Chyba jeszcze nigdy nie było przepisu na tort. Pewnie dlatego, że jakoś bardzo ich nie lubię, a już najmniej w tej klasycznej wersji, czyli biszkoptowej. Dlatego bazą nie jest biszkopt, a ciasto ucierane. Muszę powiedzieć, że trochę poeksperymentowałam, lecz efekt mnie bardzo zadowolił.
A dlaczego Cookie Monster? To ukochana postać z Ulicy Sezamkowej, no może poza rozbrajającym Elmo. Kiedy mój syn, dorosły chłop, zobaczył taki tort na pewnym portalu, krzyknął: – O, właśnie taki chcę na moje urodziny! Zrobisz mi mamo? Popatrzyłam, pomyślałam i postanowiłam podjąć wyzwanie.
Tort robi się prosto i nie wymaga on wielkich umiejętności dekoratorskich. To akurat dla mnie ważne, bo mam tzw. dwie lewe ręce. Co prawda niebieski barwnik może powodować, że większość kuchni oraz dekorator są niebiescy, ale efekt końcowy jest wart poświęcenia. Mina każdego, bez względu na wiek, jest naprawdę warta wysiłku włożonego w przygotowanie tortu.
Ciasto:
¾ szklanki niesolonego masła
1¾ szklanki bardzo drobnego cukru do pieczenia
5 białek jajka
2¾ szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
¾ łyżeczki soli
1 szklanka mleka
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
¾ łyżeczki ekstraktu migdałowego
¾ szklanki drobnych chipsów z czekolady mlecznej
Masa:
2 szklanki mascarpone
2 szklanki mocno schłodzonej kremówki
1 listek żelatyny
1 łyżeczka niebieskiego barwnika w żelu
Do ozdoby:
Oreo 6-10 sztuk
2 brązowe M&M’s (te bez orzechów)
Polewa:
1 szklanka chipsów czekoladowych (ja dałam gorzką czekoladę)
½ szklanki kremówki
Czas przygotowania: 2 godziny
Czas pieczenia: 15-20 min
Porcje: 8-12 osób
Zacznij od ciasta: Piekarnik nagrzej do 350 st. F. Przygotuj dwie okrągłe formy, każda o średnicy 8 cali, najlepiej wyłóż je na dole papierem do pieczenia.
Masło utrzyj, aż będzie napowietrzone i nieco zwiększy swoją objętość, dodaj cukier i dalej ubijaj. Następnie dodawaj po jednym białku i po każdym starannie utrzyj masę. Teraz stopniowo dodawaj mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i solą. Całość ma się połączyć.
Na końcu wlej mleko, ekstrakt waniliowy i migdałowy, wymieszaj delikatnie całość. Ciasto ma być jednolite.
Do gotowego ciasta dodaj chipsy czekoladowe, wymieszaj szpatułką.
Ciasto podziel na pół i włóż do form, wyrównaj wierzch. Możesz uderzyć formą 2-3 razy o blat, żeby odpowietrzyć ciasto, dzięki temu będzie równe.
Ciasto włóż do nagrzanego piekarnika na 15-20 min. Przed wyjęciem sprawdź patyczkiem, czy się dobrze upiekło.
Upieczone zostaw w formie na 5-10 minut, a następnie przenieść na kratkę i zostaw do całkowitego ostygnięcia.
Kiedy ciasto jest już wystudzone, każdy z placków przekrój wzdłuż na pół.
Czas na masę:
Listek żelatyny namocz w zimnej wodzie na kilka minut.
Mascarpone ubij, żeby je spulchnić. Następnie cały czas ucierając robotem lub mikserem wlewaj śmietankę i miksuj tak długo, aż masa będzie zwarta.
Żelatynę odciśnij i podgrzej lekko w mikrofalówce, aż będzie płynna. Dodaj do niej 2-3 łyżeczki masy (najlepiej rób to po jednej), wymieszaj i dopiero wtedy dodaj do całości masy. Wymieszaj.
Na końcu dodaj barwnik. Warto dodawać go po pół łyżeczki, żeby krem nie wyszedł zbyt ciemny.
Gotową masę rozsmaruj na plackach, składając je w tort. Rozsmaruj również na bokach tortu i na jego wierzchu.
Tort włóż do lodówki, żeby się schłodził, ok. 1 godziny.
Czekoladę i śmietankę włóż do naczynia, w którym można podgrzewać w mikrofali. Rozpuszczaj czekoladę interwałami: 30 sekund – zamieszaj – 10 sekund – zamieszaj – itd., aż ganache będzie płynny. Powoli wylewaj na wierzch tortu.
Rozłóż 2 ciastka oreo. Do połówek, na których zostało nadzienie, przyklej brązowe M&M’s, wzorując się na oczach Cookie Monstera. Ułóż je na wierzchu ciasta wtykając w ganache.
Ozdób resztą oreo, możesz też użyć ciasteczek typu “chocolate chip cookies”, czyli takich jak Cookie Monster lubi najbardziej.
Tort włóż do lodówki, żeby ganache zastygł.
Ciasto można przechowywać 2-3 dni w lodówce, ale lepiej umieścić je w pojemniku, bo szybko obsycha.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
fot.arch. Kasi Marks
Reklama