Lato to czas, kiedy grille „płoną” w dzień i w nocy. Słusznie, bo grillowane potrawy są najlepsze, w każdym razie moim zdaniem. Zresztą grillować można wszystko, od mięs po owoce. Nie ma się co ograniczać i trzeba próbować wszystkiego.
Pamiętajmy jednak, że do tych wszystkich grillowanych dóbr trzeba coś podać. Sałatka jest oczywistością, ale… oprócz niej dobrze, aby na stole znalazł się pyszny dip. Taki który pasuje do mięsa, do ryby, do warzyw. Można nim również zastąpić dressing w sałatce lub zanurzyć kawałek chleba, grissini albo bagietki.
Właśnie taki jest dip z fety. Swój leciutko zielony kolor zawdzięcza świeżym liściom bazylii. Jak ktoś nie przepada za tym ziołem, to może zmienić na dowolnie inne, np. oregano lub natkę pietruszki. Poza tym ma tę zaletę, że robi się go dosłownie chwilę i wystarczy do tego blender. Żadnego krojenia, siekania, podgrzewania. Mówisz i masz.
3 i 1/2 oz fety
3 łyżki jogurtu naturalnego
2 łyżki soku z cytryny
Skórka otarta z 1 cytryny
2 ząbki czosnku
10 dużych liści bazylii
3 łyżki oliwy
Pieprz, ewentualnie sól
Czas przygotowania: 5 minut
Porcje: dużo
Do blendera wrzuć czosnek i liście bazylii, szybko posiekaj. Dodaj pozostałe składniki oprócz oliwy i pieprzu. Zblenduj wszystko ok. 1 minuty. Następnie dolej oliwę i krótko blenduj aż dip będzie jednolity. Jeśli chcesz, żeby był bardziej płynny to możesz dodać 1-2 łyżki zimnej wody.
Na końcu dopraw świeżo mielonym pieprzem. Możesz ewentualnie dodać soli, ale pamiętaj, że feta jest słonym sosem.
Dip można przechowywać w słoiku lub zamkniętym pojemniku w lodówce, nawet ok. tygodnia.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
fot.arch. Kasi Marks
Reklama