W czwartek odbędzie się pogrzeb ofiar pożaru w escape roomie w Koszalinie; pogrzeb będzie wspólny - zapowiedział prezydent Koszalina Piotr Jedliński. W pożarze w miniony piątek zginęło pięć 15-latek, wszystkie uczyły się w klasie III gimnazjum, obecnie SP nr 18.
"W czwartek odbędą się uroczystości pogrzebowe, o szczegółach będziemy informować państwa na bieżąco, trwają w tej chwili jeszcze ustalenia z rodzinami ofiar, jak te uroczystości będą przebiegały" - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej prezydent Koszalina Piotr Jedliński.
"W tej chwili organizujemy całą uroczystość pogrzebową. Miasto wzięło na swoje barki te uroczystości. Pogrzeb będzie jeden, pogrzeb będzie wspólny, dziewczęta spoczną obok siebie na koszalińskim cmentarzu" - dodał prezydent miasta.
Prezydent Koszalina powiedział, że poniedziałek to dla uczniów SP nr 18 "najtrudniejszy dzień w szkole".
"Dziś po raz pierwszy odbyły się zajęcia po piątkowej tragedii. Dziś po raz pierwszy (uczniowie -PAP) są w szkole, są razem, nie ma z nimi pięciu koleżanek" – mówił.
Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 18 Karina Gajda powiedziała na konferencji zorganizowanej przed szkołą, że uczniowie są objęci pomocą pedagogiczno-psychologiczną.
"Również rozważamy niesienie takiej pomocy nauczycielom" – dodała.
Dyrektor szkoły podkreśliła, że poniedziałek to bardzo trudny dla szkoły - nauczyciele i uczniowie po raz pierwszy zobaczą puste miejsca pięciu uczennic.
"Do każdej klasy weszli psycholodzy z miejskiej i powiatowej poradni psychologiczno-pedagogicznej, oprócz tego szkoła ma swojego psychologa oraz trzech pedagogów. Jesteśmy otwarci na indywidualną pracę z każdym dzieckiem. Nie będzie sytuacji, w której dziecko będzie niezaopiekowane" – podkreśliła dyrektor Gajda.
Jak zaznaczyła, kolejny trudny dzień będzie w czwartek, gdy odbędą się uroczystości pogrzebowe. "Tego dnia nie odbędą się zajęcia dydaktyczne, szkoła zorganizuje opiekę dla dzieci, które do niej przyjdą" - poinformowała. Zwróciła się jednocześnie do rodziców, by tego dnia spróbowali znaleźć opiekę swoim dzieciom poza szkołą.
Zachodniopomorska kurator oświaty Magdalena Zarębska-Kulesza także zapewniła, że w szkole wszystkim udzielana jest pomoc pedagogiczno-psychologiczna. "Najważniejsze jest dla mnie, by ta pomoc psychologiczna, która już w tej chwili jest udzielana całym klasom, by cały czas była do momentu, kiedy już uczniowie i nauczyciele nie będą jej potrzebowali" - dodała.
Obecny na konferencji prezydent miasta Piotr Jedliński zaapelował do mediów, by w związku z tragedią nie nagabywać uczniów, dla których ten dzień jest wystarczająco trudny.
Apel powtórzyły kurator, dyrektor i przedstawicielka rady rodziców Dagmara Podraza-Olech. "Ja wręcz od państwa tego żądam: proszę nie nagabywać naszych dzieci, proszę dać im spokojnie zacząć funkcjonować w tej brutalnej rzeczywistości" - powiedziała przedstawicielka rodziców. Do tragicznego pożaru w escape roomie w Koszalinie przy ul. Piłsudskiego 88 doszło 4 stycznia po godz. 17. Zginęło pięć 15-letnich dziewcząt, uczennic jednej klasy, trzeciej „d” Gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18. Zatruły się tlenkiem węgla, który, według wstępnych ustaleń prokuratury, ulatniał się z butli gazowej, w których gaz dostarczany był do urządzeń grzewczych budynku. Jak podał „Super Express” dziewczęta z pokoju zagadek zadzwoniły do straży pożarnej i do rodziców.
Zatrzymanemu 28-letniemu Miłoszowi S. w niedzielę wieczorem w Prokuraturze Okręgowej w Koszalinie postawiony został zarzut. „W sposób umyślny doprowadził do tego, że stworzone zostało niebezpieczeństwo wybuchu pożaru w obiekcie, gdzie znajdował się escape room i w taki sposób, nieumyślnie już z kolei, doprowadził do śmierci osób, które zginęły w pożarze, jaki w tym budynku wybuchł w dniu 4 stycznia tego roku" - poinformował rzecznik prokuratury Ryszard Gąsiorowski.
"Nasz klient jest zrozpaczony tym, co się stało. Do zarzutu nie przyznaje się. Nie złożył wyjaśnień z uwagi na to, że nie jest w stanie psychicznie znieść tego ciężaru, który na niego spadł" – poinformowali po wyjściu z budynku prokuratury obrońcy Miłosza S. Wiesław Breliński i Wojciech Janus.
Obrońcy powiedzieli, że Miłosz S. "nie był w stanie odnieść się do niczego, co jest podstawą do postawionego mu zarzutu". Dodali, że ich klient w treści protokołu złożył głębokie kondolencje dla rodzin ofiar. Powiedział jak bardzo jest mu przykro i jak bardzo nie chciał skutku, który nastąpił.
Miłosz S. jest wnukiem osoby, która zarejestrowała działalność gospodarczą i prowadziła escape room w Koszalinie przy ul. Piłsudskiego 88, w którym w piątek wybuchł pożar i w wyniku zatrucia tlenkiem węgla zginęło pięć 15-latek.
Rzecznik prokuratury poinformował, że są podstawy, by twierdzić, "że podejrzany był osobą faktycznie wykonującą czynności w ramach działalności gospodarczej, którą zgłosiła do ewidencji jego najbliższa krewna i był osobą, która przygotowywała wyposażenie pomieszczeń w tych różnego rodzaju pokojach zagadek. I nie zwrócił uwagi na to, że nie ma tam właściwego ogrzewania tych obiektów, i że nie ma tam przede wszystkim dróg ewakuacyjnych, które w razie jakiegoś niebezpieczeństwa pozwalałaby uczestnikom opuszczać pomieszczenie rozrywki" – dodał Gąsiorowski.
W poniedziałek sąd zdecyduje o zastosowaniu tymczasowego aresztu wobec podejrzanego. (PAP)
fot.MARCIN BIELECKI/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama