Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 08:48
Reklama KD Market

Gratulować czy współczuć?

To właściwie nie była niespodzianka, biorąc pod uwagę rozgłos medialny i emocje jakie potrafi wzbudzać. Nastolatka Greta Thunberg, wyróżniona Człowiekiem Roku tygodnika „Time” potrafiła rzucić wyzwanie możnym tego świata, stając się twarzą światowego strajku klimatycznego i przesiąkniętego ideologią ruchu domagającego się zwiększenia wysiłków na rzecz powstrzymania zmian klimatu. Nie mam żadnych wątpliwości, że – biorąc pod uwagę kryteria przyjmowane przez redakcję „Time” – Greta na tytuł osobowości roku dzielnie sobie zasłużyła. W odróżnieniu od pokojowej Nagrody Nobla, gdzie również wymieniana była w gronie faworytek – na szczęście bez powodzenia. Nie wiem jednak, czy w przypadku Człowieka Roku jest się z czego cieszyć. Wokół wyróżnienia tygodnika „Time” narosło wiele nieporozumień, bo często zwykło się je traktować jako godność przyznawaną w uznaniu zasług dla ludzkości. Nic błędniejszego. Chodzi o osoby, grupy ludzi, przedmioty, czy wręcz idee, które w mijającym roku miały największy wpływ na wydarzenia na świecie, niezależnie od tego – czy w pozytywnym czy w negatywnym znaczeniu. Owszem – w przeszłości za człowieka roku uznawano Mahatmę Ghandiego, królową Elżbietę II, Lecha Wałęsę, trzech papieży – Jana XXIII, Jana Pawła II i Franciszka, czy niemal wszystkich amerykańskich prezydentów. Ale na liście wyróżnionych pojawiły się także postacie kontrowersyjne, a nawet mordercy i zbrodniarze wobec ludzkości. Dość powiedzieć, że Józef Stalin był dwukrotnie człowiekiem roku; na listę trafił też Adolf Hitler, czy Ajatollah Chomeini. Jeśli Czytelnik otrząsa się w tym momencie myśląc, że nie chciałby znaleźć się w tym towarzystwie to poinformuję, że większość z nas także została według ,,Time’a” ludźmi roku. W 2006 roku pismo wyróżniło „Nas”, czyli wszystkie osoby, które przyczyniły się do rozwoju internetu, choćby tylko przez uczestnictwo w mediach społecznościowych. A cierpiący na cyfrową abominację mogli i tak zostać wyróżnieni przez tygodnik jako przedstawiciele amerykańskiej klasy średniej, albo powojennej generacji baby boomers, bo i te grupy doczekały się zbiorowego uznania. O ile więc samo przyznanie nagrody nie zaskakuje, niepokój jednak pozostaje. Greta Thunberg nie jest zwykłą nastolatką. Zdiagnozowano u niej zespół Aspergera, ADHD, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i, mutyzm wybiórczy. Z tymi schorzeniami została rzucona w środek globalnej debaty i kontrowersji związanych z walką ze zmianami klimatycznymi. Debaty ostrej, bezwzględnej, podszytej ideologią, a tym samym naszpikowanej prymitywnymi emocjami i uproszczeniami. Nie jestem psychiatrą, ale znam wiele osób wychowujących dzieci ze zdiagnozowanymi schorzeniami związanymi z autyzmem. Nie jestem pewien, czy ktokolwiek z nich zdecydowałby się na zafundowanie swojemu dziecku terapii w postaci objęcia przywództwa globalnej krucjaty medialnej w obronie klimatu. Hm… jak widać szwedzki model wychowania różni się od naszego. Daleki jestem od wykorzystywania diagnozy aspergera w celu dyskredytacji działań Grety i jej osoby. Powiem więcej – to właśnie tłumaczy jej całkowite zaangażowanie w jeden obszar zainteresowań. I to czyni z nią globalny symbol walki ze zmianami klimatycznymi. Chciałbym jednak zobaczyć psychologów, którzy potwierdziliby, że doświadczanie skrajnych emocji, jakie muszą towarzyszyć ciągłym podróżom i wystąpieniom publicznym na najważniejszych forach międzynarodowych, jest dobre dla jej zdrowia. Nie mówiąc o konieczności przyjęcia na siebie ogromnej fali hejtu dosłownie przelewającej się przez internet. Nawet, jeśli otoczenie Grety stara się ją przed tym chronić, trudno sobie wyobrazić, aby w dzisiejszych czasach było możliwe trzymanie nastolatki w informacyjnej izolacji. W tym jednak miejscu wypada zapytać o rolę jej otoczenia – rodziny, czy bogatych sponsorów fundujących jej podróże, w tym wyprawę luksusowym katamaranem przez ocean. O rolę tzw. global warming industry, czyli wielkiego lobby, które na walce ze zmianami klimatycznymi chce po prostu robić interesy. Jak zachowa się ta grupa, gdy Greta medialnie „zużyje”? Gdy opatrzy się w internecie i w telewizji i gdy pojawi się kolejna charyzmatyczna osobowość, która stanie na czele klimatycznej krucjaty? Czy wtedy szwedzka nastolatka będzie miała szanse na normalny rozwój? Greta nie zasiadła w tym roku szkolnym w uczniowskiej ławce. Podobno przerwa od nauki ma potrwać tylko rok. Oby tam wróciła, bo świat, który sama próbuje zbawiać może wyrządzić jej wielką krzywdę. I zamiast ją podziwiać, będzie nam jej po prostu jej żal. Niezależnie od tego, co każdy z nas myśli o sensowności walki ze zmianami klimatu. Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.

  Na zdjęciu: Greta Thunberg fot. ZIPI/EPA-EFE/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama