Pismo święte - książka, a właściwie cały zbiór książek pisany na przestrzeni blisko tysiąca lat, jest obecne w wielu domach. Nie tylko katolickich. Choć w tych, bywa, że znajduje swoje miejsce na najbardziej reprezentacyjnej półce w domowej biblioteczce, będąc na przykład pamiątką Pierwszej Komunii św. lub innej jeszcze szczególnej okazji. Bywa, że kiedy przychodzi ksiądz po kolędzie, kładzie się je na stole obok krzyżyka. I tyle. Są jednak i takie domy, gdzie Biblia jest księgą czytaną, czasem nawet niejednokrotnie. Taka księga jest jak relikwia, na której odciśnięta jest historia życia czytającego. Niekiedy z ołówkiem lub kolorowym zakreślaczem w ręku prowadzi on aktywny dialog z tekstem, który jest świadectwem czegoś zdecydowanie większego, niż tylko pobieżnej lektury. Pismo święte, najświętsza Księga chrześcijan, bo zawiera w sobie Słowo, które jest bardzo szczególne. Jest to słowo Boże, które człowiek wierzący słyszy, kiedy zaczyna czytać biblijne wersety.
Pośród wielu różnych inicjatyw w Kościele katolickim, pojawiła się ostatnio kolejna. Jej autorem jest papież Franciszek, który postanowił, by począwszy od roku 2020, każda trzecia niedziela w tak zwanym okresie zwykłym w liturgii, była obchodzona jako Niedziela Słowa Bożego. Przypada ona zawsze mniej więcej w końcu stycznia, w czasie, kiedy chrześcijanie różnych wyznań modlą się o jedność. Ucieszyłem się tą papieską inicjatywą, kiedy tylko została ogłoszona! Przyznam, że bardzo brakowało mi czegoś takiego, gdyż znajomość Biblii jest jednak wśród chrześcijan przerażająco słaba. To dlatego Franciszek chce, by niedziela poświęcona Słowu Bożemu przyczyniła się do tego, „aby w Ludzie Bożym wzrosła religijna i bliska znajomość Pisma Świętego”. Niby to takie oczywiste, żeby wierzący znali Pismo św., a jednak nie do końca tak jest. Pojawiają się pytania: Jak można twierdzić, że wierzy się w Boga, którego się nie zna i nie chce poznać? Nie chce, bo najczęściej brak na to czasu, zabieganie, zapracowanie, inne sprawy. Skoro jednak nie ma czasu na poznanie Boga, jak można być z Nim w relacji? I jak można być w ogóle chrześcijaninem, katolikiem, kiedy tej relacji brakuje? To są bardzo poważne sprawy! Zwłaszcza, gdy chrześcijaństwo staje się przykrywką lub obroną wobec różnych kwestii społecznych i politycznych w świecie. Nie można wszystkiego tłumaczyć chrześcijaństwem, kiedy nie zna się Chrystusa, bo nie zna się Ewangelii! Treści z lekcji religii szybko mogły wywietrzeć z pamięci, bycie na niedzielnej mszy w kościele też nie jest wystarczające. Trzeba zdecydowanie czegoś więcej.
Biblia nie jest dla nielicznych, uprzywilejowanych. Jest dla każdego. Wciąż wydawane jej nowe tłumaczenia, uaktualniany, bardziej zrozumiały język, przystępne formaty, w tym dostępność na wszelkiego rodzaju smartfonach, ma na celu ogólną dostępność Biblii dla każdego. Wystarczy wziąć i czytać. Proste, prawda? A jednak trudne! I jeszcze, dać się pociągnąć w głąb, gdyż Biblia ma swoją głębię, jest przestrzenią. Tam można spotkać Jezusa Chrystusa, gdyż cała Biblia, od początku, od ksiąg Starego Testamentu, aż po ostatnie wersety Apokalipsy, mówi o Nim, ogłaszając Jego przyjście, śmierć i zmartwychwstanie. Biorąc udział w liturgii mszy św. w kościele, słuchamy czytań z Pisma św., z których wydobywa się głos Boży. Ten głos, wyjaśniany przez kapłana w homilii, staje się słowem samego Boga, które ma moc przenikania i przemieniania życia słuchacza. Ono ma moc przemieniania serca człowieka. Kiedy przyjmuje się Słowo z otwartością, wtedy odsłania ono przed słuchającym swoją głęboką duchową treść. Człowiek odkrywa, że w jego życiu „obecne jest Słowo Żywe, czyli sam Chrystus”, jak mówi ks. prof. Henryk Witczyk, podkreślając, że „Słowo Boże ma charakter jednoczący wszystkich wierzących. Buduje także ich tożsamość”. Ktoś, kto uważnie słucha Słowa w kościele, ale także podejmuje lekturę Biblii w domu, bądź to w rodzinie, bądź samemu i rozważa je, staje się z czasem nie tylko głęboko wierzącym w Boga żywego człowiekiem, ale równocześnie bardzo wyraźną i mocną osobowością. Dzięki więzi z Chrystusem, kształtowanej przez żywą z Nim relację, jest ktoś taki prawdziwym i głęboko duchowym człowiekiem i chrześcijaninem.
Pamiętam, gdy jeszcze będąc nastolatkiem, w czasie rekolekcji, uczyłem się czytania Pisma, rozważania w ciszy i dzielenia się nim. Były to rekolekcyjne Kręgi Biblijne, spotkania ze Słowem, a z czasem poznawanie skrutacji, medytacji i „lectio divina”, czyli „Bożego czytania”. Te praktyki, im bardziej utrwalone spowodowały, że czytanie Biblii i rozmyślanie oraz wsłuchiwanie się w Słowo, stawało się prawdziwą pasją i przygodą. Im częstszą, tym, jak spotkanie z bliską osobą, głębszą relacją. I jest coś jeszcze. Takie czytanie i dzielenie się w grupie, z innymi, bardzo buduje relacje międzyludzkie, zbliżając ich do siebie nie tylko na płaszczyźnie duchowej.
Może właśnie ta niedziela ma być takim duchowym przebudzeniem, by odnaleźć Pismo św., zakupić je i zacząć czytać? „Dzień poświęcony Biblii nie powinien być raz w roku, ale w każdym dniu roku”, mówi Franciszek. Oby to była dobra prowokacja dla każdego, kto nosi imię chrześcijanina!
ks. Łukasz Kleczka
Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Od lipca 2018 r. wikariusz w parafii św. Jana Pawła II w Bayonne, w New Jersey.
Reklama