Hezbollah, Iran i Turcja odrzucają plan pokojowy USA dla Bliskiego Wschodu
- 01/28/2020 08:53 PM
Wspierana przez Iran libańska organizacja Hezbollah odrzuciła we wtorek ogłoszony przez prezydenta USA plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu i określiła go jako środek do zniszczenia praw Palestyńczyków. Oskarżyła także państwa arabskie o udział w "umowie wstydu".
"Projekt osadnictwa w ramach tego planu jest jednym z największych niebezpieczeństw i ma na celu okradanie narodu palestyńskiego z prawa do jego ziemi (...), stworzenie napięcia społecznego i demograficznego oraz wywołanie buntu, co służy jedynie interesom wroga i celom ekspansjonistycznym" - oświadczyły władze Hezbollahu.
Przeciwne założeniom planu są także władze Iranu. "Plan dla Bliskiego Wschodu jest wyłącznie umową między Stanami Zjednoczonymi a Izraelem - napisał na Twitterze doradca prezydenta Iranu Hesameddin Ashena. - Jest to umowa między reżimem syjonistycznym (Izraelem) a Ameryką. Interakcja z Palestyńczykami nie jest objęta programem. To nie jest plan pokojowy, ale plan nałożenia sankcji".
Plan Trumpa odrzuciła także Turcja, która określiła go jako próbę kradzieży ziem palestyńskich i zabicia perspektyw ustanowienia państwa palestyńskiego u boku Izraela. "Ten plan jest planem aneksji, którego celem jest zabicie idei dwóch państw i kradzież ziemii palestyńskich" - oświadczyło MSZ Turcji w oświadczeniu.
Władze Egiptu wezwały Palestyńczyków i Izrael do uważnego rozważenia planu. "Egipt wzywa obydwie strony do starannego i dogłębnego rozważenia amerykańskiej wizji osiągnięcia pokoju i otwartych kanałów dialogu, pod auspicjami USA, w celu wznowienia negocjacji" - oświadczyło egipskie ministerstwo spraw zagranicznych.
Plan pokojowy Trumpa zakłada powstanie dwóch państw - Izraela i Palestyny. Stolicą palestyńską miałaby być Jerozolima Wschodnia. Plan zakłada także zamrożenie na cztery lata żydowskiego osadnictwa na palestyńskich terenach administrowanych przez Izrael.
Według planu Izrael ma zachować jurysdykcję nad żydowskimi osiedlami na Zachodnim Brzegu Jordanu, natomiast Palestyńczycy mieliby zgodzić się na całkowitą demilitaryzację. (PAP)
Reklama