Labneh to bardzo prosty ser robiony z gęstego jogurtu. Mnie kojarzy się z wiosną i latem, kiedy bajecznie smakuje z warzywami, szczególnie chrupiącą rzodkiewką. Smak labnehu jest bardzo odświeżający. Przypomina Morze Śródziemne i wakacje. Zresztą stamtąd się wywodzi.
W przypadku tego sera można spokojnie poprzestać na pierwszym etapie i nie robić już kulek ani nie marynować ich w oliwie. Jednak moim zdaniem ten sposób jest jeszcze smaczniejszy. Ma jeszcze taką niewątpliwą zaletę, że przechowuje się o wiele dłużej, choć na to są marne szanse, bo… jest za smaczny.
Polecam również wypróbować labneh jako dodatek do grillowanych warzyw: papryki, bakłażana, cukinii. Wspaniale z nimi współgra i podkreśla ich smak, ale nie dominuje.
2 i ½ szklanki jogurtu greckiego (ok. 24 oz.)
2 łyżeczki soli morskiej
1 łyżeczka mielonego czarnego pieprzu
3 łyżki suszonego oregano
6 łyżeczek suszonego tymianku
1 liść laurowy
1 i 1/2 szklanki oliwy extra virgin
gaza
Jogurt wymieszaj z solą i pieprzem. Miseczkę wyłóż czterokrotnie złożoną w kwadrat gazą, wyłóż na nią jogurt i zwiąż w węzełek. Woreczek z gazy zawieś na trzonku łyżki nad miską i zostaw w lodówce do odcieknięcia na 3 dni.
Na talerzu wymieszaj oregano z tymiankiem. Do jedno litrowego słoika wlej 3/4 szklanki oliwy i włóż liść laurowy.
Nabieraj płaską łyżkę jogurtu i z tej porcji formuj kulkę, obtaczaj w ziołach i wkładaj do oliwy. Zalej resztą oliwy, aby całkowicie pokryć kulki, zakręć słoik. Odstaw do lodówki na 1 dzień.
Labneh może być przechowywany w lodówce 2 miesiące. Oliwa zmętnieje i zgęstnieje, ale w temperaturze pokojowej wróci do płynnej postaci.
Labneh można przygotować tylko z gęstego jogurtu greckiego lub bałkańskiego. Zamiast proponowanych suszonych ziół można również używać świeżych, płatków papryki lub suszonych pomidorów, a nawet posiekanych orzechów.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
fot.arch. Kasi Marks
Reklama