Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 18:32
Reklama KD Market

Labneh – ser z jogurtu

Labneh – ser z jogurtu
Labneh to bardzo prosty ser robiony z gęstego jogurtu. Mnie kojarzy się z wiosną i latem, kiedy bajecznie smakuje z warzywami, szczególnie chrupiącą rzodkiewką. Smak labnehu jest bardzo odświeżający. Przypomina Morze Śródziemne i wakacje. Zresztą stamtąd się wywodzi. W przypadku tego sera można spokojnie poprzestać na pierwszym etapie i nie robić już kulek ani nie marynować ich w oliwie. Jednak moim zdaniem ten sposób jest jeszcze smaczniejszy. Ma jeszcze taką niewątpliwą zaletę, że przechowuje się o wiele dłużej, choć na to są marne szanse, bo… jest za smaczny. Polecam również wypróbować labneh jako dodatek do grillowanych warzyw: papryki, bakłażana, cukinii. Wspaniale z nimi współgra i podkreśla ich smak, ale nie dominuje. 2 i ½ szklanki jogurtu greckiego (ok. 24 oz.) 2 łyżeczki soli morskiej 1 łyżeczka mielonego czarnego pieprzu 3 łyżki suszonego oregano 6 łyżeczek suszonego tymianku 1 liść laurowy 1 i 1/2 szklanki oliwy extra virgin gaza Jogurt wymieszaj z solą i pieprzem. Miseczkę wyłóż czterokrotnie złożoną w kwadrat gazą, wyłóż na nią jogurt i zwiąż w węzełek. Woreczek z gazy zawieś na trzonku łyżki nad miską i zostaw w lodówce do odcieknięcia na 3 dni. Na talerzu wymieszaj oregano z tymiankiem. Do jedno litrowego słoika wlej 3/4 szklanki oliwy i włóż liść laurowy. Nabieraj płaską łyżkę jogurtu i z tej porcji formuj kulkę, obtaczaj w ziołach i wkładaj do oliwy. Zalej resztą oliwy, aby całkowicie pokryć kulki, zakręć słoik. Odstaw do lodówki na 1 dzień. Labneh może być przechowywany w lodówce 2 miesiące. Oliwa zmętnieje i zgęstnieje, ale w temperaturze pokojowej wróci do płynnej postaci. Labneh można przygotować tylko z gęstego jogurtu greckiego lub bałkańskiego. Zamiast proponowanych suszonych ziół można również używać świeżych, płatków papryki lub suszonych pomidorów, a nawet posiekanych orzechów. Kasia Marks Kasia Marks Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym. fot.arch. Kasi Marks  
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama