Rodzice zamordowanego chłopca: Joann Cunningham (z lewej) i Andrew Freund Sr. fot.policja Crystal Lake
Wyrodni rodzice pobili na śmierć 5-letniego Andrew. DCFS nie zapobiegł tragedii
- 04/29/2019 02:00 PM
Mały Andrew został pobity na śmierć przez wyrodnych rodziców. Przez pięć lat nad patologiczną rodziną z Crystal Lake pieczę sprawował DCFS, ale nie zapobiegł tragedii.
Podczas gdy w czwartek rano rodzice pięcioletniego Andrew „AJ” Freunda z północno-zachodnich przedmieść Chicago po raz pierwszy stanęli przed sądem w sprawie kaucji, do opinii publicznej dotarły pierwsze wstrząsające szczegóły dotyczące śmierci chłopca. Okazuje się, że na trzy dni przed zgłoszeniem zaginięcia małego Andrew jego rodzice zmuszali go do długiego stania pod zimnym prysznicem, a następnie pobili go na śmierć.
36-letnia ciężarna Joann Cunningham płakała, a 60-letni Andrew Freund Sr. milczał, gdy w czwartek 25 kwietnia rano sędzia powiatu McHenry odczytywał zarzuty wobec pary. Dzień wcześniej ciało ich syna, pięcioletniego Andrew „AJ” Freunda z Crystal Lake na północno-zachodnich przedmieściach Chicago znaleziono zakopane w polu w Woodstock, kilkanaście mil od domu. Prokuratorzy początkowo domagali się kaucji w wysokości 10 milionów dolarów dla każdego z rodziców. W rezultacie sędzia wyznaczył ją na 5 mln dolarów dla każdego z nich.
Dzień wcześniej rodzice zostali zatrzymani pod licznymi zarzutami, w tym morderstwa pierwszego stopnia dla każdego z nich, pobicia, przemocy domowej, ukrywania zbrodni i niezgłoszenia zaginięcia lub śmierci dziecka. Chłopiec był poszukiwany od środy 17 kwietnia, gdy ojciec zgłosił jego zaginięcie. Dokładnie tydzień później, w środę 24 kwietnia ciało dziecka odkryto w polu w pobliżu lasu w Woodstock, kilkanaście mil od domu.
Zimny prysznic i katowanie
W zawiadomieniu o przestępstwie, które wpłynęło do sądu w czwartek rano, znalazły się wstrząsające szczegóły zbrodni. Według dokumentacji w poniedziałek 15 kwietnia rodzice zmuszali AJ do długiego stania pod zimnym prysznicem, a następnie pobili go na śmierć i zakopali na trzy dni przed zgłoszeniem jego zaginięcia. Bezpośrednią przyczynę zgonu chłopca ustalić miała przeprowadzona w czwartek rano sekcja zwłok. Jej wyniki nie były dostępne w chwili oddania tego numeru gazety do druku.
W środę po południu podczas długo oczekiwanej konferencji prasowej szef policji z Crystal Lake James Black oraz prowadzący sprawę agent FBI Jeffrey Sallet potwierdzili, że ciało dziecka zawinięte w plastikową folię znaleziono w środę rano w płytkim grobie w polu w pobliżu Gayle Drive w Woodstock. Nie podano bezpośredniej przyczyny śmierci chłopca. Władze podkreśliły, że śledztwo trwa i analizowane są dowody pozyskane tego dnia rano z domu rodziny w Crystal Lake. Służby podziękowały mieszkańcom i agencjom powiatowym i stanowym za współpracę i zapewniły, że nie spoczną, dopóki zabójcy AJ nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. „AJ, wiemy że bawisz się teraz na niebiańskim placu zabaw i cieszymy się, że nie musisz dłużej cierpieć” – zwrócił się bezpośrednio do zmarłego chłopca szef policji z Crystal Lake.
Na trop chłopca policja trafiła w środę rano po całonocnych przesłuchaniach jego rodziców oraz informacjach pozyskanych z analizy danych z ich telefonów komórkowych. W obliczu dowodów przedstawionych im przez śledczych rodzice chłopca wskazali władzom lokalizację jego ciała. W środę rano matka chłopca Joann Cunningham w towarzystwie swojego prawnika weszła na posterunek policji w Crystal Lake. Po około dwóch godzinach z komisariatu wyszedł sam prawnik. W tym samym czasie śledczy wynosili z domu rodziny dowody rzeczowe, papierowe torby, łopatę i mały materac.
Wielki czwartek
Rodzice zgłosili zaginięcie dziecka w Wielki Czwartek, 18 kwietnia rano. W upublicznionym nagraniu rozmowy z 911 ojciec spokojnym głosem podaje adres domu i oznajmia, że gdy w czwartek rano wrócił z wczesnej wizyty u lekarza, nie mógł znaleźć syna w domu. Twierdził, że przeszukał już wszystkie zakamarki domu i całą okolicę, stację benzynową, gdzie czasami chodził z synem i zadzwonił do szkoły. Według relacji rodziców, ostatni raz chłopca widzieli oni dzień wcześniej około 9.30 pm, gdy położyli małego Andrew spać w domu w Crystal Lake.
Od początku śledztwa obiektem zainteresowania policji był utrzymany w fatalnym stanie dom rodziny przy Dole Avenue Crystal Lake. W początkowym etapie śledztwa policyjne psy tropiące wykryły zapach chłopca jedynie na terenie rezydencji, co oznaczało, że dziecko nie wyszło z domu na własnych nogach.
Matka chłopca początkowo współpracowała z policją, jednak gdy padł na nią cień podejrzenia, za radą adwokata zaprzestała komunikacji z władzami. Ojciec chłopca, zdaniem policji, cały czas był w kontakcie z władzami.
Rodzice małego Andrew poznali się i zaręczyli w 2012 roku, gdy Freund, adwokat zawieszony w wykonywaniu zawodu, reprezentował kobietę w sprawie rozwodowej. Wszczęto wobec niego akcję dyscyplinarną, a za niezastosowanie się do nakazu sądowego w sprawie rozwodowej skazano na dwa tygodnie więzienia, a jego klientkę i partnerkę – na miesiąc. U mężczyzny zdiagnozowano również uzależnienie od kokainy i opioidów, i nakazano terapię.
Pięć lat „opieki”
Przez pięć lat rodziną interesował się Stanowy Departament ds. Dzieci i Rodzin (Department of Children and Family Services, DCFS), ponieważ AJ urodził się w 2013 r. z opiatami w organizmie. Ostatni kontakt z rodziną DCFS miał w grudniu 2018 r., gdy miejscowy policjant stwierdził, że w domu panują niebezpieczne warunki do życia. W domu znaleziono m.in. psie odchody i mocz na podłodze, wybite okna, popsute podłogi i zalany sufit, i heroinę w piwnicy.
DCFS w opublikowanym oświadczeniu nazwał śmierć AJ „przejmującą” i zapowiedział, że priorytetem agencji jest teraz bezpieczeństwo i troska o młodszego brata AJ. Agencja przejęła opiekę nad trzylatkiem tuż po zaginięciu AJ. Przedstawiciel DCFS zapowiedział również obszerny przegląd sprawy rodziny AJ oraz całkowitą transparentność wobec opinii publicznej. Matka, oskarżona o dzieciobójstwo, jest teraz w 7. miesiącu ciąży
W razie wyjścia za kaucją sędzia zabronił parze kontaktowania się ze sobą, a także wydał zakaz kontaktu z dziećmi poniżej 17 lat, zarządził oddanie broni i poddanie się testom na narkotyki.
W poniedziałek 29 kwietnia o 9 rano rodzice chłopca zostaną formalnie postawieni w stan oskarżenia. Za każdy zarzut morderstwa grozi im kara od 20 do 60 lat więzienia, która w szczególnych okolicznościach może być przedłużona do dożywocia.
Joanna Marszałek
[email protected]
Na zdjęciu głównym:
Reklama