Od początku skróconego sezonu ’czysty’ bilans meczy udało się zachować tylko dwóm drużynom, Chicago Blackhawks (6-0-0) oraz San Jose Sharks (5-0-0). Obie ekipy ustaliły klubowe rekordy na najlepszy start sezonu.
W drugiej odsłonie Hawks mieli trudniejsze zadanie, czterokrotnie grając w niedowadze (ze względu na kary dla 4 graczy). Red Wings nie byli jednak w stanie wykorzystać nadarzających się okazji do wyrównania.
„Musimy powrócić do podstaw zamiast zbyt często wymieniać się podaniami. Mieliśmy kilka niezłych okazji, ale nie wykonaliśmy dobrej roboty” – ocenił mecz obrońca Red Wings Nicklas Kronwall.
Przedtem zespołowi z Detroit udało się jednak wyrównać, co miało miejsce w trzeciej tercji. Gola zdobył Johan Franzen, ale do rozstrzygnięcia pojedynku konieczna okazała się dogrywka. To właśnie wówczas gola na wagę zwycięstwa strzelił defensor Nick Laddy.
Wszechstrona obrona Blackhawks okazała się najmocniejszą stroną zespołu przeciwko Red Wings. Ekipa z Chicago wygrywając mecz zaliczyła 6. z rzędu zwycięstwo od początku sezonu, tym samym bijąc rekord 5 wygranych z początku sezonu 1971/72.
San Jose Sharks vs Vancouver Canucks (4:1). Mecze obu ekip są zawsze pełne emocji, i nie inaczej było tym razem – w sumie sędzia wymierzył aż 25 kar, w tym dwie jeszcze przed rozpoczęciem meczu – przy face-offie doszło do potyczki Alexandre’a Burrowsa z Ryanem Clowem. Ten ostatni przez 35 minut gry zanotował rekordowe 8 kar.
„Jest to oczywiste, że się nie lubimy” – przyznał Burrows. „ Kilka lat temu zmierzyliśmy się [z Sharks] w playoffach. Oni są naszymi rywalami w Konferencji Zachodniej i zapewniają dobre mecze”.
Dla gospodarzy z pewnością był to dobry mecz. Dzięki golom Joe Thorntona i Joe Pavelskiego wyszli na prowadzenie w pierwszej tercji. Canucks zrewanżowali się jednym strzałem w drugiej odsłonie, autorstwa Burrowsa, ale był to jedyny gol z ich strony.
Pozostałe dwa gole Sharks zdobyli grając w przewadze. W drugiej tercji na 3:1 podbił Patrick Marleau, a w trzeciej swojego drugiego gola meczu zaliczył Pavelski.
Podobnie jak w przypadku Blackhawks, doskonale funkcjonowała również obrona Sharks. Bramkarz Antti Niemi obronił 23 strzały, a ekipa nie straciła ani jednej bramki gdy któryś z jej zawodników udawał się na odsiadkę na ławkę kar.
Rekiny i Czarne Jastrzębie są jedynymi drużynami w NHL, które do tej pory nie poniosły porażki. Obie ustanowiły tym samym rekordy w historii swoich klubów, jeszcze nigdy tak dobrze nie zaczynając żadnego sezonu.
Także bukmacherskie zakłady sportowe reagują na tak mocny początek, plasując oba kluby w czołówce ligi, z bardzo wysokimi szansami na awans do fazy playoff. W ewentualnej walce o Puchar Stanley’a typowania stawiają Blackhawks w ścisłej czołówce ligi.
Dominik Aleksander
Reklama