Advocate, powszechnie znana. Zachowały się pamiętniki i listy kompozytora świadczące o jego bliskiej relacji z mężczyznami. W czasie studiów 1867-70 jego kochankiem miał być Aleksiej Aputkin. W latach 1868-72 Władimir Szyłowskij – zamożny młodzieniec, który finansował ich wspólne podróże. Edward Żak był rzekomo muzą Czajkowskiego w roku 1873, kiedy kompozytor pisał Romeo i Julię (mężczyzna popełnił samobójstwo rok później). W połowie lat 70. Czajkowski był też związany z Józefem Kotkiem. Wiadomo, że Symfonię Patetyczną kompozytor stworzył dla 13-letniego Władimira Dawidowa, drugiego syna swojej siostry, Aleksandry. W czasie podróży po Niemczech był w relacji z pianistą Wasylim Sapielnikowem. Z kolei Aleksej Sofronow był od 1872 roku aż do śmierci wiernym towarzyszem życia – oficjalnie „służącym”.
Gejem był też brat Czajkowskiego, Modest. On jednak, dla odmiany, nie ukrywał swojego homoseksualizmu. Pozostawał w długoletnim, bo trwającym 17 lat związku z głuchoniemym Mikołajem Hermanowiczem Konradim.
„Muza mnie nie opuszcza”
Mimo prób tuszowania orientacji homoseksualnej kompozytora omal nie doszło do skandalu obyczajowego. Ojciec jednego z młodych chłopców oskarżył kompozytora o gwałt na swoim synu. Car Aleksander III odrzucił jednak tę skargę, uzasadniając ją kuriozalnymi dziś słowami: „Młodych chłopców mamy wielu, a Czajkowskiego – tylko jednego”.
Kompozytor bowiem miał to szczęście, że jego twórczość została doceniona za życia. Rosja była dumna z artysty, którego opery czy balet były wystawiane na całym świecie. Czajkowski komponował, podróżował za granicę, otrzymał nawet tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu w Cambridge.
Był muzycznym geniuszem, który umiejętnie bawił się formą i gatunkami. Tworzył opery, balety, koncerty, symfonie. Najwięcej sławy przyniosły mu kompozycje związane z adaptacją dziecięcych baśni. Śpiąca królewna, Jezioro łabędzie, Dziadek do orzechów to utwory od razu kojarzące się z Czajkowskim. On swój pierwszy utwór skomponował jako 4-latek! Była to piosenka zatytułowana „Nasza mama w Petersburgu”. Wyobraźnia muzyczna Czajkowskiego nie ograniczała się tylko do literatury dziecięcej. Kompozytor, który uwielbiał czytać, przeniósł też na muzyczną scenę Romea i Julię Szekspira, Oniegina Aleksandra Puszkina czy poezję Byrona.
Czajkowski był pracowitym i systematycznym kompozytorem. Miał szczęście, gdyż jak sam mawiał: „Muza nie opuszcza mnie 24 godziny dobę”. Codziennie o 9.30 siadał za fortepianem i komponował. Wczesnym popołudniem udawał się na spacer, w trakcie którego analizował to, co udało mu się napisać. Po powrocie wprowadzał poprawki, a wieczorem grając w karty delektował się wyborną whisky.
Jego utwory odznaczają się niezwykłą melodyjnością, łatwo wpadają w ucho. Z tego też powodu wielu współczesnych mu krytyków miało problem z oceną jego twórczości. Wydawało im się, że są… za proste. Czajkowski bardzo przeżywał każde złe słowo na temat swojej twórczości, co więcej – wielokrotnie wątpił w swój talent. Nie przeszkadzało mu to jednak krytykować innych kolegów po fachu. O Richardzie Straussie pisał, że jest „całkowicie pozbawiony talentu”, a Josepha Haydna nazwał wręcz „twórcą drugiej kategorii”.
Zagadkowa śmierć
Według oficjalnych informacji Piotr Czajkowski zmarł na cholerę 6 listopada 1893 roku. W słynnej encyklopedii The New Grove Dictionary of Music and Musician Hugh Wiley Hitchock, autor hasła poświęconego Czajkowskiemu pisze jednak: „Nigdy nie dowiemy się, jak umarł”. Chodzi o to, że biografowie nie są pewni, czy była to śmierć naturalna.
Ich zdaniem miał wybuchnąć kolejny skandal związany z orientacją seksualną kompozytora. Dlatego sąd koleżeński zmusił go do decyzji – albo się zgodzi na jego ujawnienie, albo coś z tym zrobi. Coś – w domyśle oznaczało samobójstwo. Niepogodzony ze sobą i nadwrażliwy kompozytor zdobył się na dramatyczny krok. W Petersburgu, gdzie przebywał, panowała wówczas cholera. Newa, rzeka płynąca przez miasto, była zakażona. Czajkowski poszedł do restauracji i zażądał szklanki wody z… rzeki! Zmusił wręcz kelnera, by mu ją przyniósł i – mimo protestów obecnych gości – bez wahania wypił. Dwa dni później, w ogromnych męczarniach, zmarł na cholerę.
Już jako 28-latek Czajkowski mówił, że jest zmęczony życiem. Zakończył je w wieku 54 lat. Może jemu ten krok przyniósł ulgę. Jednak wielbicielom jego talentu smutek – ileż jeszcze wspaniałych dzieł mógł napisać!
Małgorzata Matuszewska
Reklama