du. Nadużycia, skandale, walka o władzę. Co naprawdę dzieje się w Kościele?”. Najnowsza książka autorstwa dwóch znakomitych znawców Watykanu, Gianniego Valente i Andrei Tornieliego, próbuje usystematyzować ten ciężki temat, który niczym bomba został zdetonowany i wobec którego nikt nie przechodzi obojętnie. Na medialnym celowniku pojawili się ostatni papieże i najwyżsi hierarchowie kościelni. Autorzy dokonują analizy dossier byłego nuncjusza w Stanach Zjednoczonych, abpa Carlo Marii Viganò, którego tłem jest były kardynał McCarrick. I choć książkę czyta się szybko, niczym ciemny thriller, to jest ona dla mnie bardzo trudną i smutną lekturą. Nie tylko ze względu na ciężar opisywanej kwestii nadużyć i skandali w Kościele katolickim, moim Kościele, ale chyba przede wszystkim dlatego, że wyłania się na pierwszy plan niechciane słowo „wojna”.
Jest ona nie tylko w Kościele. Jest także pomiędzy nami, Polakami. Jest gdzieś zakorzeniona głęboko w nas. Wojna, która niszczy, zabija, obraca w gruzy to, co długo było budowane. Odbiera nadzieję, sieje pesymizm, dzieli i przeciwstawia. To wszystko, co dzieje się w moim Kościele, i co dzieje się w mojej Ojczyźnie, nie daje mi spokoju. Tak bardzo zagęszcza powietrze, że czasami nie ma czym oddychać. Czuję, jak bardzo mnie to dusi, bo przecież nie mogę pozostać wobec tego wszystkiego obojętny. Chaos. To jest uczucie, które zaczyna być dominującym. Urodziłem się w kraju, w którym będąc Polakiem, byłem równocześnie, od urodzenia, katolikiem. Obie rzeczywistości tworzą moją tożsamość. Byłem świadkiem walki o tę tożsamość, która była prowadzona latami, walki o ocalenie wartości, kształtowanie sumienia, o wolność i suwerenność. Walki także o to, by pozostać wiernym Bogu, Krzyżowi i Ewangelii. Przeciwnik był z zewnątrz, w postaci obcej ideologii, czy wrogo nastawionych ludzi. A dziś? Przeciwnik jest w samym wnętrzu, tak Kościoła, jak i Ojczyzny. Zagnieździł się i medialnie steruje całą sytuacją.
Jeden z polskich tygodników ogłasza na kolorowej okładce: „Wojna w Watykanie”. Dożyłem czasów, w których jawnie ignoruje się papieża. Podważane zaufanie, autorytet, to wszystko jest na porządku dziennym, w ostrym starciu z rzekomo konserwatywną frakcją. Po której stronie jestem? Ostatnio powiedziałem mojemu koledze-księdzu, że mimo wszystko podchodzę do tego wszystkiego w duchu wiary. Jeśli zabrałoby mi dzisiaj wiary w obecność Ducha Świętego, to wszystko wzięłoby w łeb. Trzymam się tej wiary, mimo że czasami jest ciężko. Codziennie dwa razy modlę się słowami Credo, „Wierzę”. Wiem, ktoś pewnie zarzuci mi płyciznę intelektualną, naiwność i staroświeckość. Nie poddam się jednak. Nie znoszę podziałów. I mimo że jest niełatwo, wierzę w siłę modlitwy i trwania w wierze. „Podziały są bronią, którą diabeł najczęściej się posługuje, aby niszczyć Kościół od środka” – powiedział papież Franciszek dwa lata temu. A w tygodniach następujących po publikacji dossier arcybiskupa Viganò dodał: „Wobec ludzi, którzy szukają tylko skandalu i podziałów, wobec „dzikich psów, które dążą do wojny, a nie pokoju, jedynym sposobem postępowania jest cisza i modlitwa”.
O wojnie polsko-polskiej wiadomo od dawna, jest ona faktem. Brak zrozumienia, gry i ustawki polityczne, skakanie sobie do gardeł. To wszystko jest okrutne i straszne, bo stawia ludzi przeciwko sobie, także we własnych rodzinach i domach. Dzieli ona także polskich katolików, pogłębiając kryzys Kościoła w Polsce. Każdy coś chce osiągnąć, o coś walczy. Wszystko jednak jest zbyt płytko zdefiniowane. Jest dokładnie tak, jak mówił bp Michał Janocha, że „my dziś w wolnej Polsce wznosimy barykady przeciw sobie samym i trwamy w okopach jak na wojnie”. Co się zatem stało? Biskup celnie tłumaczy, że ludzie od zawsze oddają cześć bożkom: zdrowiu, pieniądzom, władzy. Ale są też nowe, a właściwie nie nowe, jak: tolerancja, konstytucja, państwo, prawo. To są wszystko wartości, które tworzą hierarchię. Można się spierać o ich kolejność. Gdy ich źródłem pozostaje Bóg, każda z tych wartości służy człowiekowi i służy społeczeństwu. Kiedy jednak usunie się Boga, zasypuje się źródło tych wartości. „Wtedy miejsce Boga może zająć któraś z wartości cząstkowych. Łatwo ulega ona absolutyzacji i sama staje się bożkiem. A bożki są zachłanne i żarłoczne”. I to prowadzi do podziałów i wojny.
Z tymi myślami wchodzę w Wielki Tydzień. Z palmą w ręku idę witać Króla, który idzie na mękę i śmierć. Zmartwychwstał! I to jest dla mnie źródłem siły i nadziei na zwycięstwo, nie tylko tych zewnętrznych wojen, ale także tej, która dzieje się często we mnie.
ks. Łukasz Kleczka
Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Od lipca 2018 r. wikariusz w parafii św. Jana Pawła II w Bayonne, w New Jersey.
Reklama