Amerykańscy prokuratorzy zarzucili rządowi Arabii Saudyjskiej, że zwerbował dwóch pracowników Twittera, aby szpiegowali tysiące kont w tym serwisie, należących m.in. do zagorzałych krytyków Rijadu.
To pierwszy raz, kiedy Arabia Saudyjska, od dawna związana z USA dzięki ogromnym rezerwom ropy naftowej i regionalnym ustaleniom dotyczącym bezpieczeństwa, została oskarżona o szpiegostwo na terytorium Stanów Zjednoczonych - zwraca uwagę agencja Associated Press.
W skardze złożonej w sądzie okręgowym w San Francisco prokuratorzy twierdzą, że Arabia Saudyjska, niezadowolona z narastającej krytyki swoich przywódców w mediach społecznościowych, pozyskała dwóch pracowników Twittera do wyszukiwania prywatnych danych powiązanych z tysiącami kont w tym serwisie, takich jak adresy e-mail czy adresy IP, pomagające w lokalizacji użytkownika.
W skardze sugeruje się, że z podejmowanymi w tym celu skoordynowanymi wysiłkami saudyjskich urzędników należy wiązać saudyjskiego następcę tronu, 34-letniego księcia Muhammeda ibn Salmana, syna króla Salmana - pisze AP.
Wśród inwigilowanych kont było m.in. konto znanego krytyka władz w Rijadzie, który ma ponad milion osób obserwujących, a także konto pewnej osobowości medialnej. Żadna z tych osób nie została wymieniona z nazwiska.
W skardze wskazano, że zwerbowani przez Rijad pracownicy Twittera - obywatel USA Ahmad Abuammo i obywatel Arabii Saudyjskiej Ali Alzabarah - zostali nagrodzeni designerskim zegarkiem i dziesiątkami tysięcy dolarów wpłaconych na tajne konta bankowe. Obu oskarżono o działanie w charakterze tzw. zagranicznych agentów Arabii Saudyjskiej (lobbystów na rzecz obcego państwa) bez wymaganego prawem USA zgłoszenia się w odpowiednim rejestrze. Żaden z nich nie pracuje już dla Twittera.
AP podaje, że ani rząd saudyjski nie wypowiedział się w tej sprawie za pośrednictwem swojej ambasady w Waszyngtonie, ani saudyjskie media państwowe nie potwierdziły dotąd zarzutów.
Zarzuty wobec dwóch byłych pracowników Twittera i trzeciego mężczyzny, Saudyjczyka Ahmeda Almutairiego, który prowadził firmę marketingu w mediach społecznościowych, zatrudnioną przez saudyjską rodzinę królewską, pojawiły się nieco ponad rok po egzekucji Dżamala Chaszodżdżiego - zwraca uwagę AP. Ten zagorzały krytyk rządu w Rijadzie i publicysta amerykańskiego dziennika "Washington Post" został zabity i rozczłonkowany w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule w październiku 2018 r.
W Arabii Saudyjskiej pod rządami króla Salmana i księcia Muhammada krytycy władz są uciszani i zatrzymywani, nawet jeśli w ostatnim czasie wprowadzany jest plan łagodzenia obowiązujących w tym kraju restrykcyjnych zasad, wynikających ze szczególnie surowej, wahabickiej interpretacji islamu, jak np. otwieranie kin czy pozwolenie kobietom na prowadzenie samochodów.
CIA ustaliła, że saudyjski następca tronu zlecił zabójstwo Chaszodżdziego. Sprawozdawczyni ONZ Agnes Callamard oceniała, że wobec księcia powinno się wszcząć dochodzenie w tej sprawie, ponieważ istnieją wiarygodne dowody na jego odpowiedzialność za zbrodnię. Saudyjscy urzędnicy zaprzeczają udziałowi w zabójstwie.
Według Adama Coogle'a z organizacji obrony praw człowieka Human Rights Watch (HRW) zarzuty kryminalne pokazują, jak daleko posunął się rząd Arabii Saudyjskiej, by kontrolować przepływ informacji na Twitterze.
Ten globalny serwis internetowy jest główną platformą, gdzie Saudyjczycy mogą wyrażać swoje poglądy, a około jednej trzeciej z 33-milionowej populacji tego kraju to aktywni użytkownicy.
Saudyjskie władze stosowały różne metody kontrolowania wypowiedzi i powstrzymywania reformatorów i innych przed organizowaniem się, jak np. zatrudnianie armii trolli w celu nękania i zastraszania użytkowników, czy nawet zatrzymywanie i więzienie użytkowników Twittera - zauważa AP. (PAP)
fot.SASCHA STEINBACH/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Ewa Malcher
