Do niewyobrażalnej tragedii doszło w drugi dzień nowego roku na południu Chicago. Dwoje dzieci nie żyje po tym, jak kobieta wyskoczyła z jednym z nich z 11 piętra, a drugie zostawiła w wannie w mieszkaniu, w którym znaleziono również rannego od ciosów nożem starszego mężczyznę.
Do zdarzenia doszło w czwartek 2 stycznia około 1.45 nad ranem, kiedy policja została wezwana do apartamentowca w rejonie 7200 South Shore Drive w chicagowskiej dzielnicy South Shore. Na ziemi przed budynkiem funkcjonariusze znaleźli trzydziestoparoletnią kobietę i około rocznego chłopca.
Ochroniarz w budynku skierował funkcjonariuszy do mieszkania na 11 piętrze, gdzie znaleziono również 70-latka z ranami ciętymi twarzy i ciała, powiedział policjantom, że córka zaatakowała go nożem. W wannie w łazience policja odkryła nieprzytomnego, chłopca w wieku około 2 lat, mającego na ciele obrażenia.
Śmierć obojga dzieci stwierdzono później w szpitalu dziecięcym Comera. Kobieta przeżyła upadek i wraz z rannym mężczyzną przebywają w szpitalu University of Chicago w krytycznym stanie.
Śledczy próbują ustalić przebieg wydarzeń, który doprowadził do tragedii. W czwartek policja podejrzewała, że kobieta była matką obu chłopców, a starszy mężczyzna był jej ojcem lub dziadkiem. Te szczegóły nie były jeszcze potwierdzone w czwartek w południe.
(jm)
Na zdjęciu: Budynek, w którym doszło do tragedii fot. Google Map
Reklama