W pierwszy dzień kalendarzowego lata, piątek 21 czerwca, nad Chicago zebrały się chmury niepokoju i niepewności, w związku z zapowiadanymi przez prezydenta Trumpa na niedzielę masowymi deportacjami nieudokumentowanych imigrantów. Choć dzień później prezydent ogłosił odroczenie akcji na dwa tygodnie, strach pozostał. Gubernator stanu Illinois, burmistrz Wietrznego Miasta oraz wielu radnych i działaczy społecznych podjęło kroki w celu uspokojenia osób nie posiadających legalnego statusu, przy jednoczesnym zaleceniu im czujności.
Masową akcję deportacji „milionów” nieudokumentowanych imigrantów prezydent Trump ogłosił, swoim zwyczajem, na Twitterze na początku zeszłego tygodnia. W miarę upływu czasu w doniesieniach medialnych pojawiało się coraz więcej szczegółów. W piątek zapowiedziano, że naloty policji imigracyjnej ICE (Immigration and Customs Enforcement) rozpoczną się w niedzielę o świcie w dziesięciu amerykańskich miastach: Atlanta, Baltimore, Chicago, Denver, Houston, Los Angeles, Miami, New Orleans, Nowy Jork i San Francisco.
Akcja „Family op” miała mieć na celu usunięcie z kraju dwóch tysięcy rodzin posiadających nakazy deportacyjne. Wiadomość była tym bardziej zaskakująca, gdyż tego typu akcje ICE przeprowadzane są najczęściej z zaskoczenia, bez ogłaszania ich terminu i lokalizacji. Wcześniej prezydent po raz kolejny ostro skrytykował politykę tzw. miast sanktuariów, wytykając Chicago jako miasto o wysokiej przestępczości, które „zwalcza” akcje ICE.
Co na to Illinois
W odpowiedzi na zapowiadane deportacje w piątek 21 czerwca gubernator Illinois J.B. Pritzker podpisał trzy projekty ustaw mające na celu ochronę nieudokumentowanych imigrantów. Nowe przepisy są w ostrej i wyraźnej opozycji do polityki antyimigracyjnej prezydenta Trumpa. „Illinois zawsze będzie gościnnym stanem” – powiedział Pritzker podczas ceremonii podpisywania ustaw na UIC. „Niech wszyscy od teraz wiedzą, że stan Illinois gorąco przeciwstawia się atakom Donalda Trumpa na społeczności imigrantów”.
Pierwszy projekt ustawy (House Bill 2040) zabrania budowy prywatnych, nastawionych na zysk ośrodków zatrzymań imigrantów w Illinois. Jeden z takich ośrodków miał powstać w miejscowości Dwight. Prawo zabrania jednocześnie lokalnym samorządom zawierania umów handlowych lub czerpania jakichkolwiek korzyści finansowych z tego typu ośrodków, z wyjątkiem dostarczania żywności, opieki medycznej i podobnych usług pomocniczych.
House Bill 2691 umożliwia nieudokumentowanym studentom, którzy spełniają kryteria akademickie i i finansowe, dostęp do stanowej pomocy finansowej, w tym programu grantów MAP (Monetary Award Program).
Wreszcie House Bill 1637 zabrania stanowym i lokalnym organom ścigania wykonywania swoich funkcji w imieniu ICE. Oznacza to, że lokalne departamenty policji nie będą już pomagać służbom imigracyjnym, gdy zostaną o to poproszone. Pritzker zaznaczył, że zadaniem lokalnych organów ścigania w Illinois jest ochrona i służba lokalnym społecznościom. Dodał, że jakiekolwiek działanie policji w imieniu ICE „niczemu nie służy i nikogo nie chroni”.
Burmistrz kontra deportacje
Jeszcze niecałe trzy tygodnie temu, bo 10 czerwca, chicagowska policja została poproszona przez służby imigracyjne ICE o pomoc w poszukiwaniu deportowanego mężczyzny, który zbiegł z lotniska O’Hare pod pretekstem skorzystania z toalety. 32-letni Radu Anghel, który pod eskortą ICE oczekiwał na lot do rodzimej Rumunii, po wyjściu z toalety przeszedł niepostrzeżenie obok funkcjonariuszy i odjechał z lotniska taksówką. W poszukiwaniach zbiega służbom ICE pomagała chicagowska policja. Do tej pory nie został on odnaleziony.
Według burmistrz Lori Lightfoot i szefa chicagowskiej policji Eddie’ego Johnsona, od teraz lokalni stróżowie prawa nie będą już w żaden sposób wspierać czy pomagać federalnm agentom w deportacjach. Z nakazu burmistrz agenci federalni ICE nie będą mieli dostępu do danych miejskich, w tym kartotek policyjnych. Szef policji, komendant Eddie Johnson, zabronił podległym sobie oficerom chicagowskiej policji brania udziału czy pomocy w akcjach ICE.
Naloty ICE, ale za dwa tygodnie
Niepokój zamienił się w dezorientację, gdy w sobotę 22 czerwca prezydent Trump ogłosił na Twitterze, że przekłada planowane akcje deportacyjne na co najmniej dwa tygodnie, aby dać demokratom i republikanom szansę na dogadanie się w sprawie rozwiązania problemów na granicy z Meksykiem, gdzie pogłębia się kryzys dotyczący rodzin szukających azylu, w tym wielu dzieci.
Słowa Trumpa o odroczeniu akcji nie przekonały burmistrz Lightfoot, wielu chicagowskich radnych i działaczy na rzecz imigrantów, którzy rozpoczęli już kampanie informacyjne w latynoskich i innych dzielnicach zamieszkiwanych przez mniejszości imigranckie. W sobotę Lightoof wraz z kongresmenem Jesusem „Chuy” Garcią przemierzali ulice Chicago, rozdając ulotki informujące o tym, co robić w przypadku zatrzymania przez ICE. W dzielnicy Little Village na południowym zachodzie, zamieszkanej głównie przez społeczność meksykańską, odwiedzali sklepy i restauracje, i rozmawiali z mieszkańcami.
Burmistrz zaapelowała do właścicieli hotelów, restauracji i innych biznesów o wspieranie swoich pracowników i nie udzielanie informacji służbom ICE. Poprosiła pracodawców, by nie wyciągali konsekwencji wobec pracowników, którzy nie przyjdą do pracy w obawie przed akcją służb imigracyjnych oraz by nie pozwalali ICE przesłuchiwać zatrudnionych osób bez podpisanego przez sędziego nakazu.
Podobne inicjatywy podjęli lokalni radni w całym mieście, w tym Byron Sigcho-Lopez (25 okręg, obejmujący m.in. Pilsen i Chinatown), Daniel La Spata (1 okręg, obejmujący m.in. West Town, Ukrainian Village i Logan Square). Jedną z największych akcji informacyjnych zorganizowali radni z północnego zachodu – Rossana Rodriguez Sanchez i Carlos Ramirez-Rosa (kolejno 33 i 35 okręg, obejmujące dzielnice Jackowo/Avondale, Albany Park, Irving Park). Ponad stu wolontariuszy przeczesywało w sobotę ulice Albany Park rozdając mieszkańcom tej wielonarodowościowej dzielnicy ulotki informacyjne dotyczące zachowania i odpowiedzi w przypadku nalotu ICE.
Pustka i strach
W piątek 21 czerwca, drugi po Magnificent Mile najbardziej dochodowy dystrykt handlowy w mieście – ulica 26 w Little Village – świeciła pustkami. Właściciele rodzinnych sklepików i restauracji skarżyli się na 50-procentowy spadek liczby klientów nawet do 50 proc. Lokalni właściciele biznesów na 26th Street znają już impakt, jaki każdorazowo wywołują informacje, czy nawet zwykłe plotki o łapankach imigracyjnych. Po inauguracji prezydenta Trumpa w 2017 roku, gdy przez miasto przetoczyła się fala pogłosek o masowych deportacjach, ruch w niektórych biznesach również spadł o połowę.
Niepokój nie ominął również środowisk polonijnych, co widoczne było w rozgorzałych dyskusjach odbywających się na Facebooku. Przez weekend w sieci pojawiły się posty ostrzegające przed rzekomymi nalotami ICE na Rand Rd. w Palatine, w Addison, pod Walmartem przy North, a nawet przed polskimi sklepami w Chicago. Nie udało nam się potwierdzić prawdziwości żadnego z tych doniesień.
Co robić w razie zatrzymania
W przypadku zatrzymania przez policję imigracyjną, bardzo często strach i panika sprawiają, że nieudokumentowany imigrant popełnia podstawowe błędy, które tylko pogarszają jego sytuację. Najważniejszą rzeczą, którą powinien zapamiętać zatrzymany, jest prawo do zachowania milczenia, które wynika z piątej poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Jednak jeżeli chcesz z niego skorzystać, powinieneś powiedzieć o tym głośno. Wystarczy powiedzieć „Zachowam milczenie do czasu rozmowy z adwokatem” lub, jeżeli nie znasz angielskiego, pokazać agentom specjalną kartkę, którą zawsze powinieneś mieć przy sobie. Masz również obowiązek podania swojego imienia i nazwiska, jednak nie masz obowiązku ich literować. Poza wypowiedzeniem imienia i nazwiska, i poinformowaniu policji o skorzystaniu z prawa do nieudzielania odpowiedzi, powinieneś milczeć jak grób. Pamiętaj, że każde słowo może być użyte przeciwko tobie.
Joanna Marszałek
[email protected]
fot.ICE.gov
grafiki: iAmerica.org
Reklama