Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 22:11
Reklama KD Market
Reklama

Prezydent Trump w Chicago atakował władze miasta

Prezydent Trump w Chicago atakował władze miasta
Prezydent Donald Trump w swoim przemówieniu podczas konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia Szefów Policji w Chicago atakował ostro nieobecnego gospodarza tego spotkania komendanta Eddiego Johnsona oraz władze Wietrznego Miasta. Taki krytyczny ton zdominował pierwszą wizytę Donalda Trumpa w Chicago od czasu wyboru go na prezydenta. „Zaprowadzimy porządek na naszych ulicach, nasze miasta będą strzeżone, a nasi bliscy bezpieczni. Będziemy walczyć z brutalną przestępczością, utrzymywać pokój, egzekwować prawo, jak Bóg naszym świadkiem, będziemy z dumą służyć, chronić i bronić obywateli Stanów Zjednoczonych ”– zadeklarował prezydent Trump w swoim 66-minutowym, wielowątkowym przemówieniu. Atakował w nim także władze Chicago i personalnie komendanta policji Eddiego Johnsona, który zgodnie ze wcześniejszą deklaracją nie wysłuchał przemówienia Donalda Trumpa, chociaż to on był gospodarzem konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia Szefów Policji odbywającej się w Wietrznym Mieście. „Gdzie on jest? Chcę z nim porozmawiać. Powinien tu być, bardziej niż ktokolwiek inny, bo może mógłby się czegoś nauczyć” – stwierdził prezydent, odnosząc się do nieobecności Johnsona. Dodał, że Johnson postanowił zbojkotować jego przemówienie, powołując się na „wartości mieszkańców Chicago, które są dla niego ważniejsze niż cokolwiek, co Trump miałby do powiedzenia”. Takie stwierdzenie padło w oświadczeniu komendanta CPD opublikowanym przed wizytą prezydenta. „To bardzo obraźliwe stwierdzenie po tym, co zrobiłem dla policji, a zrobiłem więcej niż jakikolwiek inny prezydent”- powiedział Donald. Jego zdaniem decyzja komendanta Johnsona o niepojawieniu się „na spotkaniu szefów policji w swoim rodzinnym mieście z prezydentem Stanów Zjednoczonych” była lekceważąca dla najwyższego urzędu w państwie. Prezydent powiedział, że komendant Johnson bardziej dba o nieudokumentowanych imigrantów niż mieszkańców Chicago. „To są jego wartości i szczerze mówiąc, te wartości są dla mnie haniebne (…) Chcę, aby Eddie Johnson zmienił swoje wartości i to szybko” – powiedział Trump. „On nie wykonuje swojej pracy” – podsumował. Prezydent powrócił do swojej retoryki rozpoczętej jeszcze w czasie kampanii wyborczej, kiedy skalę przestępczości z bronią palną w Chicago, porównywał m.in. do krajów Bliskiego Wschodu objętych wojną. Rok temu w przemówieniu wygłoszonym na tym samym forum, podczas tej samej policyjnej konferencji, ale w Orlando na Florydzie, prezydent powiedział, że przemoc w naszym mieście to „straszna zaraza”. W poniedziałek powiedział, że w Chicago jest bardziej niebezpiecznie niż Afganistanie, przy czym – według niego – nasze miasto ma najbardziej restrykcyjne przepisy dotyczące broni w całym kraju, co nie jest prawdą. „To wstyd dla naszego kraju. Na całym świecie mówi się o Chicago. Afganistan jest bezpieczniejszym miejscem” – porównywał prezydent skalę przemocy. Na odpowiedź władz miasta na krytykę prezydenta, nie trzeba było długo czekać. „Prezydent Trump wie tyle samo o utrzymaniu ładu, porządku i bezpieczeństwa, co o uczciwym i transparentnym rządzie. Popieram komendanta za przestrzeganie wartości tego wspaniałego miasta i jego mieszkańców” – napisała burmistrz Lori Lightfoot w reakcji na przemówienie prezydenta na swoim koncie na Twitterze. Komendant Johnson w swoim oświadczeniu wygłoszonym na specjalnie zwołanej konferencji prasowej stwierdził, że „dzisiaj ci sami policjanci, których prezydent skrytykował za niezdolność do ochrony tego miasta, spędzili cały dzień zapewniając mu bezpieczeństwo”. Przytoczył także statystyki potwierdzające spadek wskaźnika przestępczości w Chicago. Prezydent Donald Trump w swoim przemówieniu zapowiedział, że Departament Sprawiedliwości w nadchodzących tygodniach ogłosi działania jego administracji mające na celu walkę z przestępczością w całym kraju. Prezydent w towarzystwie prokuratora generalnego Williama Barra podpisał w Chicago dekret, na mocy którego zostanie powołana specjalna komisja w celu przeprowadzenia badań nad źródłem i przyczynami przestępczości. Z McCormick Place prezydent udał się do swojego Trump Tower w centrum miasta na spotkanie ze swoim zwolennikami, którzy przeznaczyli datki na jego kampanię w walce o reelekcję oraz Krajowy Komitet Partii Republikańskiej. W organizację tej części prezydenckiej wizyty zaangażowany był Todd Ricketts, współwłaściciel Chicago Cubs, wspierający kampanię republikanów i Trumpa. Prezydenckiej wizycie towarzyszyły protesty. Policja zamknęła ruch na Wacker Drive i Michigan Avenue, a przeciwnicy prezydenta zgromadzili się naprzeciwko Trump Tower, wzdłuż rzeki Chicago. W poniedziałek szacowano, że w protestach bierze udział ponad 20 tys. osób. Policja zmobilizowała do ochrony dodatkowych 1800 funkcjonariuszy. Była to pierwsza wizyta Donalda Trumpa w Chicago od czasu wyboru na prezydenta. W czasie kampanii miał zaplanowany w naszym mieście wiec 11 marca 2016 r. na University of Illinois, ale został odwołany około pół godziny przed planowanym rozpoczęciem z powodu obaw o bezpieczeństwo. Donald Trump przybył później do Chicago 28 września 2016 r. na spotkanie z Polonią w siedzibie Polskiego Związku Narodowego (PNA) przy 6100 N. Cicero Ave. W tym samym dniu odwiedził także Bolingbrook na południowych przedmieściach. (tos) Na zdjęciu: Donald Trump podpisał w Chicago dekret, na mocy którego zostanie powołana specjalna komisja w celu przeprowadzenia badań nad źródłem i przyczynami przestępczości fot. TANNEN MAURY/EPA-EFE/Shutterstock

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama