Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 16:20
Reklama KD Market

Pułaski był symbolem

Pułaski był symbolem
Dlaczego Pułaski jest w Ameryce bardziej znany niż Kościuszko? Jaka była geneza Dnia Pułaskiego i dlaczego przestał być on świętem publicznym? Rozmowa z historykiem chicagowskiej Polonii, profesorem Dominikiem Pacygą. Grzegorz Dziedzic: – W najbliższy poniedziałek obchodzić będziemy w Illinois Dzień Pułaskiego. Zacznijmy zatem od postaci Kazimierza Pułaskiego, który był człowiekiem nietuzinkowym i wielowymiarowym. Co sprawia, że w Stanach Zjednoczonych pamięć o nim jest wciąż żywa? Prof. Dominik Pacyga: – Kazimierz Pułaski jest uważany za bohatera obojga narodów – Polaków i Amerykanów. W Polsce kierował buntem przeciwko królowi Poniatowskiemu, który był uważany za marionetkę Rosjan. Musiał emigrować do Francji, gdzie spotkał Benjamina Franklina, a ten zaproponował mu dołączenie do amerykańskiej rewolucji i walki przeciwko Brytyjczykom. Pułaski skorzystał z zaproszenia i jest uważany za bohatera amerykańskiej rewolucji. Zginął podczas szarży w bitwie pod Savannah. Pułaski świetnie mieści się w modelu polskiego szlachcica, romantycznego kawalerzysty. Jest uważany za ojca amerykańskiej kawalerii. Co prawda Tadeusz Kościuszko, który również walczył z Brytyjczykami, pod względem historycznym jest postacią istotniejszą niż Pułaski, ale Amerykanie mają problemy z wymówieniem jego nazwiska. Nazwisko Pulaski jest łatwiejsze w wymowie i być może to zadecydowało o jego popularności w USA. W jaki sposób Polacy mieszkający w Stanach Zjednoczonych skorzystali na zasługach dwóch tak wybitnych postaci – Pułaskiego i Kościuszki? Czy pomogli oni Polakom w walce z antypolskimi uprzedzeniami, bardzo wyraźnymi na przełomie XIX i XX wieku? – Zarówno Kościuszko, jak i Pułaski stali się dla polskiej społeczności w USA ważnymi symbolami. Polacy, którzy emigrowali do Ameryki pod koniec XIX wieku, byli postrzegani jako słabo wykształceni, niewykwalifikowani robotnicy. Nie byli protestantami, a katolikami, mieli trudne do wymówienia nazwiska. Byli uważani za obcych. Dzięki takim postaciom, jak Kościuszko i Pułaski, Polacy mogli powiedzieć: „Zobaczcie, byliśmy tutaj od samego początku. Polscy generałowie walczyli podczas amerykańskiej rewolucji. O wolność waszą i naszą.” Dzięki temu podnosili swój społeczny status. Nie miało znaczenia, że imigranci z Polski, ubodzy chłopi, nie mieli wiele wspólnego z tymi postaciami, polskimi szlachcicami. Liczyła się więź symboliczna i na jej podstawie w Chicago, w Parku Humboldta powstał pomnik Kościuszki, a Crawford Avenue przemianowano na Pulaski Road. Zmianie nazwy tej ulicy towarzyszyło wiele kontrowersji i protestów. – Do dziś wiele urządzeń GPS pokazuje Pulaski Road jako Crawford Avenue. Jadąc po tej ulicy, zaraz po wyjechaniu z Chicago, widzimy, że na północnych przedmieściach obowiązuje stara nazwa. Zmianie nazwy ulicy rzeczywiście towarzyszyły protesty. Niezadowoleni byli przede wszystkim właściciele położonych wzdłuż Crawford Avenue biznesów, którzy byli zmuszeni zmienić szyldy z adresami. Podczas Wielkiej Depresji spór o nazwę był bardzo ostry. Część protestów miała charakter antypolski. Dopiero w latach 50. udało się zmienić nazwę ulicy na Pulaski, a zbiegło się to z największym w historii znaczeniem Amerykańskiej Polonii, która była wówczas reprezentowana przez kilku kongresmanów. Polonia była wpływową grupą, zwłaszcza w obrębie Partii Demokratycznej. Zmiana nazwy ulicy była symbolem siły ówczesnej Polonii. W 1977 roku Kongres Polonii Amerykańskiej zdołał doprowadzić do uchwalenia w stanowym parlamencie każdego pierwszego poniedziałku marca Dniem Pułaskiego. Od 1985 roku Dzień Pułaskiego stał się świętem publicznym, podczas którego zamknięte były szkoły i urzędy. Jaka była geneza tego święta? – Dzień Pułaskiego był symbolem polskiej etnicznej dumy, a dla białych Amerykanów reakcją na tzw. czarną dumę Afroamerykanów. Martin Luther King został zamordowany w 1968 roku, a po jego śmierci ruch sprawiedliwości społecznej przybrał na sile. Afroamerykanie wzmacniali swoją pozycję polityczną, na amerykańskich uczelniach powstawały wydziały zajmujące się ich historią, do głosu dochodziły organizacje walczące o prawa Afroamerykanów. Przełom lat 70. i 80. to czasy tzw. nowej rywalizacji etnicznej. Na uczelniach tworzyły się wówczas polskie kluby, a studenci polskiego pochodzenia zaczęli domagać się utworzenia polskich wydziałów. Kolejne stany ustanawiały dzień urodzin Martina Luthera Kinga świętem publicznym. W Illinois stało się to kością niezgody, a po ustanowieniu Dnia Martina Luthera Kinga biała społeczność zaczęła rozglądać się za odpowiednim białym patronem święta. Moment ten świetnie wykorzystał Kongres Polonii Amerykańskiej i jego ówczesny prezes Alojzy Mazewski. Doprowadzili do ustanowienia Dnia Pułaskiego, a gubernator Thompson podpisał ustawę. Dzień Pułaskiego był świętem publicznym przez 10 lat. W 1995 roku szkoły publiczne otrzymały wybór, czy ogłosić go dniem wolnym, czy prowadzić zajęcia, a od 2012 roku dzień ten nie jest już świętem publicznym. Nie uważa Pan, że to symptomatyczne? Czy stopniowa utrata ważności przez to święto zbiegła się z fragmentaryzacją Polonii w Chicago i traceniem przez nią znaczenia politycznego? – W tym przypadku nie bez znaczenia był proces przeprowadzania się Polaków z Chicago na przedmieścia. Myślę, że około 90 proc. Polaków mieszkających w aglomeracji chicagowskiej nie mieszka obecnie w Chicago. Nastąpiła fragmentaryzacja Polonii, która rozproszyła się po przedmieściach, w związku z czym spadła liczba polskich uczniów w chicagowskich szkołach, a te zdecydowały o zrezygnowaniu w Dniu Pułaskiego z dnia wolnego. Polonia utraciła większość swoich politycznych wpływów w Chicago, ale zyskała je na przedmieściach. Początkiem końca polonijnego znaczenia w chicagowskiej polityce był wyrok kongresmana Dana Rostenkowskiego w 1996 roku, a jego przypieczętowaniem wygrana Rahma Emanuela, który w 2002 roku w wyścigu do Kongresu pokonał Nancy Kaszak. Czy można temu zaradzić? Posłużę się przykładem polskich kościołów w Chicago, które przestają istnieć lub przestają być polskie. Jeśli Polacy chcą uratować polskie parafie, powinni przeprowadzić się z powrotem do Chicago. To samo dotyczy odzyskania wpływów politycznych. To się oczywiście nie wydarzy, bo przeprowadzka na przedmieścia to dla współczesnych Polaków sposób na podniesienie swojego statusu społecznego. Mimo to Dzień Pułaskiego pozostaje najważniejszym świętem polskiej społeczności w Chicago. Czego życzy Pan chicagowskiej Polonii z okazji jej święta? – Życzę Polonii wielu sukcesów i wewnętrznej jedności. A przede wszystkim tego, żebyśmy nigdy nie zapomnieli o naszej polskości. Dziękuję za rozmowę. [email protected] Dominik A. Pacyga Imigrant w trzecim pokoleniu, urodził się w Chicago w 1949 roku. Profesor historii (emerytowany w 2017 r.) w Columbia College w Chicago. Studia doktorskie ukończył w 1981 roku na Uniwersytecie Illinois w Chicago. Jest autorem i współautorem sześciu książek poświęconych historii Chicago i chicagowskiej Polonii, m.in. “Slaughterhouse: Chicago’s Union Stock Yard and the World It Made” (2015), “Chicago: A Biography” (2009) i “Polish Immigrants and Industrial Chicago” (1991, 2001). Obecnie pracuje nad książką “Polish Chicago”. Laureat nagród Oskara Haleckiego i Mieczysława Haimana przyznawanej przez Polish American Historical Association oraz nagrody Catholic Book Award. Profesor wizytujący na uniwersytetach: Chicagowskim, Illinois i Oksfordzkim. W latach 2013-14 wykładał w Instytucie Studiów Amerykańskich i Polskiej Diaspory na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Współpracuje z wieloma muzeami, instytucjami pomocowymi i organizacjami etnicznymi w celu zachowania i prezentowania historii.   Na zdjęciu: Obraz „Pulaski pod Savannah” Stanisława Batowskiego fot.arch. Muzeum Polskie w Ameryce

Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama