Alicja Otap: Co będzie pierwszą rzeczą, którą Pani zrobi po objęciu urzędu burmistrza?
Susana Mendoza: – Jest wiele takich rzeczy, ale zaraz po zaprzysiężeniu powołam komisję antykorupcyjną. Mam plan walki z korupcją i rozliczenia urzędników z odpowiedzialności za działania, który udostępnię mieszkańcom Chicago do oceny. Przewodniczący komisji mianuje jej dziesięciu członków. Sporządzi ona raport zawierający rekomendacje dla burmistrza, jak zwalczać korupcję. Równocześnie, niemal natychmiast podejmę działania mające na celu przygotowanie miasta na okres letni, w którym zwykle nasila się przemoc. To okres – maj, czerwiec, lipiec i sierpień – o największej liczbie strzelanin, więc podejmę współpracę z departamentem policji, by opracować plan zapewniający bezpieczeństwo mieszkańcom miasta. To będzie mój priorytet. Moim zdaniem przemoc i jej zwalczanie to kluczowa kwestia w wyścigu na burmistrza. Mieszkańcy miasta nie czują się bezpiecznie w swoich dzielnicach, czy wręcz na co dzień żyją w strachu. Strzelaniny na naszych ulicach to zjawisko, z którym nie wolno nam sie pogodzić. Bezpieczeństwo na ulicach to - powtórzę - mój priorytet.
Burmistrz musi mieć podzielność uwagi i równocześnie podejmować działania ważne dla miasta…
– Dlatego równolegle podejmę też przygotowania do nowego roku szkolnego. To dla mnie ważne, jako matki 6-latka, który uczęszcza do chicagowskiej szkoły publicznej, Smyser School, w dzielnicy Portage Park na północnym zachodzie miasta. Kolejna niecierpiąca zwłoki sprawa to wpłata na rzecz systemu emerytalnego, a następnie negocjowanie trzech kontraktów – nauczycieli, policji i straży pożarnej.
Czy zamierza Pani wykorzystać 50 szkół zamkniętych przez burmistrza Rahma Emanuela?
– Bardzo bym chciała to zrobić. Jak do tej pory wykorzystano tylko dwanascie budynków, a trzydzieści osiem w dalszym ciągu świeci pustkami i jest problemem dla lokalnych społeczności. Niektóre nadają się w tej chwili tylko do wyburzenia. W takim przypadku chciałabym, aby na tych terenach powstały nowe Każdy budynek musi przejść staranną inspekcję i w zależności od jej wyników podejmiemy odpowiednie decyzje.
Ma Pani plan odnoszący się do zobowiązań emerytalnych pracowników miasta. Jako rozwiązanie krótkoterminowe i doraźne proponuje Pani pożyczkę w formie emisji obligacji. A co można zrobić na dłuższą metę?
– W moim planie długoterminowym jest uzyskanie dodatkowych dochodów z podatków od nieruchomości po ponownej wycenie ich wartości, która do tej pory była mocno zaniżona. Liczę też na wpływy po legalizacji marihuany oraz reformie podatku stanowego od dochodu i na uruchomienie kasyna w Chicago.
Co myśli Pani o naniesieniu poprawek do konstytucji Illinois w celu zreformowania obecnego systemu emerytalnego pracowników stanu, miasta i innych samorządów lokalnych?
– To nie jest realistyczne rozwiązanie problemu niedoborów finansowych w systemie emerytalnym. Nawet jeśli zmienimy konstytucję, to niczego to nie zmieni w kwestii spłacania długu 138 mld dol. Poprawki w konstytucji nie zmniejszą tego astronomicznego długu. Niestety fakt ten jest przemilczany przez zwolenników zmian w konstytucji. Nawet jeśli takie poprawki zostaną wprowadzone do ustawy zasadniczej, to będą dotyczyły nowych emerytur, a nie dotychczasowych zobowiązań. Moim zdaniem jedyną właściwą drogą, o której mówił gubernator Pritzker w swoim orędziu, jest wpłacanie większych kwot pieniędzy w poczet bazy zadłużenia (ang. principle). Spłata zajmie jakieś 40 lat, ale jest to sensowny plan
Co polonijni wyborcy powinni o Pani wiedzieć?
– Przede wszystkim chcę, żeby widzieli, że mam ogromne doświadczenie i że jestem gotowa, aby przewodzić trzeciemu największemu w kraju miastu. Mam doświadczenie legislacyjne jako długoletnia posłanka w parlamencie stanowym. Mam doświadczenie w pracy we władzach wykonawczych – wcześniej jako sekretarz miasta, a teraz jako rewident stanowy. Zarządzałam funduszami Illinois w czasie najgorszego w historii stanu kryzysu fiskalnego i robiłam to tak dobrze, że nikt się tego nie spodziewał. Jestem dumna z mojej pracy na rzecz podatników z Chicago oraz illinois.
Wcześniej podczas rozmowy z przedstawicielami Polonii obiecywała Pani zadbać o to, by w Pani administracji pracowały osoby reprezentujące również polsko-amerykańską społeczność. Zachęcała Pani polonijnych liderów o przedłożenie rekomendacji do nominacji na ważne stanowiska.
– Myslę, żę to bardzo przykre, że polska społeczność nie ma dobrej reprezentacji we władzach miasta. Ale to się zmieni, jak będę burmistrzem. Będę oczekiwała rekomendacji na piśmie od polonijnych liderów. upewnię się, że przedstawiciele Polonii są częścią mojej administracji. Mam nadzieję, że polonijni wybory zobaczą we mnie swojego, niemal polskiego burmistrza. Jestem bowiem córką imigrantów, a mój wspaniały mąż, David Szostak, jest polskiego pochodzenia i jednym z dziewięciorga rodzeństwa. Nasz syn ma polsko-meksykańskie pochodzenie. Jestem z tego bardzo dumna. Będę ciężko pracować, by godnie reprezentować polską społeczność, aby była ze mnie dumna. Dlatego proszę o głosy Polonii już teraz. Nie czekajcie na drugą turę. Pomóżcie mi zakwalifikować się do drugiej tury. Głosujcie! Albo we wczesnym głosowaniu, albo w dniu wyborów we wtorek 26 lutego.
Dziękuję za rozmowę [email protected] fot.Łukasz Dudka