To kolejny w ostatnich tygodniach mecz, w którym Barcelona miała przewagę, ale nie potrafiła wygrać. Z ostatnich siedmiu ligowych spotkań tylko w jednym wywalczyła trzy punkty.
W starciu z Atletico prowadzenie objęła w 30. minucie po golu Pedriego. Gospodarze kontrolowali wydarzenia, na niewiele pozwalali rywalom, a sami stwarzali kolejne groźne sytuacje.
W 57. minucie w poprzeczkę trafił Brazylijczyk Raphinha, gdy próbował lobować bramkarza Atletico Jana Oblaka, a Lewandowski przy próbie dobitki został zablokowany.
Obrona Barcelony błąd popełniła w 60. minucie, który goście bezlitośnie wykorzystali. Do bezpańskiej piłki na skraju pola karnego dopadł Argentyńczyk Rodrigo de Paul i płaskim strzałem trafił do siatki.
W 76. minucie doskonałą okazję zmarnował Lewandowski. Ferran Torres wyłożył mu piłkę na piąty metr, ale polski napastnik skiksował.
Niewykorzystane okazje na Barcelonie zemściły się w doliczonym przez sędziego czasie gry. Nahuel Molina dośrodkował, żaden z obrońców gospodarzy nie przeciął lotu piłki i do siatki trafił Norweg Alexander Sorloth.
To pierwsze zwycięstwo Atletico na boisku Barcelony od 2006 roku.
Podopieczni trenera Diego Simeone wygrali 12. z rzędu mecz we wszystkich rozgrywkach.
Atletico nie dość, że wyprzedza Barcelonę o trzy punkty, to jeszcze ma mecz zaległy. W niedzielę na trzecie miejsce Barcelonę może zepchnąć Real Madryt. Tego dnia mający punkt i dwa spotkania rozegrane mniej "Królewscy" podejmą 12. w tabeli Sevillę.(