Administracja próbuje utrudnić nie tylko możliwości legalizacji pobytu w USA, ale także naturalizacji. Zmiany wprowadzono w cieniu innych restrykcyjnych regulacji, mających na celu ograniczenie imigracji. Powstał również specjalny zespół, który zajmie się odbieraniem już przyznanego obywatelstwa.
U.S. Citizenship and Immigration Services (USCIS) bez rozgłosu zmienił jeden z kluczowych przepisów dotyczących warunków, jakie posiadacz zielonej karty musi spełnić, aby móc starać się o naturalizację. Krótko mówiąc – nie wystarcza utrzymywać zieloną kartę i mieszkać za granicą, np. w Polsce i pojawiać się co kilka miesięcy w USA, aby wystąpić o obywatelstwo.
Jeśli nie było cię pół roku…
Chodzi o zapisy dotyczące nieprzerwanej rezydencji (continuous residence) i fizycznej obecności (physical presence) na terytorium USA, którą musi się wylegitymować kandydat na obywatela.
Zgodnie z prawem imigracyjnym imigranci z prawem stałego pobytu powinni przez co najmniej pięć lat nieprzerwanie zamieszkiwać w Stanach Zjednoczonych, aby móc ubiegać się o obywatelstwo. W przypadku osób, które zieloną kartę otrzymały poprzez małżeństwo z obywatelem USA, okres ten skrócony jest do trzech lat. W minioną środę USCIS w Policy Manual, dokumencie stanowiącym wykładnię obowiązujących przepisów, doprecyzował ten wymóg. “Aktualizacja dotyczy nieobecności (w USA) przez okres dłuższy niż sześć miesięcy i krótszy od jednego roku w ciągu okresu, w którym należy wykazać się nieprzerwaną rezydencją” – wyjaśnił Departament Bezpieczeństwa Krajowego w komunikacie prasowym.
Według nowej wykładni USCIS:
Na imigrancie, który był nieobecny w USA dłużej niż sześć miesięcy ale krócej niż rok, ciąży obowiązek udowodnienia, że nie naruszył on ciągłości pobytu. Z definicji będzie traktowany jako osoba, która taką ciągłość naruszyła.
Imigrant, który naruszył ciągłość pobytu w USA, musi rozpocząć nowy okres ciągłego pobytu, którego długość zależeć będzie od podstawy ubiegania się o naturalizację.
Ustalenie, czy doszło do naruszenia ciągłości rezydencji, leży w kompetencjach urzędników USCIS podczas rozpatrywania wniosków o naturalizację.
Wyjątki dla nielicznych
Co to oznacza w praktyce? Według najnowszej interpretacji okres nieobecności w USA dłuższy niż sześć miesięcy oznacza, iż osoba rozpatrująca wniosek będzie musiała założyć, iż doszło do przerwania ciągłości rezydencji (presumption of a break in the continuity of such residence). To na osobie wnioskującej o naturalizację ciąży obowiązek udowodnienia, że nie doszło do przerwania ciągłości pobytu. Brak stempli w paszportach i niemożność udowodnienia, że imigrant wyjechał dawno temu, nie zawsze tu pomoże. Jeszcze kilka lat temu jednym ze sposobów na ominięcie systemu był “cichy” wyjazd przez Kanadę. To już jednak historia, bo od 11 lipca 2019 Canadian Border Services Agency (CBSA) i amerykańskie służby imigracyjne zaczęły wspólnie gromadzić dane dotyczące cudzoziemców przekraczających wspólną granicę w ramach Beyond the Border Action Plan. System został więc uszczelniony i z dłuższych nieobecności w USA trudno będzie się wytłumaczyć.
Do wyjątków, jakie może wziąć pod uwagę urzędnik imigracyjny, należą: praca dla amerykańskiego rządu, w tym służba wojskowa, praca dla podwykonawców rządowych, zatrudnienie w uznanej zagranicznej placówce badawczej prowadzonej przez uznaną amerykańską instytucję, praca w organizacji międzynarodowej czy zagranicznej organizacji objętej International Immunities Act. Jak widać, tego rodzaju przypadki są raczej wyjątkiem, a nie regułą. Posiadacze zielonych kart liczący się z dłuższą nieobecnością muszą przy tym wypełnić dodatkowy formularz N-470, Application to Preserve Residence for Naturalization Purposes.
Warto pamiętać, że w przypadku tych posiadaczy zielonych kart, którzy nie planują szybkiej naturalizacji, dłuższa nieobecność w USA może oznaczać kłopoty z niebezpieczeństwem utraty prawa stałego pobytu. Ponadroczna nieobecność może oznaczać poważne kłopoty, choć nie oznacza automatycznej utraty zielonej karty. Także pobyt poza USA z przedziale 6-12 miesięcy może narazić nas na konieczność odpowiedzi na trudne pytania na granicy. Prawnicy imigracyjni doradzają, aby w takich przypadkach zebrać dowody na istnienie nieprzerwanych więzi ze Stanami Zjednoczonymi, czy tymczasowego powodu wyjazdu (np. choroba w rodzine) oraz na nieplanowane okoliczności, które opóźniły powrót w terminie.
Inne warunki obywatelstwa
Oprócz wymogów pobytowych osoby ubiegające się o nadanie obywatelstwa muszą spełnić szereg innych warunków: mieć ukończone 18 lat w momencie wypełnienia wniosku, zachowywać się moralnie (good moral character), być niekaranym za poważniejsze przestępstwa, czy wykazać się podstawową znajomością angielskiego i historii oraz zadeklarować wolę obrony Stanów Zjednoczonych i amerykańskiej Konstytucji. Nie mówiąc już o słonej opłacie, która przy wypełnianiu Form N-400, Application for Naturalization wynosi obecnie 725 dolarów od osoby. Warto też pamiętać, że od grudnia br. obowiązywać będą zaostrzone standardy testów językowych i z historii USA. Zaostrzone zostaną także standardy dotyczące good moral character.
Groźna Denaturalization Section?
Bezpieczni nie będą także naturalizowani obywatele. Departament Sprawiedliwości USA poinformował w środę o powołaniu specjalnego biura, które będzie zajmował się wyszukiwaniem osób, którym będzie można to obywatelstwo odebrać. ,,Denaturalization Section będzie wspierać Departament (Sprawiedliwości) w wysiłkach ścigania tych, którzy w sposób nieuczciwy uzyskali obywatelstwo i pociągnięcia ich do odpowiedzialności” – uzasadnia tę decyzję Jody Hunt, zastępczyni prokuratora generalnego.
Nowa sekcja ma skupiać się na przypadkach podawania fałszywych informacji w formularzach naturalizacyjnych i wyłapywać terrorystów, przestępców seksualnych i inne osoby, które zataiły kryminalną przeszłość. Zgodnie z obowiązującym prawem naturalizowany obywatel może zostać pozbawiony amerykańskiego paszportu w przypadku, gdy udowodni mu się, że nie posiadał podstaw prawnych do wystąpienia o naturalizację, albo kłamał w sprawie kluczowych faktów podczas procesu rozpatrywania wniosku. W związku z tym proces denaturalizacji rozpoczyna się najczęściej w USCIS. W przypadku wykrycia oszustwa, agencja przekazuje sprawę do Departamentu Sprawiedliwości, który z kolei w drodze powództwa cywilnego występuje o pozbawienie obywatelstwa. Do USCIS należy z kolei wniesienie oskarżenia kryminalnego w przypadku wykrycia oszustwa.
Administracja Donalda Trumpa od początku nie ukrywała, że chce poddać ścisłej kontroli proces przyznawania obywatelstwa. Jeszcze na początku 2017 roku ówczesny prokurator generalny Jeff Sessions zapewniał, że ,,denaturalizacja będzie odgrywać kluczową rolę w zapewnieniu integralności naszego systemu imigracyjnego”. Nie należy jednak popadać w paranoję. W roku 2017 Departament Sprawiedliwości wniósł do sądów federalnych 94 sprawy o pozbawienie obywatelstwa. Nawet zwiększenie liczby dochodzeń dotyczących potencjalnych oszustw o 600 proc. nie oznacza, że denaturalizacja stała się realną groźbą dla przeciętnego obywatela urodzonego poza USA. Przypadki, którymi chwali się administracją, nie dotyczą zresztą Polaków. Wśród 10 najważniejszych osób pozbawionych w ostatnich latach obywatelstwa Departament Sprawiedliwości ,,wyróżnił” m.in. urodzonego w Egipcie Khaleda Abu al-Dahaba, którego skazano za działalność terrorystyczną w kraju urodzenia oraz Edina Dzeko, któremu udowodniono zbrodnie wojenne w Bośni. Naturalizowanych obywateli chroni też precedensowe orzeczenie Sądu Najwyższego z 2017 roku, kiedy oddalono wniosek o denaturalizację z powodu ,,niematerialnych” nieprawdziwych oświadczeń we wnioskach o przyznanie obywatelstwa.
Jolanta Telega
[email protected]
Reklama