Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 16:22
Reklama KD Market

Finał sprawy Smolletta: sprawiedliwość biało na czarnym

Zdumieni prawnicy, wzburzony burmistrz, poirytowany szef policji, tweetujący prezydent Trump i kompletnie zdezorientowana opinia publiczna to rezultat najnowszego rozdziału chicagowskiej sagi o aktorze Jussiem Smolletcie. We wtorek prokuratura niespodziewanie wycofała wszystkie zarzuty wobec gwiazdy serialu „Empire”. Być może jest to nawet jedyny przypadek, kiedy zgadzają się ze sobą burmistrz Chicago i prezydent Trump. Spośród niewielu faktów, które w sprawie są pewne, wiemy, że 29 stycznia na ulicy w śródmieściu Chicago ktoś napadł na aktora Jussiego Smolletta, zarzucił mu pętlę na szyję wykrzykując rasistowskie i homofobiczne hasła. Przez następne dwa miesiące było tyle rewelacji i niespodziewanych zwrotów akcji, że pozazdrościć ich mógłby niejeden serial tasiemiec. Żenada dla narodu We wtorek, zamiast ze spodziewanym wyrokiem więzienia za składanie fałszywych zeznań, aktor wyszedł z budynku sądu kryminalnego powiatu Cook jako wolny człowiek z wyczyszczoną kartoteką. Decyzja prokuratury o wycofaniu wszystkich 16 zarzutów zapadła podczas zwołanego w trybie pilnym wtorkowego przesłuchania i zdumiała opinię publiczną do tego stopnia, że sprawą zainteresował się sam prezydent Trump. W czwartek we wpisie na Twitterze nazwał decyzję chicagowskiego sądu „skandaliczną” i zapowiedział, że sprawie przyjrzy się FBI i Departament Sprawiedliwości. „To żenada dla naszego Narodu!” – tweetował prezydent. Sam Departament Sprawiedliwości na razie nie skomentował sprawy. Podczas gdy aktor i zespół jego prawników świętują zwycięstwo, eksperci prawni zachodzą w głowę, dlaczego prokuratura nie tylko wycofała zarzuty, lecz zgodziła się usunąć je z akt sądowych aktora. Prokuratura lakonicznie stwierdziła tylko, że w zamian za wycofanie zarzutów aktor zgodził się na przepadek kaucji w wysokości 10 tys. dolarów na rzecz miasta oraz pracę społeczną. Sprawę obserwują nie tylko chicagowianie; wzbudziła ona żywe zainteresowanie w całym kraju, a także na arenie międzynarodowej. Żeby było jeszcze bardziej zawile, wobec niemilknących komentarzy prokuratura poinformowała, że popiera policyjne śledztwo, a wycofanie zarzutów nie oznacza wcale niewinności aktora. Rzeczniczka biura prokuratury powiatu Cook powiedziała w oświadczeniu, że prokuratura rozważyła wszystkie „fakty i okoliczności sprawy”, w tym służbę społeczną Smolletta, a decyzję nazwała „właściwym postanowieniem, a nie oczyszczeniem z zarzutów. Prokurator odpowiedzialny za sprawę, Joseph Magats, powiedział, że prokuratorzy popierają wyniki policyjnego śledztwa i fakty w sprawie. Oznacza to, że prokuratorzy nadal utrzymują, że aktor upozorował rasistowski i homofobiczny atak na samego siebie w celu zdobycia popularności, a aktor nadal utrzymuje, że został znienacka zaatakowany przez dwóch nieznanych mężczyzn w śródmieściu Chicago. Potwierdziła to po wyjściu z sali sądowej jedna z obrońców Smolletta, dodając, że jej klient był ofiarą, z której zrobiono sprawcę. Fakty i okoliczności Wśród komentarzy ze strony ekspertów prawnych znalazły się pytania, dlaczego prokuratorzy nie naciskali, aby oskarżony choć w pewnym stopniu wziął odpowiedzialność za zarzucane mu czyny, co jest powszechną praktyką w przypadku wycofywania zarzutów. Prokurator stanowa powiatu Cook Kim Foxx, choć odsunęła się od sprawy na samym początku, spotkała się z falą krytyki za wycofanie zarzutów przez jej biuro. W środę w mediach broniła jednak decyzji kolegów i wyraziła frustrację, że wiarygodność prokuratorów zostaje podważana. Jej zdaniem podobne rozwiązania – pracę społeczną i utratę kaucji – oferowano w przeszłości innym oskarżonym nie posiadającym przeszłości kryminalnej. Podkreślała też, że odkąd objęła swoje stanowisko, koncentruje się na rozwiązywaniu brutalnych przestępstw, a w mniej poważnych sprawach wykazuje wolę współpracy ze społecznością, niekoniecznie tylko osobami posiadającymi sławę i pieniądze Smolletta. Foxx odsunęła się od sprawy, gdy Smollett z roli ofiary zaczął przybierać rolę oskarżonego. Swoją decyzję tłumaczyła faktem, że we wstępnym etapie śledztwa, zanim ofiara obróciła się w oskarżonego, prokurator miała kontakt z rodziną aktora. Odpowiedzialność za sprawę przekazała swojemu asystentowi Josephowi Magatsowi. Rozczarowany komendant, zirytowany burmistrz Decyzja prokuratury zbiła z tropu szefa chicagowskiej policji, jak i burmistrza Rahma Emanuela. Eddie Johnson oświadczył, że o oddaleniu zarzutów dowiedział się z mediów w tym samym czasie, co opinia publiczna. Wyraźnie rozczarowany komendant powiedział, że „sprawiedliwości nie stało się zadość”, a jego zdaniem aktor w dalszym ciągu winien jest miastu przeprosiny. Zwrócił uwagę, że wcześniej Smollett nalegał na proces przed kamerami, aby pokazać Ameryce swoją niewinność, a teraz chowa się za ścianą tajności. Chicagowska policja zaangażowała około dwudziestu detektywów w śledztwo, które jasno ustaliło, że aktor zlecił dwóm mężczyznom atak na samego siebie w celu zwiększenia swojej popularności. Wyraźnie zirytowany Rahm Emanuel nazwał decyzję prokuratury „wybielaniem sprawiedliwości” i zarzucił Smollettowi, że cały spektakl został przez niego zorganizowany w celu autopromocji, z olbrzymią szkodą dla prawdziwych ofiar ataków rasistowskich i homofobicznych. Dzień po decyzji prokuratury w ramach Freedom of Information Act chicagowska policja ujawniła jednej z chicagowskich stacji telewizyjnych dwa raporty w sprawie Jussiego Smolletta. W związku z najnowszym orzeczeniem sądu dalsze upublicznianie raportów dotyczących sprawy przez policję jest zakazane. Kamera, akcja, atak Do ataku na Jussiego Smolletta doszło 29 stycznia nad ranem w chicagowskiej dzielnicy Streeterville. Smollett, który jest Afroamerykaninem i gejem, zeznał, że wracał z baru kanapkowego do swojego mieszkania, znajdującego się w okolicy 300 East North Water Street, kiedy około godz. 2 a.m. został zaatakowany przez dwóch mężczyzn, którzy zarzucili mu pętle na szyję, wykrzykując rasistowskie i homofobiczne hasła. Mężczyźni mieli wykrzykiwać m.in.: ”To jest kraj MAGA” (Make America Great Again – red.), sugerując swoją przynależność do grona radykalnych sympatyków Donalda Trumpa. Aktor złożył obszerne wyjaśnienia na policji, a sprawą z miejsca zainteresowały się lokalne i krajowe media. 13 lutego policja chicagowska zatrzymała na lotnisku O’Hare dwóch braci podejrzanych o atak na aktora. Po dwóch dniach składania obszernych zeznań, obaj mężczyźni zostali zwolnieni z aresztu i nie przedstawiono im żadnych zarzutów. Bracia, z których jeden jest osobistym trenerem Smolletta, zeznali, że aktor zapłacił im z góry 3,5 tys. dol. za zainscenizowanie ataku i obiecał dodatkowe 500 dol. po jego przeprowadzeniu. Podkreślili, że nie są rasistami, homofobami ani zwolennikami Trumpa, a ich intencją nie było zrobienie Smollettowi krzywdy. Aktor miał ich wynająć do zainscenizowania ataku, aby zwrócić na siebie uwagę mediów i opinii publicznej. Tydzień przed atakiem Smollett próbował nagłośnić list z rasistowskimi i homofobicznymi pogróżkami, który rzekomo otrzymał, ale media nie wykazały wówczas większego zainteresowania sprawą. Śledztwo w sprawie listu prowadzi FBI. Od ofiary do sprawcy Początkowe intensywne śledztwo chicagowskiej policji w sprawie ataku motywowanego nienawiścią zmieniło kierunek i obróciło się przeciw aktorowi – detektywi sprawdzali, czy Smollett zapłacił mężczyznom, aby zorganizowali pozorowany atak. Jussie Smollett stanowczo zaprzeczał, jakoby miał zlecić atak na samego siebie i nie zamierzał spotykać się i rozmawiać z detektywami. 8 marca wielka ława przysięgłych postawiła Smollettowi 16 zarzutów, w tym składania fałszywych zeznań i zorganizowania homofobicznego i rasistowskiego ataku na samego siebie. 14 marca w sądzie, w obecności kamer aktor nie przyznał się do żadnego z zarzutów. Resztę już znamy – półtora tygodnia później prokuratura wycofuje wszystkie zarzuty. Można podejrzewać, że smollettowa saga nie jest jeszcze zakończona, biorąc uwagę, że głos zabrał sam prezydent Trump. Jeżeli cokolwiek w tej sprawie jest pewne, to tylko fakt, że Jussie Smollett zyskał rozgłos, o który, zdaniem chicagowskich śledczych, od początku mu chodziło. Joanna Marszałek [email protected] fot.TANNEN MAURY/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama