Służby graniczne podwajają personel na chicagowskim lotnisku, a miasto wysyła tam straż pożarną i policję po chaosie, który zapanował przez weekend na O’Hare. Podróżni powracający z Europy poddawani byli dodatkowej kontroli w związku z koronawirusem.
Burmistrz Chicago Lori Lightfoot i gubernator Illinois J.B. Pritzker w niedzielę wyrazili frustrację i rozczarowanie wobec władz federalnych w związku z „niedopuszczalnymi” warunkami na lotnisku O’Hare w obliczu zagrożenia koronawirusem.
Nowe wytyczne rządu federalnego dotyczące kontroli pasażerów powracających z Europy doprowadziły w sobotę do wielogodzinnych opóźnień i kilkutysięcznego tłumu osób ściśniętych w bliskiej odległości od siebie. Dokładnie przed takimi sytuacjami przestrzegało wcześniej krajowe centrum epidemiologiczne (Centers for Disease Control and Prevention, CDC).
Gubernator Pritzker ogłosił w niedzielę, że służby graniczne U.S. Customs and Border Protection, CBP podwoją personel na O’Hare, aby lepiej monitorować sytuację.
Burmistrz ogłosiła, że w ramach porozumienia z Departamentem Zdrowia Publicznego miasto oddeleguje ratowników z chicagowskiej straży pożarnej do pomocy w kontroli pasażerów na O’Hare.
Strażacy i ratownicy wysyłani na lotnisko są wyposażeni w odpowiedni sprzęt ochronny na wypadek kontaktu z zakażonymi osobami.
Gubernator Pritzker powiedział, że był ,,wściekły”, gdy zobaczył ściśnięte przez wiele godzin tłumy na O’Hare.
Również burmistrz Lightfoot skierowała ostre słowa krytyki wprost do wiceprezydenta Mike’a Pence’a, który stanął na czele rządowej jednostki ds. zwalczania koronawirusa. ,,Nie tylko stwarzasz katastrofę (…), ryzykujesz spowodowanie poważnej choroby i śmierci”.
W sobotę na lotnisku obecni byli także przedstawiciele organizacji charytatywnej Salvation Army oraz chicagowskiej policji, którzy rozdawali wodę i przekąski podróżnym oczekującym na kontrolę.
(jm)
Reklama