Los Angeles Lakers, ze składem, który czyta się jak listę starterów z Meczu Gwiazd – Kobe Bryant, Pau Gasol, Dwight Howard, Steve Nash, Antawn Jamison – przegrali dziewięć z ostatnich 11 rozegranych meczów i zajmują dopiero dwunaste miejsce w Konferencji Zachodniej, przegrywając az 24 z pierwszych 41 meczów sezonu. Drużyna budowana na tytuł mistrzowski przegrała ostatni mecz z Chicago Bulls, zespołem bez choć jednego gwiazdora, bez dwóch graczy z pierwszej piątki.
„Czujemy się i gramy jakby to były mecze przedsezonowe, a nie połowa sezonu zasadniczego, trzy miesiące do playoffs. Ale nikogo – i słusznie – to nie obchodzi, nikt nie będzie słuchał naszych narzekań, więc trzeba grać” – mówi Steve Nash, dwukrotny MVP NBA. Sam Smith, autorytet dziennikarski NBA w Stanach Zjednoczonych twierdzi, że żeby wygrywać, trzeba wymieniać gwiazdy... nawet tak wielkie jak Pau Gasol czy Dwight Howard.
- Dla znaczą dla koszykarza takiego jak ty, z takim doświadczeniem, taka seria – 9 z 11 przegranych meczów, statystyki z końca Konferencji Zachodniej...
Steve Nash: Strasznie frustrujące, a najgorsze jest to, że właśnie frustracja to coś, czego musimy teraz unikać. Brzmi sztampowo, ale trzeba zapominać o tych złych meczach i zaczynać od zera w następnych spotkaniach.
- Czy jest jedna, jakaś główna przyczyna bardzo słabej gry Lakers? Czy jest to kombinacja kilku elementów, które zbiegły się w waszym przypadku w najbardziej niefortunnym momencie?
SN: Nie gramy jak drużyna – to na pewno najważniejszy jeden powód, ale na niego składa się, jak powiedziałeś, wiele przyczyn. Nie sprawdzamy się w tym systemie gry, nie jesteśmy zgrani i później nasza gra tak właśnie wygląda. Tak naprawdę, to przez te wszystkie kontuzje, brak zgrania zawodników z pierwszej piątki, czujemy się i gramy jakby to były mecze przedsezonowe, a nie połowa sezonu zasadniczego, trzy miesiące do playoffs. Ale nikogo – i słusznie – to nie obchodzi, nikt nie będzie słuchał naszych narzekań, więc trzeba grać.
- Zostaliście złożeni jako zespół, który w teorii miał z łatwością zdobywać punkty, więc kwestia obrony nie była najważniejsza. Teoria nie pokrywa się z praktyką, a do tego Lakers zajmują 26 miejsce na 30 drużyn NBA w efektywności defensywnej.
SN: Brakuje nam energii, i to widać szczególnie w defensywie. Mamy momenty, kiedy się staramy, ale to nie są długie momenty. Brakuje nam zagrania całego meczu na jednym poziomie. Brytaljna prawda jest taka, że nie mamy czasu na mówienie, że „damy sobie radę” i poklepywanie się po plecach. Nie ma czasu, trzeba wygrywać już teraz.
Po rozmowie z Nashem, poprosiłem o komentarz na temat zapaści Los Angeles Lakers, Sama Smitha, jednego z najbardziej cenionych koszykarskich specjalistów w USA, przewodniczącego Związku Dziennikarzy NBA, autora wielu książek o najlepszej koszykarskiej lidze świata. Smith brzmiał jeszcze bardziej pesymistycznie niż Steve: „Czy jeszcze coś można uratować? Może i tak ale trzeba zacząć sprzedawać gwiazdy, pójść na całość. Wymienić Paua Gasola, może pożegnać się już teraz z Dwightem Howardem. Nie ma innego wyjścia, bo to jest zespół zrobiony dla Phila Jacksona, a trenuje go Mike D’Antoni. Zespół, który żeby wygrywać potrzebuje zdobywać 110 punktów w meczu, a przeciwko Bulls miał problemy, żeby zdobyć 80. Czyli jest wielki problem. Nie wierzę w to, że bez jakichś drastyczych kroków Lakers mają choćby szansę zagrać w playoffs, bo wszyscy inni musieliby zacząć przegrywać, a Lakers wygrywać po 7 czy osiem meczów pod rząd. Zresztą nawet jakby awansowali z ósmego miejsca, to nie mieliby żadnych szans z Oklahoma Thunder. Żyjemy w bardzo ciekawych czasach – w czasach, gdzie Los Angeles Lakers muszą gonić Golden State Warriors”.
Przemek Garczarczyk
Fatalny sezon LA Lakers. "Trzeba grać, a nie narzekać"
Los Angeles Lakers, ze składem, który czyta się jak listę starterów z Meczu Gwiazd – Kobe Bryant, Pau Gasol, Dwight Howard, Steve Nash, Antawn Jamison – przegrali dziewięć z ostatnich 11 meczów...
- 01/22/2013 09:30 PM
Reklama