Dobra babka nie jest zła. A jeśli na dodatek jest to babka bardzo cytrynowa i pełna borówek to jest to po prostu hit weekendowych deserów. Zresztą równie dobrze nadaje się na śniadanie czy kolację. Z kubkiem kawy lub herbaty smakuje przepysznie.
Nie jest to specjalnie skomplikowane ciasto i robi się je naprawdę szybko. Za to piecze się długo i długo musi się studzić. To studzenie jest naprawdę ważne. Lepiej spokojnie zostawić babkę w formie, niech sobie w niej stygnie. Pośpiech w jej wyjęciu może spowodować, że ciasto się rozleci, a to byłaby szkoda.
Całości babki dopełnia pyszny lukier maślankowy. Dodatkowo można posypać ciasto podprażonymi płatkami migdałowymi. Babka jest wilgotna i pyszna, prawdziwie letnie ciasto.
1 szklanka miękkiego masła
2 szklanki cukru
3 jajka, duże
1 łyżka ekstraktu waniliowego
2 i ¾ szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
½ łyżeczki sody
½ łyżeczki soli
1 i ¼ szklanki maślanki
Skórka otarta z 2 cytryn
2 szklanki borówek
Lukier:
2 łyżki maślanki
1 szklanka cukru pudru
Czas przygotowania: 20 min
Czas pieczenia: 60-80 min
Czas studzenia: min 30 minut
Porcje: dużo
Nagrzej piekarnik do 325℉ i przygotuj dużą formę na babkę (o pojemności 12 szklanek). Lekko posmaruj tłuszczem i posyp mąką.
W mniejszej misce wymieszaj mąkę, proszek do pieczenia, sodę i sól.
W misie miksera utrzyj starannie masło z cukrem, aż będą mocno napowietrzone, a masa będzie prawie biała.
Dodaj jajka i ekstrakt waniliowy, wymieszaj starannie, ok. 1 minuty.
Zmniejsz obroty miksera i dodawaj stopniowo na zmianę mąkę i maślankę. Ja dzielę sobie je na 5 części.
Na końcu dodaj skórkę z cytryny i połowę borówek i delikatnie wymieszaj.
Ciasto przelej do przygotowanej formy i na wierzch wysyp resztę borówek.
Wstaw do nagrzanego piekarnika i piecz 60-80 min, do momentu, aż wyjęty z ciasta patyczek będzie suchy.
Upieczone ciasto wyjmij z piekarnika i zostaw w formie ok. 30 min lub nawet dłużej. Nie wyjmuj wcześniej, bo ciasto się rozleci.
Przygotuj lukier: w niewielkiej miseczce wymieszaj dokładnie cukier puder i maślankę, aż dokładnie się połączą. Polej wyjętą z formy babkę.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
fot.arch. Kasi Marks
Reklama