Richard Boykin, były komisarz Rady Powiatu Cook, spotkał się z Frankiem Spulą, prezesem Związku Narodowego Polskiego i Kongresu Polonii Amerykańskiej oraz rozmawiał z naszą gazetą o swoim programie wyborczym i szansach w wyścigu o urząd sekretarza Sądu Okręgowego Powiatu Cook. Obecna sekretarz Dorothy Brown nie ubiega się o reelekcję i oficjalnie popiera Boykina na swoje miejsce. W prawyborach Partii Demokratycznej Boykin zmierzy się z trojgiem rywali: Michaelem Cabonargi, Jacobem Meisterem i Iris Martinez.
Alicja Otap: – Dlaczego ubiega się Pan o urząd szefa sekretariatu sądowego?
Richard Boykin: – Sekretariat to jakby frontowe drzwi naszego wymiaru sprawiedliwości i chciałbym, aby były one szeroko otwarte dla wszystkich mieszkańców powiatu, zapraszając ich do środka. To stanowisko to wielka odpowiedzialność, ponieważ Sąd Okręgowy Powiatu Cook jest drugim pod względem wielkości systemem sprawiedliwości w kraju. Dodatkowo obsługuje największą liczbę spraw w skali światowej. Chcę udostępnić dostęp do wymiaru sprawiedliwości zwłaszcza tym mieszkańcom powiatu, którzy mogą mieć trudności w obsłudze komputera, nie znają metod elektronicznego składania pozwów oraz przeszkadza im bariera językowa, edukacyjna lub ekonomiczna.
Dlaczego praca sekretariatu jest ważna dla mieszkańców powiatu?
– Sekretariat świadczy wiele innych ważnych usług dla ludności, jak na przykład czyszczenie kartotek sądowych z wyroków. To szczególnie ważne w chwili, gdy zaczynamy legalizować marihuanę dla celów rekreacyjnych i czyścimy kartoteki z wyroków za posiadanie niewielkich ilości narkotyku. Osoby z czystą kartoteka uzyskują nowe szanse życiowe, np. na lepszą pracę i utrzymanie rodziny.
Pana plany podczas sprawowania urzędu?
– Chcę rozwijać to, co już wprowadziła sekretarz sądu Dorothy Brown oraz gruntownie zmodernizować biuro, wyposażyć w najnowsze technologie, aby zupełnie pozbyło się papieru w ciągu czterech lat mojego urzędowania. Będę dążył, żeby wszystko było w komputerach – zdygitalizowane i w „chmurze”, bezpieczne, a równocześnie dostępne. Niestety w tej chwili w biurze wszędzie pełno jest kartonów z dokumentami. Moim celem jest, aby adwokaci bez ruszania się zza biurka mogli ściągnąć elektronicznie wszystkie dokumenty w sprawach, które prowadzą. Aby zrealizować ten cel będę ściśle współpracować z szefem sądu okręgowego oraz z Sądem Najwyższym Illinois. Powołam też grupy zadaniowe złożone z adwokatów i przedstawicieli społeczności, które będą wskazywać na potrzeby, problemy i metody działania.
W jaki sposób chciałby przekonać Pan wyborców, że jest Pan najlepszym kandydatem na stanowisko?
– Zasiadałem w Radzie powiatu Cook w latach 2014-2018. To ja zapoczątkowałem w tej radzie protest przeciwko podatkowi od tzw. słodzonych napojów i działałem na rzecz zniesienia tego podatku, za co zresztą zapłaciłem polityczne cenę, ale dopiąłem swego. Z mojej też inicjatywy zniesiony został podatek od sprzedaży kobiecych produktów higienicznych, a także głosowałem przeciwko podwyżkom podatków od sprzedaży. W swoich akcjach legislacyjnych zawsze się kierowałem dobrem społeczeństwa i podatnika, i to jest do sprawdzenia. Z zawodu jestem adwokatem. Urodziłem się i wychowałem w chicagowskim Englewood i studia skończyłem dzięki stypendium sportowemu. Mam kontakty w Waszyngtonie, gdzie byłem zatrudniony przez 13 lat. Pracowałem m.in. dla senator Carol Moseley-Braun i kongresmana Bobby’ego Rusha. Mam doświadczenie i kwalifikacje. Dla tych wszystkich powodów jestem najlepszym kandydatem na urząd sekretarza sądu.
Wspomniał Pan o cenie politycznej za stawanie w obronie podatnika? Co miał Pan na myśli?
– Za to, że broniłem podatników w Radzie Powiatu Cook, straciłem miejsce w tej radzie. Przegrałem niewielką różnicą głosów w 2018 r., gdy starałem się o reelekcję. Partia Demokratyczna zmobilizowała przeciwko mnie związki zawodowe.
W powiecie Cook szefową partii i rady powiatu jest ta sam osoba…
– Niestety. Toni Preckwinkle, która ustala zasady gry i dyktuje, kogo ma poprzeć partia.
A więc startuje Pan z listy Partii Demokratycznej, ale jako kandydat niezależny. Jak ocenia Pan swoje szanse?
– W odpowiedzi przypomnę, że Dorothy Brown też nie była popierana przez demokratów, ale wygrała wysoko ostatnie wybory. W ostatecznym rozrachunku to nie partia wybiera tylko głosujący w elekcji. Liczę na wyborców, także polskiego pochodzenia. Liczę na ich poparcie. To właśnie wyborcy chcą, żebym był kandydatem w tym wyścigu. Wyborcy sami podejmują swoje decyzje w oparciu o uzyskaną wiedzę o kandydatach i ich programach. Skończyły się czasy, w których partyjni bossowie dyktowali ludziom, jak mają głosować. Nie mogę się doczekać momentu, gdy obejmę urząd i rozpocznę działania na rzecz reformy i modernizacji sekretariatu sądu, a także transparentności funkcjonowania tej instytucji oraz zwiększenia do niej dostępu dla całego społeczeństwa.
Dziękuję za rozmowę.
a.otap@związkowy.com
Na zdjęciu od lewej: Alicja Kuklińska – sekretarz krajowa ZNP, Richard Boykin, Frank J. Spula – prezes ZNP/KPA fot. Ewa Malcher