Dwie osoby zginęły w wyniku powodzi w mieście Townsville w stanie Queensland we wschodniej Australii - ogłosiła we wtorek miejscowa policja. Kilka tysięcy osób ewakuowano, a zalanych zostało kilkaset budynków. Powodzie są skutkiem ulewnych deszczy, które nawiedziły ten region.
Ciała dwóch osób znaleziono w parku, obok strumienia. We wtorek obniża się poziom wody w zamieszkanym przez ok. 170 tys. ludzi Townsville, jednak meteorolodzy przewidują, że ulewy mogą potrwać w niektórych częściach regionu jeszcze przez kilka dni.
Władze ostrzegły mieszkańców Townsville przed pływaniem w wodach powodziowych, gdyż na przedmieściach widziano w nich węże i krokodyle. Przedstawiciele władz stanowych poinformowali, że od niedzieli z wód powodziowych uratowano 19 osób.
W ewakuacji pomagają żołnierze i wolontariusze. We wtorek wizytę na zalanych terenach złożył premier Scott Morrison.
W ciągu ostatnich siedmiu dni w Townsville spadło ponad 1000 mm deszczu - to tyle ile wynosi roczna średnia suma opadów w tym mieście. Jak wskazują media, tak silne ulewy skutkujące powodzią w tym regionie zdarzają się raz na 100 lat. "Nigdy nie widzieliśmy takiej pogody" - powiedziała w poniedziałek szefowa władz Townsville Jenny Hill.
W styczniu w Australii odnotowywano wyjątkowe upały. W Adelaide na południu kraju termometry wskazały rekordowe 47,7 stopni Celsjusza. (PAP)
fot.DAN PELED/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama