Minister obrony USA Mark Esper ocenił w czwartek, że milicje proirańskie w Iraku, które w ostatnich dniach zaatakowały amerykańską ambasadę w Bagdadzie, zaatakują ponownie i "prawdopodobnie będą tego żałować". "Jesteśmy gotowi podjąć kroki prewencyjne" - dodał.
Zdaniem szefa Pentagonu siły proirańskie, w tym szyicka milicja Kataib Hezbollah, którą tydzień temu ostrzelało amerykańskie lotnictwo, "od miesięcy dopuszczają się prowokacji", ale siły zbrojne USA są gotowe do walki, jeśli okaże się, że przygotowywane są kolejne prowokacje.
Esper ocenił, że podczas protestów przed ambasadą w Bagdadzie, które przerodziły się w ataki na placówkę, irackie siły bezpieczeństwa nie były wystarczająco pomocne i powinny teraz zrobić więcej, aby sprawców pociągnąć do odpowiedzialności.
"Istnieją przesłanki (pozwalające sądzić), że Iran lub siły wspierane przez Iran planują kolejne ataki" - powiedział Esper.
Szef Połączonych Sztabów Sił Zbrojnych USA generał Mark Milley zapewnił, że żadni napastnicy nie będą w stanie przebić się przez ochronę ambasady USA, a jeśli jakaś grupa podejmie taką próbę, to "trafi pod piłę tarczową". Amerykańska ambasada w Iraku jest największą i najbardziej ufortyfikowaną placówką dyplomatyczną USA na świecie.
We wtorek w obawie przed dalszą eskalacją do Iraku skierowano w trybie natychmiastowym 750 żołnierzy z 82. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonującej w Fort Bragg, a Esper ogłosił również, że batalion piechoty z sił szybkiego reagowania 82. Dywizji będzie jeszcze wzmocniony w ciągu najbliższych dni dodatkowymi siłami.
Do Bagdadu skierowano też we wtorek kilkuset żołnierzy amerykańskich na co dzień stacjonujących w Kuwejcie. Mieli oni zapewnić skuteczniejszą obronę placówki dyplomatycznej USA w stolicy Iraku.
Tłumy, które od poniedziałku do środy w proteście przeciw amerykańskim nalotom na cele związane z Kataib Hezbollah gromadziły się przed ambasadą USA, zdołały dwukrotnie wtargnąć na teren rozległego kompleksu.
Zdaniem Białego Domu za bezprecedensowym atakiem na amerykańską placówkę dyplomatyczną stoi Iran. Prezydent Donald Trump zapowiedział już, że Teheran "zapłaci wysoką cenę za to, czego się dopuścił".
Pentagon przeprowadził naloty na związane z Kataib Hezbollah cele w Iraku i w Syrii. Zginęło co najmniej 25 osób, a 55 zostało rannych. USA uważają, że Kataib Hezbollah stoi między innymi za atakiem rakietowym na bazę wojskową w pobliżu miasta Kirkuk na północy Iraku. Zginął w nim cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej, a sześć osób zostało rannych.
Iracki Kataib Hezbollah, działający niezależnie od libańskiej grupy Hezbollah, wchodzi w skład Ludowych Sił Mobilizacyjnych, wspieranej przez Iran koalicji szyickiej, która została wcielona do regularnej armii irackiej. Jej zadaniem jest przede wszystkim walka z Państwem Islamskim.
rada bezpieczeństwa krajowego Iraku oznajmiła, że po amerykańskich nalotach, które uznała za pogwałcenie suwerenności kraju, Bagdad będzie musiał "zrewidować relacje z USA". Wcześniej naloty potępił szef irackiego rządu Adil Abd al-Mahdi.(PAP)
Na zdjęciu: Mark Esper
fot. JIM LO SCALZO/EPA-EFE/Shutterstock
Reklama