Yang i Bennet zrezygnowali z ubiegania się o prezydenturę
- 02/12/2020 01:28 PM
W trakcie spływania głosów z prawyborów w New Hampshire biznesmen Andrew Yang i senator Michael Bennet zrezygnowali we wtorek z ubiegania się o nominację Partii Demokratycznej w amerykańskich wyborach prezydenckich.
Yang - który w kampanii akcentował problemy technologicznego rozwoju oraz globalizacji - ogłaszając swoją decyzję, podkreślił, że jest "człowiekiem liczb".
"Jest jasne, że nie wygramy tego wyścigu" - ocenił ten odnotowujący w ogólnokrajowych ok. 3 proc. poparcia przedsiębiorca. "Nie jestem kimś, kto chce przyjmować datki (na kampanię) i wsparcie w wyścigu, którego nie wygra" - dodał.
W swoim wystąpieniu informującym o wycofaniu się z rywalizacji Yang uznał, że jego kampanii udało się przedstawić "przesłanie +człowieczeństwo przede wszystkim+ (ang. humanity first)", nawiązując w ten sposób do kampanijnego hasła prezydenta Donalda Trumpa "Ameryka przede wszystkim (ang. America First)".
We wtorek z wyścigu o Biały Dom zrezygnował też Bennet. W ogólnokrajowych sondażach ten senator ze stanu Kolorado odnotowywał poparcie poniżej 1 proc.
O swojej decyzji Yang i Bennet poinformowali w trakcie spływania pierwszych wyników prawyborów Demokratów w New Hampshire. Wiele wskazuje, że w stanie tym - podobnie jak w Iowa - Yang oraz Bennet nie uzyskają żadnego delegata. Po zliczeniu blisko jednej trzeciej głosów w New Hampshire prowadzi senator Bernie Sanders.
Yang ogłosił start swojej kampanii w 2017 roku. Media oceniały jego szanse na niskie, ale podkreślały, że 45-letni przedsiębiorca w przyszłości może odegrać ważną rolę w amerykańskiej polityce.
Znaczną część elektoratu Yanga stanowili młodzi ludzie, którzy w prawyborach Demokratów w większości wspierają Sandersa. W mediach społecznościowych zwolennicy socjalistycznego senatora ślą wyrazy wsparcia dla Yanga i apelują do jego zwolenników o przejście do ich obozu.
Yang w kampanii apelował m.in. o "zatrzymanie obsesji dotyczącej impeachmentu" i wzywał do "wykorzystania każdej okazji do przedstawienia nowej, pozytywnej wizji kraju", by pokonać Trumpa.
Różnice w postrzeganiu impeachmentu między wyborcami Demokratów i Republikanów uzasadniał czerpaniem informacji z różnych źródeł, w zależności od politycznych preferencji. "To powoduje, że ciężko jest nam zgodzić się nawet co do podstawowych faktów" – mówił.
Krytykował również polityczny establishment. "Waszyngton to najbogatsze miasto w USA. Co oni produkują? Złe decyzje?" – pytał podczas jednej z debat pretendentów Demokratów.
Demokraci ostatecznie mają wskazać kandydata na prezydenta w lipcu. Wybory prezydenckie, w których o reelekcję będzie ubiegał się Trump, zaplanowano na 3 listopada.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Reklama