Paweł Adamowicz był przeciwnikiem "pomnikomanii"; zawsze chciał, aby zasłużone dla Gdańska osoby honorować w żywy, mniej materialny sposób – powiedziała PAP p.o. prezydenta Gdańska mówiąc o pomysłach upamiętnienia w mieście zamordowanego prezydenta tego miasta.
PAP: W swoich wypowiedziach mówi pani często o testamencie, jaki pozostawił po sobie Paweł Adamowicz. Co z jego spuścizny jest dla pani najważniejsze i wymaga kontynuacji?
Aleksandra Dulkiewicz: Ten testament składa się z kilku warstw. Z jednej strony to te ostatnie słowa Pawła Adamowicza o dobroci, szczodrości i potrzebie dostrzegania drugiego człowieka wypowiedziane publicznie ze sceny podczas światełka do nieba Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy tuż przed atakiem nożownika. To jest coś, co moim zdaniem, już ma miejsce po tej tragicznej śmierci pana prezydenta. Te słowa stanowią testament do wypełnienia nie tylko dla każdego gdańszczanina, ale też dla wszystkich Polaków. Druga istotna część tej spuścizny to na pewno pomysł pana prezydenta na Gdańsk, jego wizja rozwoju miasta. Paweł Adamowicz chciał Gdańska jako miasta, gdzie nikt nie czuje się wykluczony, miejsca dla każdego, bez względu na światopogląd, pochodzenie, narodowość i status społeczny. Trzecia część testamentu Pawła Adamowicza ma – nie bójmy się tego powiedzieć – charakter polityczny. Prezydent stawał bowiem po stronie wartości demokratycznych i obrony praworządności. Sprzeciwiał się łamaniu konstytucji i niezawisłości sądów. Stawał też w obronie niezależności samorządów. I dlatego chciał, aby 4 czerwca i przypadającą w tym dniu 30. rocznica pierwszych, częściowo wolnych wyborów do parlamentu, stała się też wielkim świętem samorządu – samorządu takiego, który troszczy się o więcej niż przysłowiową dziurę w jezdni, ale mówi także o podstawowych ideach demokracji.
PAP: 3 marca odbędą się przedterminowe wybory na prezydenta Gdańska. Większość ugrupowań wycofało się z tych wyborów lub bezpośrednio popiera pani kandydaturę. Oprócz "Wszystko dla Gdańska" zgłosiło się jednak siedem innych komitetów wyborczych chętnych do walki o najwyższy urząd w mieście. Jak pani wyobraża sobie tę zbliżającą się kampanię wyborczą?
A.D.: Nie chcę dziś wypowiadać się o innych kandydatach, bo nie za bardzo ich znam, poza takimi postaciami, które gdzieś już na scenie politycznej się pojawiły, jak np. Grzegorz Braun. Jestem demokratką, zabiegam o głosy mieszkańców. Staram się przekonać gdańszczanki i gdańszczan do swojej osoby i programu "Wszystko dla Gdańska". Jeżeli natomiast podczas kampanii będą pojawiały się wypowiedzi godzące w system wartości, przekraczające pewne normy lub wprost kłamstwa, to będę to prostowała i zabierała głos w tej sprawie.
PAP: Czy jest pani zaskoczona, że pojawiło się tak wielu nowych kandydatów? Po rezygnacji głównych partii politycznych i ruchów miejskich zanosiło się, że wybory 3 marca mogą być bardziej plebiscytem, w którym mieszkańcy będą mieli do wyboru tylko jedną kandydatkę.
A.D: Każde wybory demokratyczne to jest zawsze konkurencja, spór o poglądy i programy. Ze spokojem to przyjmuję. Skupiam się na swojej pracy i przekonywaniu gdańszczan.
PAP: Otrzymała pani poparcie Platformy Obywatelskiej, która w poprzednich wyborach wraz z Nowoczesną miała własnego kandydata, europosła Jarosława Wałęsę. Czy zabiegała pani o poparcie PO?
A.D.: Nie zabiegałam o niczyje poparcie. Zabiegam jedynie o poparcie gdańszczanek i gdańszczan. Natomiast bardzo cieszy mnie to, że Koalicja Obywatelska, ale też i zarząd regionu pomorskiego PO udzielili mi jednoznacznego poparcia.
PAP: Czy w związku z poparciem PO możliwe jest, aby jedno ze stanowisk zastępcy prezydenta Gdańska otrzymał jeszcze jeden przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej, największego klubu w Radzie Miasta Gdańska?
A.D.: Po pierwsze, 3 marca są wybory i wtedy nastąpi rozstrzygnięcie. Po drugie, obowiązuje nas zawarta w grudniu ubiegłego roku umowa koalicyjna między klubami radnych Koalicji Obywatelskiej oraz "Wszystko dla Gdańska". Nie chcę dziś mówić o żadnych personaliach, bo te przedterminowe wybory trzeba najpierw wygrać i wtedy będziemy zastanawiać się, jak dobrać współpracowników i ułożyć kompetencje do realizowania programu wyborczego.
PAP: Ostatnio, w jednym z wywiadów Jarosław Wałęsa powiedział wprost, że jedno stanowisko wiceprezydenta Gdańska dla Koalicji Obywatelskiej to za mało i gdyby on to negocjował, to stawiałby twardo, że KO powinna mieć dwóch wiceprezydentów miasta.
A.D.: Otrzymałam poparcie od Jarosława Wałęsy dla mojej kandydatury na prezydenta Gdańska. Napisał o tym do mnie, ale też wypowiadał się w tej sprawie publicznie. I niech to stanowi cały mój komentarz i odpowiedź na to pytanie.
PAP: Jak pani zdaniem powinien być uhonorowany w Gdańsku prezydent Paweł Adamowicz? Czy to może być na przykład pomnik lub nazwa ulicy?
A.D.: Wiem, co Paweł Adamowicz myślał o formach upamiętnienia różnych zasłużonych dla Gdańska osób. Był przeciwny "pomnikomanii". Dla niego zawsze ważne było to, żeby myśli i dziedzictwo człowieka uhonorować w jakiś żywy sposób. I tutaj, na pewno jednym z takich upamiętnień będzie wspomniana już uroczystość 4 czerwca w Gdańsku. Chciałabym, aby podczas tych obchodów wybrzmiały mocno idee, które były w życiu publicznym dla Pawła Adamowicza ważne, takie jak prawda, wiarygodność, demokracja, konstytucja, a w płaszczyźnie działalności samorządów np. subsydiarność. Program czerwcowej imprezy jest teraz opracowywany z samorządowcami z całej Polski, jestem już w tej sprawie po wstępnej rozmowie z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim. Rodzą się różne pomysły. Najbardziej nam jednak zależy na tym, aby w wydarzeniu 4 czerwca mogli jak najliczniej uczestniczyć mieszkańcy i takiej formuły szukamy. Inicjatyw upamiętnienia śp. Pawła Adamowicza jest bardzo dużo. Pojawiają się różnorodne pomysły nazwania jego imieniem różnych miejsc, instytucji, stowarzyszeń czy fundacji. Wszystko to zbieramy i na pewno w uzgodnieniu z rodziną pana prezydenta będziemy te pomysły analizować. Natomiast kiedy ja sama o tym myślę, to marzyłoby by mi się jakieś miejsce, które mogłoby jednocześnie przypominać pana prezydenta, ale też służyć pogłębionej refleksji. Dla przykładu, bardzo odpowiada mi przestrzeń, która znajduje się w Europejskim Centrum Solidarności i jest ostatnią salą podczas zwiedzania wystawy. To jest sala im. Jana Pawła II. Jest to miejsce, gdzie można usiąść, przeczytać cytaty różnych myślicieli dotyczące pokoju, solidarności, a także obejrzeć zdjęcia i filmy. To jest moje marzenie, żeby takie miejsce w przestrzeni publicznej, otwarte i dostępne dla każdego, na cześć Pawła Adamowicza, powstało.
PAP: Rada Europejskiego Centrum Solidarności jednoznacznie odrzuciła w sobotę propozycje ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego ws. działalności ECS. Jakie będzie teraz stanowisko tej sprawie miasta Gdańska?
A.D.: W tym tygodniu wraz z marszałkiem pomorskim Mieczysławem Strukiem przygotujemy oficjalną odpowiedź dla ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Odpowiedź nie będzie dla MKiDN zaskoczeniem, bo jasno wyraziliśmy opinię, że proponowane zmiany są niezgodne ze statutem ECS.
PAP: Z dwóch zbiórek społecznych - na Facebooku i koncie ECS - udało się już zebrać ponad trzy miliony złotych, czyli kwotę, o jaką MKDiN zmniejszyło na 2019 r. dotację dla ECS, a wpłaty dalej rosną. Czy ta hojność społeczeństwa oznacza, że w tej sprawie spór z MKDiN już się zakończył, a ECS nie będzie miało problemu z finansowaniem swojej działalności?
A.D.: Przede wszystkim dziękuję darczyńcom, bo zbiórka była wyrazem solidarności z ECS, ale to akcja, która zabezpieczy działalność ECS na ten rok. To raczej rozwiązanie jednorazowe.
PAP: Jak odniesie się pani do zarzutów MKDiN, że na terenie ECS odbywają się wydarzenia "partyjno-polityczne", które nie mają nic wspólnego z działalnością instytucji kultury?
A.D.: Podczas ostatniego spotkania tłumaczyłam panu wicepremierowi oraz wiceministrowi kultury Jarosławowi Sellinowi, że parterowa przestrzeń ogrodu zimowego ECS jest otwarta bez wyjątku dla każdego w godzinach otwarcia placówki. To nie jest miejsce ogrodzone, wejście tam odbywa się bez biletu. I od samego początku ta przestrzeń była tak pomyślana, aby mogli z niej korzystać wszyscy chętni. Jak wiemy też, dożywotnim domownikiem ECS jest też Lech Wałęsa, były prezydent RP ma tam swoje biuro. I może też, tak jak każdy gdańszczanin, w dowolny sposób przestrzeń ogrodu zimowego wykorzystywać.
PAP: Po wyborach jednym z zadań, które powierzył pani Paweł Adamowicz była sprawa polityki równego traktowania w mieście. Czy będzie pani kontynuować te obowiązki, czy zleci je pani któremuś ze swoich wiceprezydentów?
A.D.: Po raz kolejny powiem, że wybory 3 marca najpierw trzeba wygrać. Po drugie, dzisiaj pełnię zarówno obowiązki prezydenta Gdańska, jak i swoje obowiązki jako zastępca prezydenta, które pan prezydent Gdańska Paweł Adamowicz mi powierzył. I to jest m.in. opieka nad inwestycjami w mieście, ale też wskazana w pytaniu sprawa równego traktowania. To są dla mnie bliskie tematy. Dziś dodatkowo odbieram je jako element realizacji spuścizny Pawła Adamowicza. I jeśli zostanę prezydentem, to chciałabym bym się nimi dalej osobiście zajmować.
Rozmawiał: Robert Pietrzak (PAP)
fot.pxhere.com
Reklama