Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.
fot.pexels.com/Tomasz Gzell/EPA
Nareszcie jesteśmy normalni! Nie żebyśmy o tym nie wiedzieli. Ale tak właśnie uznali Amerykanie, wpuszczając na terytorium USA pierwszych obywateli RP w ramach programu ruchu bezwizowego.
Po pośpiechu ostatnich dni i głośnym odtrąbianiu sukcesu przez polityków i publicystów po obu stronach Atlantyku pozostał jednak pewien absmak. Było pełno symboli – bo przecież program miał ruszyć w Dniu Niepodległości – ale zabrakło w tym wszystkim podstawowego poczucia profesjonalizmu. Podobno Polacy mają inklinacje do improwizacji, Amerykanie już mniej. Może dlatego miało być pięknie, a wyszło tak jak zwykle.
Wygląda na to, że przyspieszenie terminu zniesienia wiz i formalnego włączenia Polski do Visa Wauver Program zaskoczyło wszystkich. Nawet tych, którzy chcieli pozostać w naszej pamięci jako autorzy sukcesu. Tylko tym można wytłumaczyć pojawienie się prezydenta Andrzeja Dudy na konferencji prasowej ramię w ramię z ambasador Georgette Mosbacher, co w rozumeniu protokołu dyplomatycznego było trudnym do wyjaśnienia błędem. Obniżenie rangi polskiej głowy państwa do poziomu ambasadora kraju sojuszniczego może nie zgorszyło maluczkich, ale zostało odnotowane przez opozycję polityczną i środowiska niekoniecznie przychylne Polsce, za to skłonne do rozprawiania o wasalnej postawie Warszawy wobec Waszyngtonu. Zupełnie niepotrzebnie.
Ubocznym skutkiem przyspieszonego terminu włączenia Polski do VWP było też zostawienie na lodzie sporej grupy rodaków, którzy już uiścili sporą opłatę (ok. 600 zł) za widzenie z konsulem. Jeszcze przed długim weekendem w Polsce (9-11 listopada) na stronach ambasady USA w Warszawie można było przeczytać, że ruch bezwizowy rozpocznie się najwcześniej na początku 2020 roku. Polacy chcący spędzić święta Bożego Narodzenia lub sylwestra w USA występowali więc o amerykańskie wizy i rezerwowali terminy interview. Teraz dowiedzieli się, że wniesiona opłata jest bezzwrotna. Aby nie stracić pieniędzy stawić się powinni przed obliczem urzędników konsularnych i przejść procedurę związaną z przyznaniem wizy B1/B2. Albo – jeśli zapłacą dodatkowe 60 zł – mogą zarejestrować się w systemie ESTA i pojechać do USA bez wiz.
Last but not least, pierszym obywatelem RP przekraczającym granicę USA okazała się osoba powiązana z TVP. Zmusiło to przedstawiciela tej instytucji do opublikowania dementi, iż nie doszło do medialnej ustawki. Jakby nie patrząc – medialna porażka.
Pomijając cały polityczny blichtr, wielkie celebry, uroczyste konferencje prasowe i mniej lub bardziej śmieszne wpadki warto sobie zadać pytanie: Co właściwie celebrujemy i z czego powinniśmy się cieszyć?
Narażę się entuzjastom: nasze powody do zadowolenia mogą wynikać chyba jedynie z tego, że Polska została uznana za normalny rozwinięty kraj przez największe mocarstwo świata. Cieszymy się z tego, że w oczach Amerykanów obywatele RP nie zagrażają interesom Stanów Zjednoczonym – ani jako potencjalni terroryści, ani jako nielegalni imigranci. Tylko, że Polacy o tym od dawna wiedzą, bo wcześniej uznała to ponad setka innych państw, do których posiadacz paszportu RP może podróżować bez ograniczeń wizowych. Wielokrotnie też wyrażaliśmy swoje niezadowolenie z tego, że jesteśmy traktowani przez amerykańskie przepisy wizowe inaczej niż Litwini, Węgrzy, Słowacy, Czesi czy Estończycy. Włączenie Polski do Visa Waiver Program jest tylko spóźnionym aktem uznania stanu faktycznego. Szczerze mówiąc mało który kraj obchodził włączenie do Visa Waiver Program z takim zadęciem.
A jeśli już jesteśmy dla Amerykanów ,,normalni”, to co robić dalej? Odpowiem krótko: pieniądze. I tu chapeau bas dla prezesa LOT Rafała Milczarskiego za wymyślenie i poprowadzenie kampanii na rzecz zniesienia wiz. Na tym ruchu polski przewoźnik nie mógł przegrać. Ciągłe przypominanie o wysiłkach zmierzających do włączenia Polski do VWP wpływało pozytywnie na wizerunek spółki, jako narodowego przewoźnika walczącego o interesy rodaków. Zniesienie wiz automatycznie dawało z kolei gwarancje lepszej frekwencji na lotach atlantyckich, nie mówiąc o możliwościach uruchomienia nowych połączeń. Nie, takiej kampanii nie dało się przegrać, choć nie wiem jak prezes Milczarski wytłumaczy się swojej radzie nadzorczej z tego, że zlecał swoim pracownikom ubieganie się o amerykańskie wizy i wysyłał ich za ocean. Dla poprawy statystyk oczywiście, co pozwoliło Polsce na szybsze zejście poniżej magicznego progu 3 procent odmów.
LOT wydaje się świetnie przygotowany na nową normalność i skorzystanie z okazji na dobry biznes. Czy Polonia w USA też? Przecież kto jak nie my zna mentalność i potrzeby tych, którzy przylecą do Stanów. Z wielką przyjemnością przeczytałem na Facebooku deklaracje dyrektora Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej Bogdana Chmielewskiego o gotowości zapewnienia obsługi finansowej Polakom podczas ich pobytu w Stanach. Tak trzymać!
Zniesienie wiz to także ogromna szansa dla polonijnych biur podróży, choć warto pamiętać, że to niełatwe wyzwanie. Polscy turyści także ,,znormalnieli” i stali się wymagającymi klientami. Otwarte granice i rosnące dochody sprawiły, że nasi rodacy podróżują po całym świecie i potrafią oceniać i doceniać jakość świadczonych usług. Ich potrzeby są także zróżnicowane – od osób uprawiających klasyczną turystykę ze zwiedzaniem miast, muzeów i głównych atrakcji, po turystów kwalifikowanych, spragnionych często ekstremalnych wrażeń. Nową szansą dla naszej grupy etnicznej w USA będzie znalezienie sposobów, aby pieniądze polskich turystów zaczęły trafiać do polonijnych kieszeni. Mamy przewagę na starcie, bo znamy mentalność potencjalnych klientów. To – jak mówią w Ameryce – win-win situation. I najlepszy sposób na to, aby przekuć potwierdzoną przez administrację Donalda Trumpa ,,normalność” w finansowy sukces.
Tomasz Deptuła
Reklama