Szef chicagowskiej policji, Eddie Johnson, potwierdził w czwartek, iż z końcem roku odchodzi na emeryturę. Funkcję komendanta pełnił od 2016 roku. Na konferencji odbywającej się w sztabie CPD obecna była burmistrz Lori Lightfoot oraz najbliższa rodzina komendanta.
59-letni Johnson podziękował oficerom, funkcjonariuszom i współpracownikom za 31 lat służby w szeregach chicagowskiej policji, obecnej burmistrz Chicago oraz Rahmowi Emanuelowi, poprzednikowi Lightfoot, który powołał go na stanowisko.
Burmistrz Lori Lightfoot zapewniła Eddiego Johnsona o swoim wsparciu i zaufaniu. Ogłosiła, że władze miejskie oraz departament policji będą współpracować nad procesem przejmowania obowiązków przez następcę Johnsona. Z nieoficjalnych źródeł wynika, że Charlie Beck, który niedawno zakończył służbę na stanowisku szefa departamentu policji w Los Angeles, może być nowym komendantem CPD.
W emocjonalnym przemówieniu Eddie Johnson powiedział, że do decyzji o przejściu w stan spoczynku skłoniły go rozmowy z wdowami po funkcjonariuszach, którzy zginęli podczas pełnienia służby oraz rodzinna podróż do Londynu na mecz drużyny Chicago Bears. W sierpniu 2017 roku Johnson przeszedł też operację przeszczepu nerki.
Ogłoszenie zakończenia kariery i przejścia na emeryturę nie było zaskoczeniem. Miesiąc temu Eddie Johnson znalazł się w ogniu krytyki z powodu zaśnięcia za kierownicą samochodu. Najpierw odpowiedzialnością obarczył nowe tabletki na obniżenie ciśnienia krwi, które przepisał mu lekarz, następnie przyznał się do wypicia kilku drinków podczas kolacji z przyjaciółmi w jednej z chicagowskich restauracji.
Johnson ogłosił także, iż jego decyzja w żaden sposób nie jest związana z dochodzeniem, jakie biuro inspektora generalnego prowadzi w tej sprawie. Jeśli okaże się, że śledztwo nie wykaże działań wymagających podjęcia kroków dyscyplinarnych, zostanie zamknięte, a jego wyniki nie będą podane do wiadomości publicznej.
(ar)
fot.TANNEN MAURY/EPA-EFE/Shutterstock
Reklama