Rozstrzygnięcie 12. edycji konkursu szopek krakowskich w Chicago obwieścił hejnał z Wieży Mariackiej.
Finał konkursu odbył się 21 grudnia w polonijnej restauracji Lutnia w Chicago, podczas uroczystej wieczerzy wigilijnej Towarzystwa Przyjaciół Krakowa. Marek Pieprzyk, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Krakowa i właściciel restauracji Lutnia, gdzie znajduje się największa na świecie kolekcja szopek krakowskich poza Polską, serdecznie powitał gości.
Prezes organizacji Jolanta Grocholska przypomniała historię Towarzystwa Przyjaciół Krakowa, które w Chicago działa od 23 lat. – Staramy się poprzez ludzi, którzy kochają Kraków, przybliżyć polską tradycję, imprezy odbywające się w Krakowie, abyśmy poczuli ten klimat. Na pewno jest to możliwe w restauracji Lutnia wśród szopek krakowskich z Krakowa, jak również tych, wykonanych przez dzieci ze szkół polonijnych, szopek nieróżniących się wcale od oryginalnych krakowskich – podkreśliła prezes. Z wdzięcznością za podtrzymywanie polskiej tradycji podziękowała dzieciom, rodzicom, nauczycielom i wszystkim obecnym.
Wśród nagrodzonych znaleźli się Anna Lind, uczennica klasy 8 polskiej szkoły im. gen. Władysława Andersa w Chicago oraz rodzeństwo Daniel i Monica Miętus, uczniowie polskiej szkoły im. św. Błażeja w Summit.
Nagrody wręczyli Jolanta Grocholska i Marek Pieprzyk – pomysłodawca konkursu na najpiękniejszą krakowską szopkę bożonarodzeniową w Chicago.
Dzieci zostały nagrodzone dyplomami uznania, paczkami z upominkami i czekami. O tym, że podoba im się konkurs może świadczyć fakt, że wzięły w nim udział po raz kolejny.
Monica Miętus zwróciła uwagę na drobne, białe kamyczki stanowiące jeden z elementów dekoracyjnych, a Anna Lind wspomniała, że do szopki dopasowując detale użyła trójwymiarowej drukarki.
Podsumowując galę wręczenia nagród prezes Jolanta Grocholska podkreśliła:
– Każdego roku szopki są bardziej artystyczne, pedantyczne, z detalami. W tym roku mieliśmy 2 szopki, ale są to dzieci, które po raz kolejny robią szopki.
Prezes Grocholska przytoczyła treść zasłyszanych na przestrzeni lat dziecięcych rozmów, podczas których młodzi uczestnicy konkursu wymieniali się różnymi spostrzeżeniami, że będąc w Krakowie obserwowali, co to znaczy strzelisty kształt krakowskich wież, byli w Muzeum Krakowa, a przyglądając się krakowskim szopkom wyobrażali sobie pomiędzy nimi swoje własne.
Przypomniała o miłym chicagowskim akcencie konkursu szopek krakowskich w Krakowie i wysokiej nagrodzie przyznanej lata temu jednej z chicagowskich szopek krakowskich.
Przy okazji rozstrzygnięcia dorocznego konkursu prezes Grocholska mówiła o innych imprezach, przypominających Kraków, lansowanych przez Towarzystwo Przyjaciół Krakowa m. in. takich, jak: Królewska Parada Jamników na czerwonym dywanie w Schiller Woods, czy najnowsza propozycja Krakusów zwiedzania muzeum nocą.
Nie zabrakło podziękowań sponsorom, zarządowi towarzystwa oraz rodzinom dzielnie wspierającym ich w absorbującej pracy na rzecz Towarzystwa , a także gościom. Dzięki wspólnemu zaangażowaniu możliwa staje się pomoc potrzebującym, czy ufundowanie stypendiów. – Cieszymy się, że tuż przed świętami, tak dużo osób tu zawitało, że tam gdzie Krakusy pojawia się Polonia – z wdzięcznością podkreśliła.
Gala wręczenia nagród i część oficjalna zakończyła się złożeniem przez prezes Jolantę Grocholską życzeń ,,rodzinnych świąt, abyśmy zawsze byli razem, wspomagali się wzajemnie i żeby nam zawsze chciało się chcieć”.
Zgodnie z chrześcijańską tradycją krakusi składając sobie świąteczne życzenia przełamali się opłatkiem i zasiedli do tradycyjnej wieczerzy wigilijnej z 12 postnymi daniami. Wśród stu gości wieczerzy było wiele znajomych twarzy.
Związany z Krakowem Konsul Generalny RP w Chicago Piotr Janicki podzielił się świątecznymi refleksjami. – Myślę, że jestem tutaj już czwarty raz. Mało jest miejsc związanych z Krakowem. Mogę sobie przypomnieć jedno takie ważne w Chicago. To jest na pewno kościół św. Jana z Kęt, krakowskiego świętego. Tam jest replika ołtarza Wita Stwosza z kościoła Mariackiego, a nad tym ołtarzem wisi portert św. Jana z Kęt, który w tle ma wieże kościoła Mariackiego. Tutaj w restauracji Lutnia, w której się znajdujemy, tych wież jest więcej, bo one są na każdej szopce. Każda piękniejsza od drugiej. Warto tutaj przyjść pooglądać te szopki, zjeść bardzo dobry posiłek i pogawędzić z gospodarzami tego miejsca, panem Markiem Pieprzykiem i jego żoną o tym, w jaki sposób udało im się zgromadzić takie przepiękne zbiory. Tu czuje się atmosferę świąt, dlatego ja tutaj jestem. Lubię tu przychodzić. Jestem razem z rodziną. I myślę, że jak tylko będzie okazja będę przychodził – opowiadał konsul Janicki.
Wigilijną wieczerzę zakończyło wspólne kolędowanie. Monica Miętus, nagrodzona rzęsistymi brawami zaśpiewała ,,Gdy się Chrystus rodzi”.
Niespodzianką był wspólny występ konsula Piotra Janickiego z córką Anią, którzy zaśpiewali ,,Przybieżeli do Betlejem pasterze”.
Kolekcję szopek krakowskich można podziwiać w resturacji Lutnia do końca lutego.
Potem będziemy mogli obejrzeć jedynie szopki miniaturowe, wykonywane w większości pod lupą, które na stałe są umieszczone w gablocie przy wejściu do restauracji.
Tekst: Jola Plesiewicz
Zdjęcia: Dariusz Piłka
Szopka krakowska to smukła, wielopoziomowa, wieżowa i bogato zdobiona konstrukcja, zrobiona z lekkich, nietrwałych materiałów. Charakteryzuje się ona, zwłaszcza obecnie, nagromadzeniem zminiaturyzowanych elementów zabytkowej architektury Krakowa, fantazyjnie przetworzonych i połączonych. Szopka ma służyć za godne miejsce przedstawienia wielkiej tajemnicy Narodzin Syna Bożego. Powstała w XIX-wiecznym Krakowie, daleko odbiega od wszystkiego, co stworzyła w tej dziedzinie nie tylko Europa, ale i cały świat.”
To fragment definicji szopki krakowskiej znajdujący się na stronie internetowej Muzeum Krakowa.
Reklama