Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 00:17
Reklama KD Market
Reklama

Zielone karty tylko dla białych i bogatych? Nowa interpretacja przepisów imigracyjnych

Imigranci korzystający z różnych świadczeń socjalnych powinni bardzo dokładnie sprawdzić, czy w przyszłości będą mogli starać się o zieloną kartę. Władze federalne opublikowały nowe przepisy, które mogą zmienić oblicze legalnej imigracji do USA. Bez Kongresu, bo prawo imigracyjne nie zmieniło się nawet o jeden paragraf. Na te zmiany czekano z niepokojem przez wiele miesięcy. Liczące 837 stron regulacje, stanowiące nową interpretację prawa imigracyjnego, zostały opublikowane w federalnym dzienniku podawczym (Federal Register) w środę 14 sierpnia i zaczną obowiązywać po 60 dniach – od 15 października. Od tego momentu urzędnicy US Citizenship and Immigration Services (USCIS) będą posiadać dużo więcej prerogatyw przy odrzucaniu podań o zielone karty. Zignorowane głosy krytyki Podczas 60-dniowej procedury konsultacji społecznych nadesłano rekordową liczbę ponad ćwierć miliona komentarzy. Wśród zgłaszających uwagi znaleźli się członkowie Kongresu, gospodarze miast, prawnicy, duchowni, naukowcy, dyrektorzy firm, przedstawiciele służby zdrowia i oczywiście sami imigranci. Ogromna większość opinii była krytyczna wobec planów administracji. Głosy te zostały zignorowane i wprowadzone jednostronnie przepisy będzie można zablokować tylko w sądach albo z pomocą Kongresu. Rozszerzenie definicji obciążenia społecznego (public charge), jako czynnika dyskwalifikującego osoby starające sie o stały pobyt w USA będzie miało poważne konsekwencje. W praktyce nowe przepisy uderzają przede wszystkim w biedniejszych i gorzej wyedukowanych kandydatów do stałej imigracji do USA. Tymczasowy dyrektor USCIS Ken Cuccinelli uważa, że takie podejście jest wsparciem dla ,,samowystarczalności i zaradności wszystkich, którzy chcą przyjechać i pozostać w USA”. ,,Chcemy, aby ludzie niezależnie od wysokości dochodów stawali twardo na nogach. Brak samowystarczalności stanowić będzie bardzo negatywny czynnik przy podejmowaniu decyzji o przyznaniu prawa stałego pobytu” – wyjaśniał Cuccinelli. Public charge wczoraj i dziś Obowiązujące prawo federalne od dłuższego czasu wymaga od kandydata do zielonej karty udowodnienia, iż nie będzie on stanowić obciążenia dla społeczeństwa (public charge). Według dotychczasowych regulacji z 1999 roku definicję public charge wyczerpywały osoby, które uznano jako uzależnione od pomocy rządowej. W praktyce oznaczało to, że ponad połowa dochodów wnioskodawcy musiała pochodzić ze źródeł publicznych. Dotyczyło to jednak jedynie świadczeń wypłacanych w gotówce, na przykład z takich programów jak Temporary Assistance for Needy Families lub Supplemental Security Income, zarządzanym przez Social Security Administration. Teraz pod public charge podpadać będą osoby korzystające także z innych form pomocy, takich jak food stamps czy ubezpieczenie Medicaid. Urzędnik przy rozpatrywaniu wniosku imigranta ma brać pod uwagę takie czynniki, jak sytuacja finansowa, stan zdrowia, wykształcenie i kwalifikacje, sytuacja rodzinna, wiek, itd. itp. I w wypadku gdy uzna, że wnioskodawca, który w przeszłości skorzystał z jakiejś formy pomocy społecznej, może się o nią zwrócić w przyszłości, powinien odesłać go z przysłowiowym kwitkiem. Czynniki dyskwalifikujące Powodem do odmowy zielonej karty, a także w dłuższej perspektywie do deportacji, może być korzystanie z większości form Medicaid, programów pomocy żywnościowej (SNAP czyli food stamps) czy subsydiów mieszkaniowych (Section 8). Urzędnicy mogą potraktować uzależnienie od pomocy socjalnej jako wskazówkę, że wnioskodawca będzie w przyszłości obciążeniem dla społeczeństwa (public charge). Sankcje grożą ubiegającym się o stały pobyt imigrantom, którzy skorzystają z jednego lub więcej wyszczególnionych świadczeń publicznych przez okres 12 miesięcy w ciągu trzech lat. Każde ze świadczeń liczone jest oddzielnie, tak więc skorzystanie z dwóch z nich w ciągu jednego miesiąca będzie liczone jako… dwa miesiące. W sumie w oficjalnym komunikacie USCIS wymienia następujące programy: – Supplemental Security Income (SSI), – Temporary Assistance to Needy Families (TANF), – Supplemental Nutritional Assistance Program (SNAP), – Medicaid (z pewnymi wyjątkami), – Niektóre programy pomocy mieszkaniowej (Section 8). Wnioskujący o zieloną kartę będzie musiał pokazać swoje zeznania podatkowe za poprzednie trzy lata, podobnie jak swoją historię zatrudnienia. Wykupienie prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego ma świadczyć na korzyść imigranta. Mimo że wiodącą agencją federalną ustalającą nowe przepisy jest USCIS, podobne standardy mają znaleźć zastosowanie także w Departamencie Stanu, który jest odpowiedzialny za wydawanie wiz do USA za granicą. Kogo nie obejmują przepisy Od tych reguł istnieją pewne wyjątki. Urzędnicy mają nie brać pod uwagę świadczeń otrzymywanych przez osoby służące w wojsku, kobiet ciężarnych korzystających z Medicaid do 60 dni po porodzie, świadczeń dla osób poniżej 21. roku życia oraz nagłej pomocy medycznej. Nie będzie brane pod uwagę również korzystanie z subsydiów w ramach Medicare Part D, uczestnictwo w szkolnych programach dożywiania, korzystanie z pożyczek studenckich, czy pomocy w wypadku klęsk żywiołowych. Nowe przepisy nie dotyczą także uchodźców i azylantów, a także osób występujących o obywatelstwo oraz przedłużających DACA (choć były i takie zakusy). Regulacje nie obejmą także na razie nielegalnych imigrantów i to z dwóch powodów. Po pierwsze – z pewnymi wyjątkami – nie mają oni w tej chwili legalnej furtki do wystąpienia o zieloną kartę. Po drugie – w swojej masie nie mają oni prawa ubiegania się o pomoc społeczną. Warto tu przypomnieć, że imigranci, także legalni, w ogóle stanowią stosunkowo niewielki odsetek mieszkańców USA pozostających na rządowym garnuszku. Prawo do większości świadczeń odebrała im ustawa imigracyjna jeszcze z 1996 roku. Uderzenie w kolorowych? Według Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego przepisy mogą dotknąć około 382 tys. osób pragnących zmienić swój status imigracyjny. Ale te szacunki podważają obrońcy praw imigrantów. Ich zdaniem regulacje dotkną pośrednio nie setek tysięcy, ale milionów ludzi. Ich zdaniem przepisy będą dyskryminowały imigrantów z biedniejszych krajów. Niektóre środowiska sugerują wręcz podtekst rasowy. ,,Nowa polityka przekreśla bezpieczną przyszłość w tym kraju dla każdego, kto nie jest biały i bogaty” – stwierdziła Marielena Hincapié, dyrektorka National Immigration Law Center, która zapowiedziała zaskarżenie nowych przepisów do sądu. W wydanym oświadczeniu NILC oskarżyło adminstrację o próbę przewartościowania legalnego systemu imigracyjnego, w ,,celu pozbawienia prawa głosu społeczności kolorowych na rzecz bogatych.” ,,To nie są drobne zmiany. To są bardzo poważne zmiany implikujące ogromne konsekwencje także dla obywateli USA” – uważa Ur Jaddou, dyrektor proimigracyjnej grupy DHS Watch, a w przeszłości jeden z doradców prawnych USCIS. ,,Bez jakiejkolwiek zmiany prawa w Kongresie reguła ‘public charge’ pozbawi wielu obywateli USA szansy na wspólne życie z ich małżonkami, dziećmi czy rodzicami”. Przepisy karać będą także ciężko pracujących imigrantów o niskich dochodach, którzy na pewnym etapie życia zostali zmuszeni do skorzystania z pomocy państwa – uważa z kolei Robert Greenstein, prezes Center on Budget and Policy Priorities. Obrońcy praw imigrantów od początku ostro krytykowali zmiany w przepisach, argumentując, że dają one urzędnikom zbyt duże prerogatywy przy rozstrzyganiu, czy petenci będą w przyszłości potrzebować pomocy państwa. Poza tym nowa definicja ,,public charge” już odstrasza imigrantów, którzy chcą się zwracać o jakąkolwiek pomoc publiczną, nawet jeśli takowa legalnie im się będzie należeć. Według raportu Urban Institute co siódmy dorosły członek rodziny imigrantów w USA przyznaje się do tego, że nie uczestniczy w bezgotówkowych programach pomocy społecznej w obawie o swój przyszły status imigracyjny. Nowa wizja systemu? Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z zasadniczą zmianą w interpretacji prawa imigracyjnego. Tu już nie mamy do czynienia jedynie z walką z nielegalnymi imigrantami. Publikując nowe przepisy Biały Dom chce stworzyć nowy system legalnej imigracji do USA. Wejście w życie nowych przepisów rozszerzających definicję public charge w procedurach imigracyjnych w Departamencie Bezpieczeństwa Krajowego to tylko jeden z elementów tej polityki. W sąsiednim Departamencie Sprawiedliwości przygotowano projekt kolejnych przepisów zmierzających do zwiększenia deportacji związanych z wykorzystywaniem programów pomocy społecznej przez rodziny imigrantów. Z kolei w Department of Housing and Urban Development stworzono plany odcięcia od świadczeń mieszkaniowych rodzinom, w których żyje choćby jedna osoba bez legalnego statusu. Według szacunków może to pozbawić dachu nad głową nawet 55 tysięcy urodzonych w USA dzieci. Tymczasem w Kongresie nie zrezygnowano z walki. W izbie niższej demokratka z Kalifornii Judy Chu przygotowała już projekt Federal Funds for Public Charge Act, wsparty przez ponad 40 kosponsorów. W Senacie Mazie Hirono zamierza wnieść podobny projekt po wakacyjnej przerwie, ale tam sprawa będzie dużo trudniejsza, bo w izbie wyższej przewagę mają republikanie. Są też dobre wieści. Obrońcy praw imigrantów i prawnicy podkreślają, że imigranci nie muszą natychmiast rezygnować z programów pomocowych, jeśli w tej chwili z nich korzystają. Przepisy wejdą w życie dopiero za dwa miesiące, a prawo nie działa wstecz. Zalecają jednak dużą ostrożność przy występowaniu o różne świadczenia, aby nie utrudnić sobie drogi do zielonej karty. Jolanta Telega [email protected] fot.123RF Stock Photos

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama